Patrzyłem na chłopaka jak na totalnego kretyna czy w tych szkołach niczego ich nie uczą? Ciekawe zawsze myślałem, że choć trochę się starają, by przybliżyć im, to jak niebezpieczni jesteśmy, to znaczy z tego, co widzę ten człowiek kojarzy, pewne fakty jednak jest to trochę za mało, bym mógł spokojnie przyznać, że wie, o czym rozmawiamy. Ach ci ludzie, a to my przecież zostaliśmy wygnani, gdzie tu logika a co gorsze gdzie sprawiedliwość to ludzie nie zasługują na takie życie, jakie mają nie my głupie istoty myślące, że nas pokonają. Płytkie myślenie podobne do ludzi.
- Po pierwsze mało wiesz o demonach, o drugie nie myśl, sobie za dużo o zabiciu mnie nie uda ci się to, a po trzecie widzę, że myślenie do nie twoja mocna strona - W jednym zdaniu zrównałem go z ziemią, dając mu do zrozumienia, że nie ma co kombinować.
Chłopak, którego w sumie imienia jeszcze nie znałem, zrobił się cały czerwony z gniewu, patrząc na mnie groźnie, tak jak by chciał mnie wystraszyć, tylko nie wiem czym i jak ludzi się nie boję, to oni boją się mnie. Więc jego zachowanie jedynie mnie bawiło, gdybym nie był, tym kim jestem, wybuchłbym nawet śmiechem, ale nie zrobię tego, nie tym razem może udam przerażonego, a wtedy pomyśli, że mam dystans do niego lub szybko mnie rozszyfruje i dojdzie do niego, że tak naprawdę oficjalnie drwię sobie z jego osoby. Jestem naprawdę okrutny, jednakże nigdy nie mówiłem nic o byciu miłym. Wręcz przeciwnie zawsze otwarcie mówiłem, to co myślę.
- Boże, co to jest za dupek - Warknął, pod nosem pusząc policzki, wyglądał przesłodko jak małe słodkie dziecko. Z jednej strony podziwiam za odwagę, z drugiej współczuje głupocie. Gdybym był inny, właśnie porachowałbym mu kości za te słowa.
- Wystarczy Kousuke, na więcej mózgu nie wysilaj - Stwierdziłem, mrugając do niego okiem, trochę z niego drwiąc, a ponadto może nawet się z nim drażniąc.
Ciemnowłosy zamilkł, wpatrując się w moją twarz z zaskoczeniem. Wiem, że jestem piękny i takie tam, ale nie musi, tak mi się przyglądać to nic mu nie da.
- Gdzie twoje maniery przedstawiłbyś się - Skarciłem go jak małe dziecko. Wszytko, wszystkim, ale kultura osobista być powinna przynajmniej na podstawowym poziomie.
- Nazywam się Keith - Odparł, niby to od niechcenia a tak naprawdę pewnie miał nadzieję, że zaraz go puszcze nic bardziej mylnego.
- Dobrze, skoro mamy już formalności za sobą o słuchaj mnie mój kolego. Dusza ludzka nie może zostać zabrana przez demona ot, tak. Człowiek musi się na to zgodzić, podpisać pakt łączący demona „sługi” i człowieka „pana” lub jak w przypadkach innych demonów można zabrać duszę, gdy człowiek jest wykończony psychicznie, co łączy się z chęcią śmierci - Wyjaśniłem, najlogiczniej ja tylko potrafię.
- A więc czego oczekujesz? Mam podpisać z tobą pakt byś dał mi spokój? - Na to pytanie zaśmiałem się, kręcąc głową. Rozumiejąc, że on wciąż nie wie, co chce mu przekazać.
- Gdy podpiszesz, zemną pakt, będę jak twój pies, który będzie spełniał twoje rozkazy, wole jedna mieć sługę niż nim być dlatego nie licz na usługiwanie ci, raz służyłem i zabiłem, nie chcesz być następny - Zadrwiłem, stając z fotela.
- Na razie zostaniesz tu, dopóki mi się nie znudzisz, dziecinko nie próbuj uciec, zrobisz sobie tylko krzywdę - Stwierdziłem, głaszcząc go po głowie, ściskając w dłoni jego włosy. - Nie przeginaj, bo pożałujesz - Szepnąłem mu na ucho.
- Co- Co mam teraz robić? - Wydusił, stojąc w miejscu, bym tylko go nie szarpnął za mocno. Wciąż trzymałem jego włosy i dobrze to odczuwał.
- Na pewno wszystko bym cię nie zabił - Prychnąłem, puszczając jego włosy, popychając go na ziemię. - Pozwalam ci przejść się po moim domu i znaleźć sobie pokój przez kilka dniu tu posiedzisz - Stwierdziłem, chcąc mu się po przyglądać ny wiedzieć, jaka jest możliwość złamania go.
Mam tylko nadzieję, że mnie nie zawiedzie i nie padnie, mi tu za trzy dni przez słabą psychikę nienawidzę, takich istot są tak żałosne, aż rzygać mi się chce, gdy myślę o takich słabych ludziach. Tylko zabić nie zasługują na życie.
<Mój maluszku? xD>
- Po pierwsze mało wiesz o demonach, o drugie nie myśl, sobie za dużo o zabiciu mnie nie uda ci się to, a po trzecie widzę, że myślenie do nie twoja mocna strona - W jednym zdaniu zrównałem go z ziemią, dając mu do zrozumienia, że nie ma co kombinować.
Chłopak, którego w sumie imienia jeszcze nie znałem, zrobił się cały czerwony z gniewu, patrząc na mnie groźnie, tak jak by chciał mnie wystraszyć, tylko nie wiem czym i jak ludzi się nie boję, to oni boją się mnie. Więc jego zachowanie jedynie mnie bawiło, gdybym nie był, tym kim jestem, wybuchłbym nawet śmiechem, ale nie zrobię tego, nie tym razem może udam przerażonego, a wtedy pomyśli, że mam dystans do niego lub szybko mnie rozszyfruje i dojdzie do niego, że tak naprawdę oficjalnie drwię sobie z jego osoby. Jestem naprawdę okrutny, jednakże nigdy nie mówiłem nic o byciu miłym. Wręcz przeciwnie zawsze otwarcie mówiłem, to co myślę.
- Boże, co to jest za dupek - Warknął, pod nosem pusząc policzki, wyglądał przesłodko jak małe słodkie dziecko. Z jednej strony podziwiam za odwagę, z drugiej współczuje głupocie. Gdybym był inny, właśnie porachowałbym mu kości za te słowa.
- Wystarczy Kousuke, na więcej mózgu nie wysilaj - Stwierdziłem, mrugając do niego okiem, trochę z niego drwiąc, a ponadto może nawet się z nim drażniąc.
Ciemnowłosy zamilkł, wpatrując się w moją twarz z zaskoczeniem. Wiem, że jestem piękny i takie tam, ale nie musi, tak mi się przyglądać to nic mu nie da.
- Gdzie twoje maniery przedstawiłbyś się - Skarciłem go jak małe dziecko. Wszytko, wszystkim, ale kultura osobista być powinna przynajmniej na podstawowym poziomie.
- Nazywam się Keith - Odparł, niby to od niechcenia a tak naprawdę pewnie miał nadzieję, że zaraz go puszcze nic bardziej mylnego.
- Dobrze, skoro mamy już formalności za sobą o słuchaj mnie mój kolego. Dusza ludzka nie może zostać zabrana przez demona ot, tak. Człowiek musi się na to zgodzić, podpisać pakt łączący demona „sługi” i człowieka „pana” lub jak w przypadkach innych demonów można zabrać duszę, gdy człowiek jest wykończony psychicznie, co łączy się z chęcią śmierci - Wyjaśniłem, najlogiczniej ja tylko potrafię.
- A więc czego oczekujesz? Mam podpisać z tobą pakt byś dał mi spokój? - Na to pytanie zaśmiałem się, kręcąc głową. Rozumiejąc, że on wciąż nie wie, co chce mu przekazać.
- Gdy podpiszesz, zemną pakt, będę jak twój pies, który będzie spełniał twoje rozkazy, wole jedna mieć sługę niż nim być dlatego nie licz na usługiwanie ci, raz służyłem i zabiłem, nie chcesz być następny - Zadrwiłem, stając z fotela.
- Na razie zostaniesz tu, dopóki mi się nie znudzisz, dziecinko nie próbuj uciec, zrobisz sobie tylko krzywdę - Stwierdziłem, głaszcząc go po głowie, ściskając w dłoni jego włosy. - Nie przeginaj, bo pożałujesz - Szepnąłem mu na ucho.
- Co- Co mam teraz robić? - Wydusił, stojąc w miejscu, bym tylko go nie szarpnął za mocno. Wciąż trzymałem jego włosy i dobrze to odczuwał.
- Na pewno wszystko bym cię nie zabił - Prychnąłem, puszczając jego włosy, popychając go na ziemię. - Pozwalam ci przejść się po moim domu i znaleźć sobie pokój przez kilka dniu tu posiedzisz - Stwierdziłem, chcąc mu się po przyglądać ny wiedzieć, jaka jest możliwość złamania go.
Mam tylko nadzieję, że mnie nie zawiedzie i nie padnie, mi tu za trzy dni przez słabą psychikę nienawidzę, takich istot są tak żałosne, aż rzygać mi się chce, gdy myślę o takich słabych ludziach. Tylko zabić nie zasługują na życie.
<Mój maluszku? xD>
Liczba słów: 655
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz