Stałem, przez dłuższy moment w miejscu zastanawiając się, nad zatrzymaniem go teoretycznie nie powinienem przecież to inna istota jeden z wygnańców więc dlaczego chce by, jeszcze na chwile został? Może naprawdę brakuje, mi towarzystwa a on jest bardzo ciekawą istotą, o której chętnie się czegoś więc bym dowiedział więc dlaczego stoję? Muszę, się ruszyć nim całkowicie stracę możliwość dogonienia go w tym mieście.
~ Jeszcze będę tego żałować - Pomyślałem, gdy odruchowo otworzyłem drzwi wyjściowe, łącząc kolejny raz nasze spojrzenia z mężczyzną, który tak naprawdę jeszcze nie odszedł spod mojego domu a co jeśli nie ma gdzie się podziać?
- Zaczekaj proszę, może zostaniesz na kolacji? Nie chciałbym być niemiły i źle potraktować gościa wypuszczając go z domu bez należytego ugoszczenia go - Wydukałem, na jednym wdechu patrząc, gdzieś w bok nerwowo drapiąc się po głowie.
No cudownie pewnie zrobiłem, z siebie głupka nie powinienem, nawet z tym wylatywać jestem skończonym kretynem no naprawdę.
~ Jeszcze będę tego żałować - Pomyślałem, gdy odruchowo otworzyłem drzwi wyjściowe, łącząc kolejny raz nasze spojrzenia z mężczyzną, który tak naprawdę jeszcze nie odszedł spod mojego domu a co jeśli nie ma gdzie się podziać?
- Zaczekaj proszę, może zostaniesz na kolacji? Nie chciałbym być niemiły i źle potraktować gościa wypuszczając go z domu bez należytego ugoszczenia go - Wydukałem, na jednym wdechu patrząc, gdzieś w bok nerwowo drapiąc się po głowie.
No cudownie pewnie zrobiłem, z siebie głupka nie powinienem, nawet z tym wylatywać jestem skończonym kretynem no naprawdę.
- Nie, nie trzeba, nie chciałbym się narzucać - Tak myślałem pewnie, gdybym był, na jego miejscu powiedziałbym, to samo czując się trochę zażenowany, takim zaproszeniem boże jestem idiotą.
- Przepraszam, chciałem być tylko miły dla mnie to nie kłopot i tak muszę zrobić jedzenie dla siebie i siostry więc chętnie i ciebie ugoszczę - Wyjaśniłem, by nie czuł się zmuszony do siedzenia z nami, a jednocześnie by wiedział, że dla mnie to naprawdę żaden problem skoro proponuje, to znaczy, że nie widzę w tym żadnego problemu.
Kise stał, przez chwile w milczeniu przyglądając mi się uważnie, nie zwracając chyba nawet uwagi na krople deszczu, które właśnie przed chwilą zaczęły, spadać z nieba cóż chyba wszystko chciało mu dać do zrozumienia, że musi zostać tu z nami, by nie zmoknąć, a jednocześnie zjeść coś dobrego.
- Cóż w takim razie co dobrego robisz na kolację? - Jego uśmiech i pytanie kierowane w moją stronę nawet mnie w duchu ucieszyły, wreszcie mogłem być pewien, że jedna zostanie i spędzi, zemną trochę czasu, oczywiście nadzieję na nic sobie nie robię chce po prostu spędzić choć jeden zwyczajny dzień w towarzystwie innym niż cisza.
- Kuskus z wołowiną wraz z sałatką - Odpowiedziałem, na co blondyn zrobił, wielkie oczy wyglądając jak kosmita.
- Oj super w takim razie zostaje - Radosnym głosem brzmiącym jak małe dziecko, prawie że wykrzyczał, klasną w dłonie, wchodząc znów do domu. Odruchowo moje usta wygięły się, w delikatnym uśmiechu a oczy zabłyszczały, ciesząc się z czyjeś obecności w domu.
~ Super - Pomyślałem, zamykając drzwi, idąc do kuchni. Gdzie od razu zabrałem się do pracy, co jakiś czas zadając, mężczyźnie jakieś pytanie dzięki temu dowiedziałem się, dlaczego zraniony leżał w tym lepie i co stało się, z jego zamkiem zaskakujące jak ludzie niepotrzebnie wtargnęli, na jego ziemię przecież nic nie zrobił. A my ponoć nie mamy, bez powodu szukać wygnańców a może tylko mi się tak wydaje, w końcu nie interesuje się, prawem nawet nie chce wiedzieć, jaka mnie kara czekała, by gdyby ktoś dowiedział się o tym, że go tu ukrywam.. To znaczy, nie ukrywam, po prostu go ugościłem, a to przecież nie to samo prawda? Nie, jeśli by go tu znaleźli, nikogo by nie obchodziło, dlaczego tu jest, zabiliby go i mnie kara musi być przecież surowa. ukrywając swojego zadowolenie.
- Tetsu no - Głos Kise przebił się, przez grubą barierę moich myśli co zmusiło mnie do odwrócenia głowy w jego stronę. - O czym ty tak myślisz? - Bąknął niezadowolony moim niestosownym olaniem go.
- Przepraszam, zamyśliłem się, coś się stało? - Spytałem, lekko zawstydzony własnym zachowaniem.
- Już nic nie ważne - Westchnął ciężko, opierając się o krzesło, na którym siedział, wpatrując się w okno, za którym zaczęło padać jeszcze mocniej niż przedtem. - Ale pada - Dodał, niezadowolony, na co kiwnąłem głową, obierając warzywa do sałatki.
- Wiesz, tak sobie myślę, jeśli do wieczora nie przestanie, padać to może zostaniesz tu na noc? Mamy jeden pokój wolny nic się by nie stało, gdybyś go zajął na jedną noc z resztą chyba i tak nie masz gdzie się na razie podziać - Zauważyłem, niech chciałem być niegrzeczny, po prostu byłem głupim naiwniakiem, który chciał pomóc komuś w potrzebnie nic więcej.
- Przepraszam, chciałem być tylko miły dla mnie to nie kłopot i tak muszę zrobić jedzenie dla siebie i siostry więc chętnie i ciebie ugoszczę - Wyjaśniłem, by nie czuł się zmuszony do siedzenia z nami, a jednocześnie by wiedział, że dla mnie to naprawdę żaden problem skoro proponuje, to znaczy, że nie widzę w tym żadnego problemu.
Kise stał, przez chwile w milczeniu przyglądając mi się uważnie, nie zwracając chyba nawet uwagi na krople deszczu, które właśnie przed chwilą zaczęły, spadać z nieba cóż chyba wszystko chciało mu dać do zrozumienia, że musi zostać tu z nami, by nie zmoknąć, a jednocześnie zjeść coś dobrego.
- Cóż w takim razie co dobrego robisz na kolację? - Jego uśmiech i pytanie kierowane w moją stronę nawet mnie w duchu ucieszyły, wreszcie mogłem być pewien, że jedna zostanie i spędzi, zemną trochę czasu, oczywiście nadzieję na nic sobie nie robię chce po prostu spędzić choć jeden zwyczajny dzień w towarzystwie innym niż cisza.
- Kuskus z wołowiną wraz z sałatką - Odpowiedziałem, na co blondyn zrobił, wielkie oczy wyglądając jak kosmita.
- Oj super w takim razie zostaje - Radosnym głosem brzmiącym jak małe dziecko, prawie że wykrzyczał, klasną w dłonie, wchodząc znów do domu. Odruchowo moje usta wygięły się, w delikatnym uśmiechu a oczy zabłyszczały, ciesząc się z czyjeś obecności w domu.
~ Super - Pomyślałem, zamykając drzwi, idąc do kuchni. Gdzie od razu zabrałem się do pracy, co jakiś czas zadając, mężczyźnie jakieś pytanie dzięki temu dowiedziałem się, dlaczego zraniony leżał w tym lepie i co stało się, z jego zamkiem zaskakujące jak ludzie niepotrzebnie wtargnęli, na jego ziemię przecież nic nie zrobił. A my ponoć nie mamy, bez powodu szukać wygnańców a może tylko mi się tak wydaje, w końcu nie interesuje się, prawem nawet nie chce wiedzieć, jaka mnie kara czekała, by gdyby ktoś dowiedział się o tym, że go tu ukrywam.. To znaczy, nie ukrywam, po prostu go ugościłem, a to przecież nie to samo prawda? Nie, jeśli by go tu znaleźli, nikogo by nie obchodziło, dlaczego tu jest, zabiliby go i mnie kara musi być przecież surowa. ukrywając swojego zadowolenie.
- Tetsu no - Głos Kise przebił się, przez grubą barierę moich myśli co zmusiło mnie do odwrócenia głowy w jego stronę. - O czym ty tak myślisz? - Bąknął niezadowolony moim niestosownym olaniem go.
- Przepraszam, zamyśliłem się, coś się stało? - Spytałem, lekko zawstydzony własnym zachowaniem.
- Już nic nie ważne - Westchnął ciężko, opierając się o krzesło, na którym siedział, wpatrując się w okno, za którym zaczęło padać jeszcze mocniej niż przedtem. - Ale pada - Dodał, niezadowolony, na co kiwnąłem głową, obierając warzywa do sałatki.
- Wiesz, tak sobie myślę, jeśli do wieczora nie przestanie, padać to może zostaniesz tu na noc? Mamy jeden pokój wolny nic się by nie stało, gdybyś go zajął na jedną noc z resztą chyba i tak nie masz gdzie się na razie podziać - Zauważyłem, niech chciałem być niegrzeczny, po prostu byłem głupim naiwniakiem, który chciał pomóc komuś w potrzebnie nic więcej.
<Kise? C:>
662
662
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz