Wtuliłem się delikatnie w ciało męża, nie bojąc się, nie bojąc o siebie, bałem to się o dzieci ja sam sobie radę, gdy nie ma mojego męża przy nas, ale one są skazane tylko na mnie i jeśli ją nie dam sobie rady i one jej sobie nie dadzą.
- Wiem, razem nic nam nie grozi - Wyznałem, wiedząc to doskonale, gdy on jest przy mnie, wszystko jest proste, a życie staje się lepsze.
-Połóż się skarbie, na pewno jesteś bardzo zmęczony - Wyszeptał, głaszcząc mnie uspokajająco po głowie. - Ja tylko przebiorę się i zaraz przy tobie jestem dobrze? - Dodał po chwili, przez cały ten czas łagodnie uśmiechając się do mnie, na co kiwnąłem delikatnie głową, bez zbędnych słów wracając do łóżka, ostatni raz tylko przez ramie zerkając w stronę okna. Oby tylko upewnić się, że jest bezpiecznie.
Zachowując spokój lub tylko kreując się na spokojnego, wtuliłem twarz w poduszkę, wyczekując męża, nie mogąc bez niego zasnąć, miałem nadzieję, że tylko mi się to wszystko wydaje i tak naprawdę nikt nie chce nas skrzywdzić, obym tym razem mylił się co do moich przeczuć.
Starając się o tym nie myśleć, przytuliłem się do ciała Soreya, który zjawił się po chwili przy mnie, dość szybko odpływając w krainę snu.
Mój odpoczynek nie trwał jednak zbyt długo, Misaki znów po niecałych dwóch godzinach dała o sobie znać. Zmartwiony jej ponownym przebudzeniem postanowiłem zabrać ją do naszego łóżka z nadzieją, że chodziarz tu prześpi całą noc, dając odpocząć i nam i sobie..
Dzień, w którym miała pojawić się u nas Junko, nadszedł szybciej, niż podejrzewałem i chociaż obiecałem mężowi, że nie będę narzekać ani źle nastawiać się na dziewczynę w duchu już żałowałem tego, że się zgodziłem. Nie pokazywałem mimo wszystko tego po sobie, chcąc przyjąć jak najlepiej dziewczynę w tym domu bez niepotrzebnych konfliktów, ta kobieta będzie zajmowała się naszymi dziećmi lub bardziej dzieckiem Yuki i tak większość czasu spędza z Emmą, a jeśli nie z nią to z psem na dworze, on nie potrzebuje opieki niańki, sam świetnie sobie radzi, a w razie co pewnie przyjdzie do mnie, a nie do niej a skąd to wiem? Wiem dlatego, że i on sam nie chce dziewczyny w tym domu, cóż więc nie tylko ja mam z nią problem..
Dziewczyna, przychodząc do nas była bardzo, ale to bardzo miła dla mojego męża z tego, co zauważyłem, gdyby mogła, zrobiłaby dla niego wszystko, byleby ten zwrócił na nią uwagę. Nie dałem po sobie poznać, że mi to nie odpowiada, obiecałem mężowi, że nie będę zazdrosny. Mój mąż nie interesuje się kobietami i to już ułożyłem sobie w głowie, teraz tylko muszę przyzwyczaić się do Junko, znieść z nią ten tydzień a później podziękować jej za pracę i pożegnać się z nią.
Zachowując spokoju, stałem przy oknie, obserwując otoczenie, przysłuchując się rozmowie męża i tymczasowej opiekunki, dziewczyna i tak całkowicie mnie ignorowała, dlatego nawet nie chciało mi się z nią rozmawiać, ona i tak była zaślepiona swoim bohaterem, któremu tak bardzo chciała się odwdzięczyć.
- Miki zgadzasz się? - Słysząc głos Soreya, odwróciłem głowę w ich stronę, nawet nie wiedząc, o czym rozmawiali, mało mnie to interesowało, chciał nianie, niech teraz się z nią użera.
- Tak, jak uważasz - Odpowiedziałem, wracając do obserwowania otoczenia, cały czas odczuwając niepokój i tym razem to nie z powodu dziewczyny a dziwnej aury unoszonej się w powietrzu. Mała zaczyna rosnąć i chyba to zaczyna przyciągać zło.
- Dobrze, pójdę do małej, muszę złapać z nią jak najlepszy kontakt - Na odchodnym niby to niechcący jej dłoń trafiła na klatę piersiową męża, no tak niby tu chce się zajmować dzieckiem, a tak naprawdę chce bardziej zbliżyć się do Soreya, skąd ja to od początku wiedziałem.
- Czemu się tak przyglądasz? - Sorey od razu, gdy tylko dziewczyna poszła do pokoju małej, podszedł do mnie, przytulając się do moich pleców, najwidoczniej nie chcąc, bym się na niego gniewał, kiedy ja tak naprawdę wcale się nie gniewałem, wręcz przeciwnie tak jak wspominałem, ułożyłem sobie w głowie to, że ona nie ma szans mi go odebrać, zerkając tylko ze współczuciem na nią, gdy znów próbuje.
- Obserwuje otoczenie, będę musiał znaleźć sobie zajęcie na czas obecności Junko - Wyznałem, odwracając się w jego stronę, kładąc dłonie na jego klatce.
- Twoim jedynym zajęciem powinno być odpoczywaniem - Wyszeptał mi do ucha, uśmiechając się szeroko.
- W sumie i masz racje - Zgadzając się z nim, zbliżyłem swoje usta do jego, na chwilę zapominając nawet o będącej w tym domu Junko, dopóki dziewczyna sama o sobie nie przypominała.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam Sorey czy mogę zabierać małą na spacery? A jeśli tak to gdzie najlepiej? - Znów zignorowała całkowicie mnie, rozmawiając z moim mężem. Cicho wzdychając, postanowiłem sobie pójść do kuchni przygotować obiad, ja i tak nie byłem tak potrzeby więc i po co tracić czas na przyglądanie się zalotom dziewczyny, która wciąż nie dawała za wygraną, mając nadzieję, że go zdobędzie. Powoli zaczyna mnie to drażnić, a to dopiero pierwszy dzień, obym tylko wytrzymał z nią cały ten tydzień, bo może być ciężej, niż na początku przypuszczałem.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz