środa, 29 maja 2019

Od Kise CD Tetsu

W tej chwili patrzyłem w milczeniu na widoczną bezradność chłopaka i zastanawiałem się, czemu tak wiele złych rzeczy przytrafiło mu się w tak młodym wieku. Jednak nikt nie powiedział, że życie jest sprawiedliwe i zawsze będzie z górki. Czasami na szczęście trzeba zapracować, ale niebieskowłosy był tak naprawdę jeszcze dzieckiem, które zostało zmuszone, by szybciej dorosnąć. Nie chciałem, żeby przez tą cała, że tak powiem ucieczkę, stracił możliwość kształcenia się i poszedł w tym wieku do pracy. Fakt w tych czasach mało młodych ludzi ma czas na naukę, jednakże ja mogę postarać się zapewnić mu wszystko, tak aby nie przejmował się czymś takim, jak wydatki i brak czasu. Tylko nie wiem, czy jest w stanie zaakceptować moją pomocą, która może wykraczać poza standardy zwykłej pomocy.
- Myślę, że powinieneś zachować tę chatkę na naprawdę czarną godzinę, kiedy już naprawdę nie będzie żadnego innego wyjścia - oznajmiłem nagle po dłuższym czasie stania w miejscu i wpatrywania się w postać przede mną, która po chwili uniosła na mnie swój zmęczony wzrok.
- A myślisz, że jest inne wyjście z tej sytuacji? Bo ja jakoś go nie widzę - westchnął ciężko i mocno zacisnął palce na tym skrawku papieru, na którym przepisany został na niego dorobek jego babki.
- To, że ty nie widzisz innego wyjścia, nie oznacza, że go nie ma - wyjaśniłem spokojnie, choć pewnie moje słowa i tak nie były zbyt jasne dla Tetsu, w końcu skąd on może wiedzieć, co mi siedzi w głowie. - Mam pewien plan, ale potrzebuję troszkę czasu, by go zrealizować.
- Jaki plan? - Kuroko zmarszczył lekko brwi, chcąc wiedzieć na tę chwilę chyba zbyt dużo, niż powinien.
- Plan, który zapewni ci i Toshi wygodne życie bez codziennych zmartwień - odpowiedziałem, lecz nie zdradzałem szczegółowych informacji, co do tego wszystkiego. Ważne jest, by wiedział, że liczy się dla mnie ich dobry i to też zakłada ten plan.
- To niemożliwe - pokręcił głową i przeniósł wzrok na swoją siostrę, przez chwilę wpatrując się w nią przez kilka długich sekund. Domyślam się, że może być to dla niego mało wiarygodne, ale musi się przyzwyczaić, że jak ja sobie coś postanowię, to tak już musi być i żadna siła tego nie zmieni.
- Owszem, możliwe - uśmiechnąłem się zbyt pogodnie, jak na aktualną sytuację, jednak nie przeszkadzało mi to zbytnio.
Kuroko patrzył na mnie z widocznym powątpiewaniem i w sumie nie dziwiłem mu się, że nie za bardzo chce mi wierzyć. No cóż, jakoś tak nie jestem zbytnio przekonujący, jednak myślę, że na sto procent mój plan może się udać, jeśli wszystko zrealizuję zgodnie z nim.
- Rozumiem, że trudno ci na ten moment zrozumieć, ale możesz mi uwierzyć, że nie pozwolę wam żyć w biedzie - odparłem po chwili, zacierając swoje dłonie, z uśmiechem, który w dalszym ciągu gościł mi na ustach. Byłem tak podekscytowany moim planem, że nie mogłem powstrzymać swoich emocji, które musiały być dziwne dla chłopaka.
- Kise - zaczął spokojnie, a ja już wiedziałem, co będzie chciał mi powiedzieć. Tylko ja nie chciałem tego wysłuchiwać, w końcu sam dobrze wiem, na co mnie stać i w jakim zakresie może udać mi się coś zrobić.
- Po prostu zostaw to mnie i odpocznij sobie - skinąłem głową w stronę łóżka, gdzie słodko sobie spała mała dziewczynka. Wciąż miała powieki opuchnięte od płaczu i wyglądała jak mały bałagan, w sumie tak samo, jak Tetsu. Oboje potrzebują odpoczynku, a przede wszystkim zasługują na lepsze życie, bo to, co oni tutaj przechodzą, to nie można nazwać życiem, tylko bardziej niewolą.
- No już nie patrz tak na mnie i kładź się spać - zabrałem z jego rąk testament, który położyłem na szafce obok, po czym poprowadziłem niebieksowłosego w stronę łóżka, lokując go w nim tuż przy jego siostrze. - Nim się obejrzysz będę tu z powrotem - mrugnąłem do niego, wiedząc, że pewnie i tak będzie mu trudno zasnąć w takich warunkach, na dodatek ze świadomością, że na dole grasują dwaj pijacy, tak naprawdę zdolni do wszystkiego.
Poprawiłem kołdrę, która opadła na dwa przytulone do siebie ciała i skierowałem się do drzwi. Zanim wyszedłem z pokoju, spojrzałem przez ramię, wyczuwając na sobie wzrok Tetsu. Uśmiechnąłem się do niego uspokajająco i nacisnąłem na klamkę, zostawiając rodzeństwo w pokoju, w którym rzekomo mieli pozostać bezpieczni.
Zszedłem po cichu na dół, dziwiąc się, że panuje w domu taka cisza, gdyż jeszcze chwilę temu nie można było wytrzymać tych wrzasków i przekleństw. Najwyraźniej towarzystwo przeniosło się z tego domu w jakieś inne miejsce. I bardzo dobrze, przynajmniej mam większą pewność, że pod moją nieobecność nic Toshi ani Tetsu się nie stanie.

~~*~~

Ruszyłem szybkim tempem przez las, wybierając taką drogę, by nie natknąć się przypadkiem na jakiegoś samotnego przechodnia lub broń boże jakąś grupę uzbrojonych wieśniaków. Jak mam już się przemieszczać to tylko niezauważalnie, nie przykuwając przy tym uwagi do swojej osoby.
Kierowałem się na wschód, w stronę mojego zamku, domyślając się, że pewnie jego oblężenie już się zakończyło, a wieśniacy będą tam tylko sporadycznie zaglądać, by sprawdzić, czy ta okropna bestia nie wróciła. To mi daje szansę na wkradnięcie się do środka i podebrania trochę funduszy z mojego skarbca. Dotychczas złoto walało się niepotrzebnie w tej całej grocie, a teraz jest okazji, aby zrobić z niego użytek. Albowiem mam zamiar zabrać Tetsu i dziewczynkę do miasteczka położonego bardzo blisko stolicy, gdzie zakupimy sobie za moje pieniądze dom i zaczniemy wszystko od nowa, z dala od tej zatęchłej wsi. Ugh, na samą myśl o tym miejscu mam mdłości. Tam przynajmniej chłopak nie będzie musiał się martwić o naukę, bo w końcu w większych zbiorowiskach ludzi, występują zazwyczaj dobre szkoły. Poza tym Toshi też będzie mogła podjąć z czasem naukę.
Po kilkunastu minutach wędrówki w końcu dotarłem na miejsce i pozostawało mi tylko, dostanie się do środka, a następnie zejść do podziemi, do których wejście znam tylko ja. Tak więc nie tracąc czasu, rozejrzałem się czy teren jest bezpieczny, po czym od razu ruszyłem na zamek, wchodząc ostrożnie do jego ruin. Kiedyś marzyłem o tym, że jak przyjdą czasy, że tacy jak ja znowu będą szanowani, to odbuduję te moje domostwo. Jednak wraz z latami to marzenie stawało się coraz bardziej nieosiągalne i teraz to wolę się skupić na tym, co jest, a nie na tym, co może być.
Gdy zbliżyłem się do dużych drewnianych drzwi, wziąłem głęboki wdech i pchnąłem wrota, wchodząc powoli do środka. Było tu tak cicho i teraz to miejsce naprawdę wyglądało na martwe, jakby nikt tu nie mieszkał. W sumie to już nikt tu nie mieszka, chyba że jakieś duchy lub inne stworzenia. Przeszedłem do głównej sali, gdzie po ostatnich wydarzeniach był istny bałagan i zupełnie nie rozpoznawałem tego miejsca, było w tym momencie mi obce. Trochę to przykre, jednak nie miałem czasu na nostalgię, dlatego odszukałem tajnego miejsca do podziemi, z zamiarem zabrania ze sobą dość pokaźnej sumy pieniędzy.

~~*~~

Gdy wróciłem do domu z sakwą wypełnioną po brzegi złotymi monetami, wszędzie panowała cisza. Dało mi to do zrozumienia, że ojciec rodzeństwa nie wrócił, przynajmniej taką miałem nadzieję. Oby to była taka spokojna cisza, a nie cisza po jakiejś awanturze.
Wspiąłem się po chwili po schodach na górę, od razu kierując się do pokoju, w którym zostawiłem niebieskowłosego z siostrą.
- Wróciłem - oznajmiłem, wchodząc do pomieszczenia, kątem oka dostrzegając, że Kuroko już nie śpi i siedzi na krawędzi łóżka, wpatrując się we własne dłonie. Poprawiłem sakwę przy swoim pasie i podszedłem do chłopaka, kucając przed nim, chwytając jego trochę zbyt zimne dłonie.
- Coś się stało? - zapytałem zatroskany, chcąc tylko wiedzieć, czy podczas mojej nieobecności wszystko było w porządku.
- Tak, znaczy się... - podniósł na mnie swój wzrok, jakby dopiero teraz zauważył moją obecność tutaj. No cóż, nie obwiniam go za to, w końcu pewnie w jego głowie musi się bardzo dużo dziać. - Już nie wiem, co mam teraz zrobić... - głos mu się załamał i zauważyłem w kącikach jego oczu pierwsze łzy.
- Spokojnie, jest dobrze, nie płacz - ująłem jego dłonie, dyskretnie zerkając na jego ręce, sprawdzając, czy nie zrobił sobie czegoś jeszcze. Na szczęście nic poza bandażem nie widniało nowego na jego ręce, więc mogę odetchnąć z ulgą.
- Posłuchaj znajdź jakąś torbę. Spakuj rzeczy dla siebie i Toshi, wynosimy się stąd jeszcze dzisiaj - oznajmiłem nagle, wyprostowując nogi, gdyż przed chwilą usłyszałem jakiś drobny hałas docierający z dołu. Najlepiej będzie, jak opuścimy to miejsca, jak najszybciej się da, bo jakoś nie chcę natknąć się ponownie na tego pijaka. Jeśli go znowu zobaczę, to już nie będę taki opanowany i od razu go zatłukę na śmierć, więc radziłbym mu nie wracać ani teraz, ani w najbliższym czasie do tego domu...

<Tetsu? C:>

Liczba słów: 1395

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz