czwartek, 9 maja 2019

Od Sarethe CD Johena

Podążałam za nim grzecznie czekając na jakiekolwiek rozkazy będące w miarę moich możliwości jako służąca ale kompletnie nie spodziewałam się tego. Co prawda zdarzało mi się czasem coś ukraść i pozostać przy tym nie złapana, jednakże szpiegowanie kogoś przez pewien okres czasu to nie lada wyzwanie. Mój spokojny wyraz twarzy delikatnie się zmienił patrząc w niedowierzaniu i lekkim oburzeniu na Księcia Johena. I jak ja mam odnaleźć teraz Victora? Nie mam pojęcia właściwie gdzie mógł się podziać a tym bardziej czy z jakimkolwiek sługą.  Również nie przypominam sobie, żeby Victor kiedykolwiek zrobił coś co by mu się tak faktycznie naprzykrzyło jako kogoś pochodzenia królewskiego. Dlatego lekko zbita z tropu, troszkę za długo nie opowiedziałam. Przywołałam się do porządku mrugając szybko parę razy. Pokręciłam głową skłaniając lekki ukłon.
-Panie mój, nie jestem szpiegiem a jedynie twoją wierną służącą. Zrobię co w mojej mocy by jak najlepiej wypełnić to zadanie, ale czy nie lepiej byłoby posłać najlepszego szpiega? - pytam w sposób delikatny ale widząc jego groźniejszy wyraz jedynie wzdycham krzywiąc się lekko. Nieudolnie próbuje zakryć swoje niezadowolenie tym pomysłem. - Ależ oczywiście, wypełnię to zadanie - mówię cichszym głosem.
Prostuje się i nie patrząc już na twarz mojego Pana wychodzę z komnat. Wracam do swojej skromnej komnaty służącej na jakimś szarym końcu posiadłości. Z jednej strony mój argument miał sens. Nie rozumiem dlaczego chciał mi to powierzyć. Irytowało mnie to też z innego powodu. Wychodzę do tłumu ludzi całkiem sama, spotkam znajome twarze jak i te nowe. I ludzi, a raczej mężczyzn, którzy będą mnie zaczepiać. Przebieram się w zwyczajne ubrania, typowe dla mało zamężnej ale zadbanej rodziny. Nie mogę wyglądać na żebraczkę, trzeba się 'zgubić' w tłumie.
Porywam jakiegokolwiek wierzchowca, pierwszego lepszego raczej z tej gorszej linii. Potrzebuję się nim przedostać do miasta pod zamkiem. Zostawię go przy znajomego stajennego. Przybywając tutaj, musiałam poznać do kogo najlepiej podchodzić w różnych sprawach. I tak też zrobiłam. Posłałam miły uśmiech do stajennego, który od razu mnie rozpoznał. Już parę razy u niego bywałam w imieniu Księcia. I udaję się wmieszać w tłum szukając tego jednego chłopaka. To śmieszne, moglibyśmy być nawet przyjaciółmi, różnica wieku była niewielka. Rozglądałam się uważnie podchodząc do różnych straganów dla niepoznaki, próbuję zbudować pozory. Przygryzam wargi czując jak beznadziejna w tym jestem. Z czasem zaczynam czuć frustrację, tupię już nieznośnie nogami i stękam wykrzywiając swoją buźkę w widoczne niezadowolenie. "Co on sobie w ogóle wyobraża",  myślę w duchu.
I kończę na tym, że wcale go nie odnalazłam. Wracam do zamku zła. Jedyne co zyskałam, to parę ukradzionych przekąsek, większą wprawę w odganianiu natrętnych facetów. Że niby co może robić syn Księcia? Przez moment chyba mi mignął wraz jego najwierniejszą sługą. Ale nie potrafiłam go odnaleźć. Wracam do zamku, z miną zbitego psa. Po odnalezieniu Johena w jego gabinetach walczę z widocznym zmęczeniem. Znów się tradycyjnie skłaniam.
-Panie, przychodzę z wiadomością - zaczynam i słyszę jak skrzypi jego krzesło.
Prostuję się i przechodzą mnie ciarki, kiedy orientuje się jak śrutują mnie na wylot jego oczy. Mam ochotę zrobić krok w tył, bo nie do końca powiem mu, to co oczekiwał. Odrobina kłamstwa. Odchrząkuję.
-Wielmożny Victor II był widziany z jego najwierniejszym sługą. Tak więc oświadczam, że nie poruszał się z żadną eskortą. Niestety nie wiadomo mi, co robił pański syn. Wyglądało na to, że zaczyna się zapuszczać poza mury miasta - mówiąc to mam spuszczony wzrok. Niekoniecznie ze strachu ale takie wrażenie na pewno zrobiłam. Ważna jest gra pozorów i to, czy mi uwierzy.
-Miałaś się dowiedzieć co robił mój syn poza murami zamki - mówi równie zdenerwowany co wcześniej. Na moment się kulę w środeczku ale to szybko mija. Przypominam sobie jego słowa.
-Miłościwy Panie, pragnę przypomnieć, że priorytetem było sprawdzenie czy porusza się z Victorem jakakolwiek służba i właśnie tę wiadomość przyniosłam - podnoszę wzrok nieznacznie licząc, że nie zezłości się jakoś mocno. - Śmiem jednak wnioskować, iż czyni to, ponieważ nie pragnie żyć w zamku jako kolejny Książę, kolejny kandydat do tronu. Wnioskuję to po minimalnej obecności przez niego w centrach miasta, a na jego obrzeżach...
-Przed chwilą mówiłaś, że nie wiesz co robił - zwraca uwagę nie wierząc moim słowom.
-Owszem, Książe Victor II maskuje swoje pochodzenie, a ludzie stamtąd mu się nie przyglądają. Zaznaczam, że tak jak mówiłam, wychodzi poza tereny miasta - odrzekłam, wierząc że to mu w zupełności wystarczy i nie spotka mnie żadna kara.
Moje analizy i obserwacje, które dokonałam powinny dać mu do myślenia. A Johen podobno głupi nie jest.

<?>

Liczba słów: 730

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz