sobota, 25 maja 2019

Od Kousuke CD Keitha

Nie przemyślał tego i podniósł rękę na niewłaściwą osobę, o jaki pech już mu współczuję. Na jego miejscu najpierw bym pomyślał, potem robił.
- To nie było zbyt odpowiedzialne mój nierozsądny przyjacielu - Odparłem, zaciskając jeszcze mocniej rękę na jego gardle, tak jakbym chciał go udusić. Czego nie zrobię, nie mam zamiaru, niepotrzebnie brudzić sobie w papierach a ponadto coś mi się tak wydaje, że on może mi się do czegoś jeszcze przydać.
Chłopak milczał, starając się wyszarpać z mojego uścisku jaki naiwny myśli, że mi ucieknie to raczej nierealne, ale jeśli próbować chce, ja mogę poczekać, aż się uspokoi. Zrobi sobie większą krzywdę niż myśli. I to tym razem nie z mojej winy.
- Puść mnie, to boli - Wydukał, przestając się szarpać, chyba zrozumiał, że to i tak nic mu nie da, no cóż, musi się nauczyć kilku ważnych informacji na temat ataku i obrony a wtedy na pewno lepiej się zachowa, gdy następnym razem się pojawię. O ile jeszcze będzie żył, bo z takim głupim myśleniem o swojej sile daleko nie zajdzie.
- Sam sobie tę krzywdę robisz głupi człowieku - Puściłem jego gardło, nie czując już gniewu, czułem jedynie zażenowanie. On naprawdę był żałosny, powinien się bardziej postarać. Walczył przecież o przetrwanie, o wolność. Bez komentarza.
Chłopak upadł na ziemię, podnosząc na mnie wzrok, w który widziałem pytanie mieszane z zaskoczeniem. Powiedziałem coś nie tak? Ach przecież nazwałem go człowiekiem, a przecież nie wie, że sam nim nie jestem.
- Co Ty.. - Nie dokończył, gdy przykucnąłem przed nim, chwytając jego podbródek, uśmiechając się zadziornie, nie bojąc się tego, że komuś zdradzi mój sekret z tego, co widzę i tak jest całkiem sam. A takim dzieciakom nikt nie wierzy.
- Posłuchaj, zdradzę ci pewien sekret. Ja nie jestem człowiekiem - Wyszeptałem mu na ucho, mój największy sekret chcąc by, wreszcie zrozumiał kto, a raczej co przed nim stoi. A może wtedy zrozumie, że mnie powinien się bać, a nie podnosić jeszcze rękę.
Niepewnie przełknął ślinę, nie wiedząc, o co mi chodzi, w tej chwili jego życie było na szali albo dam mu żyć za to zbezczeszczenie, albo go zabije. Ta druga opcja wydaje się naprawdę pociągająca, jednakże chyba nie byłoby nic zabawnego w jego śmierci dusza nie moja, za dużo użerania się z problemami łączącymi się z tą sprawą, a i ponadto ludzie gdzieś tam chodzący, gdyby nas przyłapał, mógłbym mieć problem.
- Cz - Czym jesteś? - Wreszcie to z siebie wydusił, wpatrując się w moje oczy, które już dawno straciły niebieską barwę, a na ich miejsce wkradła się czerwona barwa krwi, ukazująca moje drugie wcielenie czego wiedzieć nie mógłby w końcu był człowiekiem.
- Jestem tylko i wyłącznie jakimś tam demonem - Wyszeptałem mu do ucha, po czym wstałem z klęczków, tracąc powoli ochotę, do konwersacji nie mówiąc już nawet o znoszeniu tego głupiego człowieka. On nawet nie jest wart mojej ingerencji w jego sprawie, jednakże sam go szukałem, więc teraz mam za swoje muszę w końcu się nauczyć, że dusze ładnie pachnące nie zawsze są takie wspaniałe, co niestety jest bardzo przykre. Choć raz, mógłbym trafić na kogoś wartościowego.
- I co? Myślisz, że z tego tytułu będę się ciebie bał? - No tego się nie spodziewałem, stoi przed nazwijmy się śmiercią, sytuacja pod bramkową, ale zamiast stać cicho. Prosząc boga, bym nie ukarał go za to zachowanie, on oświadcza, że się mnie nie boli, mocny chłopak naprawdę podziwiam go, aż uśmiech sam wskoczył mi na usta.
- Nie mam pojęcia czy to tak właściwie było bardzo odważne, czy wręcz przeciwnie bardzo głupie powinieneś się zastanowić nad słowami, jakie wypowiadasz nim ktoś przypadkiem język ci za nie urwie - Mruknąłem, ściskając w dłoni maskę, która pojawiła się znikąd. Nałożyłem ją na twarz, ukazując swoje prawdziwe demoniczne oblicze. Z uśmiechem zrobiłem krok, pojawiając się przed chłopakiem, by w mgnieniu oka zniknąć wraz z nim z tego miejsca. Zabierając naszą dwójkę, do dużo ciekawszego zakątka.
Dlaczego nas stamtąd zabrałem? To proste chodzą tam ludzie, ponadto gang wracał, a mi nie chciało się znów ustawiać ich do pionu. A przecież mój domek daleko od ludzi był odpowiednim miejscem dla niego. Czyż nie? Chyba się nie mylę.
- Gdzie ja jestem i co tu robię? - Odskoczył od mojej osoby, gdy puściłem go z uścisku, nie trzymając go przy sobie na siłę i tak mi stąd nie ucieknie przecież.
- To miejsce to mój dom nie zachowuj się brzydko, a kto wie, może wypuszczę cię stąd całego i zdrowego w innym wypadku umrzesz, szybciej niż myślisz, nie znając zasad i praw demonów, wobec ludzi jesteś tylko małą szarą myszką, która może zginąć za pośrednictwem moich dłoni. Nie zabijam dla zabawy jedno szczycie ma.
- Czego ty chcesz? - To pytanie chyba nigdy nie przestanie zaprzątać jego głowy, jakie to głupie przecież to logiczne czego demon może, oczekiwać od człowieka słuchał on kiedyś na lekcjach? Nie raz słyszałem jakie bzdury o nas się mówi, co zdaje się żenujące, mimo to powiedzmy, że akceptuje ich myślenie a ten gość albo jest głupi, albo wciąż zszokowany. Co powoduje wygaszenie jego szarych komórek.
- Pomyśl to wcale nie takie trudne - Odparłem, czekając aż sam, dojdzie do tego, że na szali jest jego dusza, której na razie i tak jak na złość dotknąć nie mogę co za pech.

<Keitha stoisz pod murem xD>

Liczba słów: 851

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz