wtorek, 21 maja 2019

Od Kousuke

Zapowiada się kolejny nudny dzień, z rana za oknem ukazuje się piękne słońce, wieczorem za to prawie na pewno będzie padał deszcz, nie trzeba być wielkim specjalistą, by to dostrzec, słońce i jego wysoka temperatura już powinna dać do myślenia. Większości ludzi jednak nie zna się na tym, modląc się do Bogów, o słońce lub deszcz myśląc, że ten gość tam u góry ich wysłucha guzik prawda, bogów jest wielu a mimo to, żaden z nich nie raczy pomóc. To naprawdę żałosna rasa niby chcą być wielbieni jednak gdy przychodzi, co do czego nie ma ich wcale.
- Naiwność ludzka nie zna granic, niedługo w latające świnie też będą wierzyli - Mruknąłem pod nosem, kopiąc kamyczek znajdujący się pod moją nogą.
Nudziłem się, wokół nic się nie działo, ludzie szczęśliwi wspólnie z rodzinami chodzili, po mieście rozmawiając, śmiejąc się, po prostu się bawiąc.
Zazdrościłem im tego rzadko, ale zazdrościłem, chyba brakuje mi czasem miłości moich rodziców, którzy no cóż, jakkolwiek, by na to nie patrzeć, mieli mnie od dziecka dość, nie żebym się im dziwił, normalny nigdy nie byłem, jednak cóż byłem ich synem i o tym powinni pamiętać. Szkoda, że nie pamiętają, żyjąc gdzieś nawet nie wiem, czy razem.
Wzdycham cicho pod nosem, ruszając w drogę, mijam domy, rodziny, samotników takich jak ja, biegające bezpańsko psy, dzieciaki bawiące się w ganianego, wygnańców. Ta ostatnia informacja dochodząca do mnie przez nozdrza zawsze mnie zaskakuje, nie jestem jedyny, nie tylko ja lubię, tu być co zabawniejsze niektórzy z nich mają normalne rodzinny z ludźmi ciekawe czy ich partnerka lub partner wie, o tym, kim naprawdę jest ich druga połówka. Aż kusi, by sprawdzić ten niewinny przecież fakt.
Nie są jednak na tyle interesujący, bym miał ochotę, robić im coś takiego nie obchodzi, mnie zresztą ich życie sam z siebie chyba nigdy nie wziąłbym człowieka, to słabe i marne istoty są beznadziejne, aż żal mi na nie patrzeć potrzebują pomocy, gdy nie dają sobie rady, potrzebują drugiej połówki, by nie być samotnym, potrzebują wsparcia, bo bez niego źle im w życiu. Takie nudne istoty, a jednak jedna z nich przyciągnęła mnie tu właśnie jej dusza, pachnie i pewien smakuje jak cud świata, jeszcze nie wiem, kim jest, ale odnajdę tę duszę i sprawdzę, czy jest warta mojej uwagi.
~ Jesteś blisko, czuje cię - Mruczę w myślach, idąc przed siebie, w głąb ulicy w tej samej chwili widzę młodego chłopaka stojącego przed trzema chłopakami pewnie to typy chłopaków wszystko chcących prawie jak ja, jednak mi nie trzeba, przemocy bym miał, to co chce. Oni jednak bez pięści w życiu sobie nie poradzą smutne.
Przyglądam im się przez chwilę, powoli bez słowa podchodząc do nich, nie spieszę się, niech go trochę postraszą, niech mają tę satysfakcję, oboje przynajmniej trochę się pobawimy, oni postraszą go ja ich i wszystko będzie tak jak zazwyczaj, kończy się, gdy tylko mnie widzą, Uciekają, a przecież nic im nie zrobiłem, tak myślę.
Zatrzymuje się tuż za nimi, przyglądając się całej sytuacji, wyciągam z kieszeni woreczek z pieniędzmi, rzucając nim w lidera, gangu czekają tylko, aż odwróci się w moją stronę. Myśląc, że stoi za nim jakiś słabiak frajer chcący ratować tego chłopaka.
- Ładnie to tak męczyć tego słabego niedorajdę? - Zapytałem, na co każdy z nim prócz chwilowej ofiary wycofał się do tyłu. A jednak rozpoznali mnie, miło mi nie muszę niepotrzebnie używać siły, by przypomnieć im, kto tu króluje, co takie złe wcale by nie było. Miałbym trochę frajdy, a nuda od razu by przy nich wyparowała.
- Kousuke - Wypowiedział moje imię, na co krew zagotowała mi się w ciele, nienawidziłem, gdy ktoś do mnie tak mówił nie dlatego, że nie lubię swojego imienia, on po prostu nie zasłużyłby zwracać się do mnie w taki sposób.
- Wypowiedz jeszcze raz moje imię, w taki sposób a zginiesz - Mruknąłem, unosząc oschłe spojrzenie w ich stronę, dając im do zrozumienia, by spieprzali, nie chciałem ich tu widzieć, ten chłopak był moją ofiarą, nie po to tyle szukałem tej duszy, by teraz pozwolić jakiś głupka ją uszkodzić.
Kretyni kiedyś byli bardziej odważni, jednak szybko dałem im do zrozumienia, że zemną, nie wygrają, a takie zachowanie jest niedopuszczalne. Można wytresować ludzi? Oczywiście, że można. Ta banda jest tego doskonałym przykładem.
Gang wycofał się, wraz z liderem rozumiejąc, że nic do szukania tu nie mają za małe jaja, by stanąć twarzą w twarz z własnym lękiem, tym bardziej żywym i chodzącym.
- Nie płacz dziecko, nie zrobią ci krzywdy - Zadrwiłem, tak wiem, że nie płakał, ale wyżynie go może, być zabawne za chwile dowiemy się, jaki jest na pewno jak to człowiek słaby i psychicznie i fizycznie, Rzadko pojawia się istota ludzka, o tak dużej sile, by stanąć twarzą w twarz, z demonem nie czując się przy nim nieswojo.
- Ja..Ja nie płacze - Wydusił, z siebie chyba wciąż zszokowany tym, co się przed chwilą zadziało. Nic dziwnego cała banda uciekła przed jednym chłopaczkiem zabawne.
Przyglądam mu się uważnie, mrużąc oczy, sprawdzam wady i zalety jego ciała to, co widzę, mogę ocenić, wątły chłopak z silną duchową energią pomagającą mu podnieść się z ziemi, gdy spadnie na niego deszcz. Musiał dużo przeżyć lub po prostu jest silny duchowo, tego stwierdzić nie potrafię. Nie jestem medium.
Demony mojego pokroju tak naprawdę nie mogą nic bez podpisania paktu z panem lub panią, którą będą chronić, lub dbać o niego, nią. Niby po prostu układ, a jednak tak bardzo wkurzający na celu ma mieć dusze, to fakt nagroda na końcu jest. Jednakże nie chce być psem mego właściciela. Robiąc, to czego właśnie chce.
- Odważny lub bardzo głupi - Zaczynam, tym razem podchodzę do niego, chwytając w dłoń jego koszulkę, przyciągając do siebie, tak by spojrzał w moje trochę może obłąkane oczy. Mówiące czasem wszystko to, czego nie mówię na głos.
- Czego ty chcesz? - Wreszcie, zaczyna rozmowę, nie jest pewien czy powinien, ale już to zrobił za późno, nie ma wyjścia, już wpadł. Zmusiłem go chyba do tego.
- To nie miejsce dla takich słodkich chłopczyków to miejsce spotkań gangów nie powinno cię tu być - Zauważyłem, puszczając jego koszulkę, odpychając go, tak by upadł na ziemię. - Nawet ustać nie potrafi - Zadrwiłem, patrząc na niego z obrzydzeniem.- Wynoś się stąd to nie miejsce dla ciebie - Ostrzegam, wiedząc już, że znalazłem sobie nową ofiaro zabawkę do pognębienia.

<Keith C:>

Liczba słów: 1028

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz