niedziela, 12 maja 2019

Od Victor'a CD Yuri'ego

Otworzyłem oczy, bardzo niechętnie wiedząc, że to, co się wydarzyło, snem nie było, choć bardzo chciałbym, sobie to wmówić nie mogę, moja podświadomość sama każe, mnie za to, co zrobiłem i nikogo nie obchodzi, że nie chciałem. Nie wiem, tylko jak się to stało, przecież jestem człowiekiem, ludzie nie mają mocy, co mój ojciec przede mną ukrywa? A może jestem po prostu od urodzenia jakiś dziwolągiem. Tak mi cholernie wstyd dobrze, że nikomu krzywdy nie zrobiłem, tego bym już nie przeżył.
Mój dziadek już pewnie kombinuje, jak to ukrócić mnie o głowę nienawidzi takich jak ja i jeśli zechce, mnie zabić nie będę się opierał, zasłużyłem sobie na śmierć, tacy jak ja żyć nie powinni ludzie z mocami brednie, to są jakieś brednie po prostu brednie.
To wszystko tylko mi się śni, jestem w jakimś koszmarze, obudzę się i znów wszystko będzie dobrze, tak właśnie tak będzie, muszę tylko w to uwierzyć.
- Budź się obudź - Uderzałem, pięściami w głowę mając nadzieję, że dzięki temu wybudzę się z tego koszmaru i znów będę zwyczajnym chłopakiem, jakim byłem do tej pory. Przecież właśnie nim jestem zwykłym chłopakiem, któremu się coś przyśniło.
Pukanie do drzwi zwróciło, moją uwagę a serce zabiło dwa razy szybciej a co jeśli to mój dziadek? Tak szybko chce się mnie pozbyć. Cóż chyba czas się z tym pogodzić.
- P - Proszę - Zawołałem, w końcu unosząc głowę w stronę drzwi, czekając na osobę chwytającą za klamkę, jak się okazało, był to mój ojciec, trochę zaskoczył mnie swoją obecnością, tutaj nigdy nie przychodził, chyba że miał, ważną sprawę czyżby tym razem też tak było? Tylko dlaczego teraz? Jestem zajęty jak dla mnie czymś ważniejszym. Nie mam czasu na jego pierdoły, chyba że chce mi przekazać, jakąś informacje od dziadka już powinienem się martwić o swoje życie.
- Musimy porozmawiać - Chyba pierwszy raz zabrzmiał, tak jakby się o mnie martwił, to dziwne a ja nie rozumiałem jego zachowania, nawet jeśli było ono spowodowane moim czynem, zaskakujące jest jego zachowanie, on nigdy się mną nie przejmuje, więc co jest grane? Co tym razem się zmieniło, tyle go znam, a nic o nim nie wiem.
- Nie chce rozmawiać, chce byś, sobie poszedł i zostawił mnie samego - Mówię, odwracając głowę w stronę okna, nie patrząc na ojca, jestem potworem, pogodzę się z tym przed śmiercią, ale nie chcę, by się litował, nie zniosę tego.
- Nie interesuje mnie to - Odpowiada, siadając na moim łóżku, nie wiem, czy na mnie patrzy, wszystko mi jedno jestem, słaby zażenowany czuję się strasznie. - To moja wina - Na dźwięk jego słów odwracam, głowę zaskoczony nie wiedząc, co ma na myśli, jak to jego wina? Co chce mi przez to powiedzieć?
- To wydarzyło się dwadzieścia jeden lat temu, zakochałem się w pięknej kobiecie, była nią twoja matka była starsza, ale zakochałem się od pierwszego wejrzenia i wiedziałem, że nie będę chciał już pokochać, innej kobiety oczywiście wiedziałem, że jest wygnańcem, a mimo to nie przeszkadzał mi ten fakt, chciałem, aby była moją żoną, z naszej miłości powstałeś ty i wtedy wszystko zaczęło się komplikować. Mój ojciec dowiedział się, że jest istotą, magiczna kazał, ją zabić a ciebie sprawdzić na szczęście nie okazywałem żadnych umiejętności, gdy dorastałeś, więc nic ci nie zrobił, pozwalając co żyć, ja też myślałem, że nie masz żadnych mocy, choć gdzieś tam z tyłu głowy miałem podejrzenia, że kiedyś coś się zmieni i miałem rację - Wyjaśnił mi wszystko, choć tam naprawę wciąż nie rozumiałem, dlaczego nic wcześniej mi nie powiedział.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - Byłem zły, ale nie okazywałem tego, starałem się zachowywać naturalnie, na tyle ile się dało.
- Nie miałem, jak bałem się wciąż, przecież myślałem, że jesteś normalnym chłopakiem.
Zagryzłem wargi, opuszczając głowę, nie chcąc już z nim rozmawiać, błagałem w głowie o cud, który zdarzył się, gdy to nagle po zapukaniu w drzwi do środka wszedł Yuri, zatrzymując się w przejściu.
- Ja przepraszam, przyjdę później - Zaczął, chcąc już wyjść z komnaty.
- Nie zostań, ja wyjdę, dam ci czas na przemyślenie sobie tego wszystkiego - Odparł, mój ojciec, wychodząc z komnaty, zamykając za sobą drzwi.
W bez ruchu wpatrywałem się w pościel, nie ruszając się z miejsca, nie reagując nawet na głos czarnowłosego, który był coraz bliżej mnie.
- Moja matka była wygnańcem - Wydukałem, zaciskając mocno ręce na pościeli. - Jestem pieprzonym mieszańcem - Wydusiłem, czując się okropnie, jak bym był jakimś ohydnym potworem. - Chcę umrzeć - Położyłem się na drugim boku, wpatrując się w okno, nie mogąc, znieść tego, czym jestem.
Ja i mieszaniec wygnańca to śmieszne, a jednocześnie okropne jestem, zwykłym chłopakiem błagam, boże nie chce żyć z tym piętnem.

< Yuri? C:>

Liczba słów: 749

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz