niedziela, 12 maja 2019

Od Tetsu CD Kise

Przez chwilę stałem, w miejscu myśląc o rodzicach, nie wiem, dlaczego w tę ponurą pogodę o nich myślę może, mimo że nas nie kochają wciąż wierze, że to kiedyś się zmieni. Jednak nie to nigdy się niezmierni oni zawsze będę, tacy sami nie rozumiem, tylko po co mają nas skoro i ta nie kochają. Komicznie brzmi, dwa przypadki bardzo bym się nie zdziwił, gdyby tak właśnie było, tu w tym domu nic mnie już nie zaskoczy.
No już weź się w garść. Masz, gościa nie myśl nagle, teraz o osobach tobie niepotrzebnych... Co ja mówię, niepotrzebne są mi potrzebni bardziej niż powietrze, ale ja im nie. Doskonale o tym wiem, a jednak wciąż marzę, o tym by wszystko się zmieniło, co więcej mi pozostało ja tylko marzyć, za marzenia kary nie dają.
- Będziesz spał w pokoju sąsiadującym z moim - Odparłem, patrząc gdzieś przed siebie, odwracając się w stronę wyjścia z kuchni, idąc do pokoju gościnnego, gdzie miał dziś spać Kise. Rozejrzałem się, po pokoju wyglądał dobrze, nic nie trzeba było tu nic robić oprócz zmiany pościeli, która no cóż, była na pewno zakurzona i nie zdziwiłbym się, gdyby śmierdziała ojcem, ten często tu śpi, gdy matka wyrzuci go z łóżka.
Odetchnąłem, biorąc pościel do ręki, ściągając z niej poszwę, odwracając głowę w stronę blondyna, otwierając usta, by coś mu przekazać, jednak nim zdążyłem to uczynić, moja mała kochana siostra wbiegła do pokoju ze smoczym misiem w rękach.
- Braciszku mogę spać dziś z tobą? - Pytając, zrobiła słodziutką minkę, wpatrując się w moje oczy, jej długie ciemne włosy opadły jej na policzki, które lekko się zarumieniły, a oczy pełne radości koloru niebieskiego patrzyły na mnie ze słodkim błaganiem.
Przyjrzałem się jej uważnie, przez dłuższy moment nie rozumiejąc, dlaczego o to prosi, nie ma już pięciu lat, może spać sama, czyżby znów się wystraszyła? Nie mam, pewności nigdy nie wiem co jej w tej małej główce siedzi.
- A powiedz, mi proszę, ile masz lat? - Spytałem, unosząc jedną brew, tak sobie myśląc, że chyba jest już za duża, by spać w moim łóżku, sama dobrze powinna to wiedzieć.
- Mam, mam trzy latka trzy i pół sięgam głową ponad stół - Wyrecytowała, wierszyk co trochę rozbawiło i mnie i Kise, gdyż oboje zaśmialiśmy się cicho z jej słów.
- Masz, siedem lat nie jesteś duża, dasz sobie radę spać sama - Stwierdziłem, kończąc zmienianie pościeli, by nasz gość mógł spać w czystym i świeżym łóżku.
Siostra napuszyła policzki, obrażając się na mnie, tym samym wychodząc z pokoju, zostawiając naszą dwójkę samą. Ach te dzieci chyba nigdy nie ich, nie zrozumiem. 
- Słodkie dziecko - Słowa Kise zwróciły, moją uwagę, na co uśmiechając się delikatnie, kiwnąłem głową, ładnie ścieląc mu łóżko. 
- Jest słodka, ale i bardzo cwana, gdy dorośnie, mężczyźni będą, za nią szaleli, już wkurza mnie ta myśl - Westchnąłem, odsuwając się od łóżka, wyciągając z szafy ręcznik, który mu podałem wraz z ubraniami na przebranie. - Idź, wziąć kąpiel nie będę ci już przeszkadzał, widzimy się jutro dobrej nocy - Uśmiechając się łagodnie, skierowałem się do wyjścia z pokoju. - A i jeszcze jedno zamknij w nocy drzwi na klucz tak dla bezpieczeństwa - Poprosiłem wiem, że brzmiało to trochę strasznie no ale co ja mogę na to poradzić, jeśli mój ojciec wróci, lepiej by mu do łóżka przez przypadek nie wlazł, to byłoby bardzo dziwne.
Nie czekając, jednak na odpowiedź mężczyzny wskazałem, mu miejsce kąpieli spokojnie idąc do siostry, z którą chciałem porozmawiać, by następnie z czystym sumieniem pójść spać odpoczywając od całe dnia i codziennej monotonii życia.

***

Rankiem obudził, mnie hałas dochodzący z dołu wzdychając, ciężko wstałem z łóżka, wychodząc z pokoju, by stojąc na schodach, wpatrywać się w moich rodziców przyszli na chwile mój ojciec zaraz wyjdzie już widać, że przyszedł się, tylko przebrać a matka no cóż, zapewne zrobi to samo, nie zaskoczy mnie, to zawsze tak robią. Przychodzą, na chwile szukają czegoś w pośpiechu, nie rozmawiają ze sobą, a jeśli już to się kłócą i wychodzą, mama rzuca, krótkie „Cześć” synku w moją stronę a tato nawet na mnie nie spojrzy, wychodząc z domu, znów to samo nic się tu nie zmieniło.
~ Też się cieszę, że was widzę - Myślę, wpatrując się w zamknięte już drzwi, wyjściowe poszli i pewnie do wieczora nie wrócą, cóż niespecjalnie jestem, tym zaskoczony muszę się z tym pogodzić, że tak już będzie zawsze.
Spuszczając głowę w dół, zszedłem na dół do kuchni, cóż mama zrobiła zakupy dla nas, rozpisała mi wszystko na kartce szkoda tylko, że nic nie powiedziała, to byłoby prostsze, ale po co poświęcić mi pięć minut skoro wszystko można napisać na kartce.
Powoli popadam w błędne koło. A co jeśli to moja wina? Może gdybym był, lepszym synem to wszystko byłoby inaczej. Sam już nie wiem, co mam zrobić by wreszcie mnie zauważyli. Ja się na świat nie pchałem, jeśli mnie nie chcieli, mogli oddać, mam już dość robienia wszystkiego w tym domu nie jestem służbą, tylko ich synem to takie wkurzające, gdy robię wszystko a oni nawet tego nie widzą.
W takiej chwili jak ta pierwszy raz od dawna nie potrafiłem powstrzymać łez. Zmęczony tym wszystkim stałem przy oknie. Deszcz padał, a ja wpatrując się w krople, uderzające o parapet nie powstrzymywałem łez, byłem tu sam, nikt nie widział mojej prawdziwej twarz tej ogarniętej smutkiem, żalem i nienawiścią do samego siebie.
- Dzień dobry - Z natłoku obwiniania się za wszystko wyrwał mnie męski głos, na chwile zamarłem, szybko wycierając, oczy wiedząc już do kogo, należał ten głos.
- A cześć - Przywitałem się, odwracając w jego stronę, drapiąc się nerwowo po głowie.
- Coś się stało? - Kise przyglądał mi się uważnie, jakby chciał znaleźć odpowiedź w moich oczach, które zawsze mnie zdradzały.
- Nie, nie wszystko jest w porządku, brzydka pogoda za oknem wciąż nie przestało padać - Odparłem, szybko zmieniając temat, czując koszmarny wstyd, nie chcąc, by ktoś widział mój smutek.
- Widze, że coś jest nie tak - Mężczyzna trochę zbliżył, się do mnie co mnie speszyło, powodując moje odsunięcie się do tyłu.
- Nic mi nie jest - Zapewniłem, w tym samym momencie widząc moją siostrę biegnącą w moją stronę.
- Braciszku ja cię uratuje - Zawołała, szybko tulą się do mnie, na co westchnąłem cicho, to dlatego muszę być silny, właśnie dla niej tylko ona się dla mnie liczy.
Mocno przytuliłem, siostrę wzdychając cicho, nie chcę by, się o mnie martwiła, to ja tu od tego byłem, aby martwić się wszystkim.
- Już dobrze, idźcie szybko się umyć i przebrać ja zrobię coś do jedzenia - Poprosiłem, odstawiając siostrę na ziemię, która posłusznie wykonała moją prośbę, Kise jednak wciąż stał, wpatrując się w moją osobę. - Nie przejmuj się mną, jestem duży radze sobie - Zapewniłem, go zabierając się za robienie śniadania, starając się wyrzucić z głowy złe myśli.

<Kise? : D >
1097

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz