Mauvais wpatrywała się uważnie w morderczynię, czekając na moment, w którym w końcu ujrzy swoją bezcenną ozdobę. Szła za nią, tak samo jak ona śledziła swoją ofiarę. Przeszukiwała ją niczym wytrawny zabójca, wprawiony w swojej pracy, jakby doskonale znała każdy szczegół ubioru tego mężczyzny. Mimo, iż dla niektórych wyprostowanie palców osoby zmarłej wymaga siły, to owa dziewczyna zdawała się kompletnie nie przejmować tym faktem. Chwyciła rzecz, która skrywała się w dłoni ofiary i podniosła ją na wysokość oczu. Promienie słoneczne odbiły się od szmaragdowego kamienia, wprawiając Violet w osłupienie. Zamrugała kilka razy oczami, pewna, że straciła swoją niepowtarzalną broszkę. Bo niby dlaczego zabójczyni miałaby ją oddać? Ta myśl wywołała u niej ciche westchnięcie, najwyraźniej na tyle słyszalne, by dziewczyna przed nią mogła je usłyszeć. Gwałtownie się odwróciła, nadal trzymając w ręce jedyną rzecz, która aktualnie interesowała protagonistkę. Kiedy Mauvais popatrzyła na twarz zabójczyni, od razu rozpoznała emocję, jaka pojawiła się w jej oczach. Panikowała. To było tak widoczne, że gdyby nie okoliczności, Violet na pewno poznałaby powód tego osobliwego strachu. Umysł dziewczyny, która nadal klęczała przy zamordowanym mężczyźnie, pracował na pełnych obrotach, chciała rozpaczliwie wymyślić plan awaryjny. Kiedy w oddali usłyszały charakterystyczny dźwięk metalu, srebrnowłosa wstała i odwróciła się w stronę Mauvais, ściskając jej broszkę w dłoni coraz to mocniej i mocniej.
- Nie mam co do ciebie złych zamiarów - mówiła powoli i łagodnie, a przynajmniej starała się tak mówić. Popatrzyła w błękitne oczy Violet, która niewzruszenie stała i dotykała dłonią miejsca w górnej części klatki piersiowej, w którym powinna czuć znajome ciepło jej ozdoby - Oddam ci broszkę, jeśli obiecasz milczeć o tym, co widziałaś - dodała kiedy złotowłosa nie odpowiedziała na poprzednią wypowiedź. Ręka Mauvais ześlizgnęła się po klatce piersiowej i wkrótce opadła wzdłuż bezwładnie ciała.
- To jest rozkaz czy pewien rodzaj szantażu? - mruknęła Violet wyciągając przed siebie dłoń, jednocześnie ściągając z niej skórzaną rękawiczkę. Popatrzyła wyczekująco na dziewczynę przed nią, która na chwilę spuściła wzrok, jakby zastanawiając się nad odpowiedzią. Mauvais czekała. Cierpliwie czekała aż srebrnowłosa się namyśli, mimo, że nie było to trudne pytanie. Nieważne, jaka byłaby odpowiedź, ona i tak zgodziłaby się na myślenie. Zrobiłaby wszystko, jeśli miałaby gwarancję, że odzyska swoją bezcenną pamiątkę.
- Oba - dziewczyna odpowiedziała po pewnym czasie, otwierając dłoń z broszką, aby dodatkowo zachęcić Violet do przyjęcia propozycji. Wiatr zburzył trochę fryzurę złotowłosej, lecz ta zdawała się tym zbytnio nie przejmować.
- W takim razie, zrozumiano. Przyrzekam milczeć i usunąć z pamięci twój czyn - rzekła Mauvais Violet, nadal trzymając wyciągniętą dłoń w stronę srebrnowłosej, która zgodnie z obietnicą, położyła szmaragdową broszkę na ręce protagonistki. Ta natychmiast ją cofnęła i najszybciej jak mogła przypięła ją do apaszki, kładąc na niej swoje palce i obiecując sobie, że już nigdy nie narazi jej na takie niebezpieczeństwo i będzie o nią dbać, by nie zgubiła się już więcej. Odwróciła się tyłem do dziewczyny, mówiąc w myślach, że ma u niej dług wdzięczności, który jest wart więcej niż milczenie, a tak przynajmniej sądziła.
Jak najszybciej wróciła do domu, zamykając dom i siadając na jednym z krzeseł w głównym pokoju. Westchnęła, chcąc chociaż trochę się uspokoić. Popatrzyła w wiszące na ścianie lustro, mając jakieś nieodparte wrażenie, że jej drogi jeszcze nie raz przetną się z drogami srebrnowłosej zabójczyni. Jak nie dziś, to jutro.
<Zoya?>
Liczba słów: 531
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz