środa, 22 maja 2019

Od Sarethe CD Johena

Zmierzył mnie od góry do dołu na odchodne i zajął się swoimi sprawami. Niezdarnie dygnęłam i kuśtykając wyszłam drogą dla służby. Byłam naprawdę wyczerpana dzisiejszym dniem. Weszłam do swojego skromnego zakątka, w którym sobie żyję, głównie śpię. Opadłam ciężko na byle jaki materac i zamknęłam oczy oddychając ciężko. Noga nie pulsowała tak jak wcześniej ale nadal była niezwykłym ciężarem. W takim stanie za wiele mu się nie przydam i wiedzą to wszyscy. Zabrzmię dość płytko ale zrobię wszystko żeby zostać tutaj jak najdłużej. Czułam w pomieszczeniu namacalną obecność ducha-demona. Usłyszałam jego głos, który odbijał się echem - taka przypadłość istot nienamacalnych. Na początku jakby wydawałam odgłosy żalu ale zaraz po tym zmienił się w dość raniący śmiech. Nie cierpię demonów, co mnie pokusiło żeby go pieczętować. Otwieram oczy przeszywając stojące nade mną jegomościa.
-Czego - warczę przez zaciśnięte zęby, odszukałam w sobie pozostałości złości ale zdecydowanie bardziej doskwiera mi zmęczenie.
-Ta damulka niemalże cię straciła - pokręcił głową z dezaprobatą. - Ja bym to zrobił o wiele lepiej - szczerzy się zadowolony z wizji jakiej doznał.
-Wiesz, niespecjalnie mnie interesuje co robisz lepiej. O wiele bardziej interesuje mnie to co robisz gorzej czyli nie trzymasz buzi na kłódkę - zamykam na powrót swoje oczy.
-Ale nie gniewaj się na mnie kochanie - mruczy słodko wprost o mojego ucha. Nie czuję żadnego ciepłego podmuchu powietrza. Plusy istot niematerialnych? Nawet demon nie jest w stanie na ciebie zadziałać.
-I w czym ci to miało pomóc? - odwracam głowę w jego stronę unosząc jedną brew.
-Jesteś nieczuła - obrażony znika by pojawić się po drugiej stronie. -Ale ktoś musi zdjąć tę uroczą powłoczkę - znów słodziutki aczkolwiek irytujący pomruk. Wzdycham zdenerwowana jego nagłym pojawieniem się tutaj. -Muszę przyznać, że jak tak dalej pójdzie to w zamku nie będziesz miała czego szukać- słyszę, że ponownie zmienił swoją pozycję.
Wstaję powoli z materacu do pozycji siedzącej wlepiając w niego zamyślone spojrzenie. Co jak co ale rację ma. Wzruszam jednak ramionami, nie chcąc dać mu żadnej satysfakcji i na powrót się kładę.
-Pragniesz utrzymać władzę - demon nie daje za wygraną. - Kurczowo chcesz się jej trzymać i zacząć nieporadnie od mało znaczącej funkcji.
-Przypomnę ci, że nie masz pojęcia o czym mówisz - zmuszam się do siadu. -Nie pragnę władzy, a spokoju od innych ludzi i czymś co nazywa się 'miłością'. Bo ona nie istnieje. Wystarczy, że użeram się z tobą, bo ktoś inny nie raczy swoją obecnością mnie zaszczycić- obydwoje wiemy o kim mówimy i istota nie omieszka tego faktu zignorować.
-Auć... mamuśka słyszałaś? Chyba ktoś ma do ciebie żal - rozgląda się po małej komnacie służby.
-Czy jak przetnę cię twoją własną kataną to wreszcie się zamkniesz ? - opieram policzek o lewą dłoń. Izmael - bo tak teoretycznie nazywa się ów istota, skrzywiła się lekko prychając śmiechem. Posłał w moją stronę jedynie dzikie spojrzenie przez co to ja przez chwilę poczułam się skrępowana a nie on. Nie wiem co mam przez to interpretować ale z pewnością mogą wyjść z tego same kłopoty. Niewiele myśląc zapadłam w głęboki sen. Z przyzwyczajenia obudziłam się przed świtem. Moje oczy nadal walczą z tym, by nie zamknąć i nie spać dalej. Zerknęłam na swoją nogę, która zdecydowanie lepiej się ma. Straciłam rachubę czasu bo musiałam chwilę przysnąć, ponieważ wybudza mnie ostre pukanie i młody medyk, który wszedł do środka.  Bez słowa opatrzył moją nogę nakładając tonę mazi oraz świeży opatrunek. Pospiesznie się ogarnęłam i pognałam do księcia. Weszłam do środku już tak nie kuśtykając. Książę Johen nie spał, właśnie wychodził z łazienki ubrany elegancko i pięknie jak zawsze. Kłaniam się nisko.
-Dzień dobry książę Johenie - prostuje się kiedy czuję, że ten mierzy mnie wzrokiem.
-Jak z twoją nogą ? -pyta od niechcenia.
-Nie ma żadnego zakażenia, goi się szybko dzięki medykom i jestem w stanie wykonywać swoją posługę jeśli cię to martwi - patrzę w jego oczy twardo choć w głębi siebie chciałabym się schować za tą postawę. - Dodam też, że dzisiaj w harmonogramie nie masz żadnego spotkania Panie.

(Johen? Krótko dzisiaj XD)

Liczba słów: 645

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz