Pokręciłem ze zrezygnowaniem głową, może odrobinę rozbawiony jego obawami. On myśli, że przytyje po jednej drzemce po jedzeniu? Pewnie by się się to mogło stać, gdyby robił to cały czas, od dłuższego czasu, ale jak zdrzemnie się raz czy dwa, na pewno mu się nic nie stanie. A nawet jeśli, nie będzie to nic złego, mi by nie przeszkadzało, jakby miał więcej ciałka tu czy tam.
- Uwierz mi, nie przytyjesz. To tak nie działa - powiedziałem, uśmiechając się do niego delikatnie. - Poza tym, co byś robił, jeżeli jesteś tak bardzo zmęczony? To nie ma sensu. Lepiej, abyś sobie wypoczął, a ja posprzątam.
- O, to ci pomogę - zaproponował, od razu na moment się ożywiając.
- Lepiej, abyś nie kręcił się tutaj taki zmęczony, jeszcze zrobisz sobie krzywdę. Albo ja tobie. Odpocznij, a ja za dwadzieścia minut cię obudzę, dobrze? Przez dwadzieścia minut nie przytyjesz. A skoro tak bardzo nie chcesz spać, to odpocznij sobie w inny sposób - dalej trzymałem swego, nie chcąc za bardzo odpuścić. Widziałem, że Miki ledwo trzymał się na nogach, więc najlepiej by było, aby sobie odpoczął. Bycie człowiekiem na pewno było bardziej męczące od bycia aniołem, więc może być przez ten czas skonfundowany. A do mnie należało to, by jak najlepiej o niego zadbać.
- Skoro mnie tu nie chcesz, to pójdę poczytać książkę - burknął, może odrobinę obrażony. Albo raczej udawał obrażonego, by wzbudzić we mnie poczucie winy. Naprawdę uroczy z niego aniołek... Albo w tym momencie człowiek. Chyba jednak wolałbym, aby pozostał aniołem. Albo tak mi się wydaje, bo już się do niego przyzwyczaiłem.
- Zaraz do ciebie dołączę - obiecałem i pocałowałem go w czółko.
Korzystając z wolnej kuchni, posprzątałem kuchnię, nie spiesząc się za bardzo. W końcu miałem bardzo dużo czasu, może nawet Miki trochę się prześpi. Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo bał się tego spania po jedzeniu. Nie dość, że nie zjadł dużo, to jeszcze na pewno nie przytyje, przecież to fizycznie niemożliwe. I nieważne, jak długo będę mu to tłumaczył, on i tak wie swoje, i zrobi swoje. Przyznam, momentami jest to lekko problematyczne, ale kocham go najbardziej na świecie i dostosuję się do każdej jego decyzji.
Tak jak obiecałem Mikleo, po dwudziestu minutach zajrzałem do sypialni. Tak jak myślałem, zdążył już zasnąć, tyle, że z książką w rękach. Uśmiechnąłem się na ten widok i podszedłem do niego, by ostrożnie zabrać mu książkę z rąk. Może być na mnie później o to zły, ale przynajmniej będzie wyspany. I nadal chudy.
Mój misterny plan się nie udał, ponieważ mój mąż przebudził się, kiedy tylko wyciągnąłem książkę z jego rąk. No i tyle było z jego wypoczynku...
- Śpij, nie przejmuj się mną - powiedziałem cicho, nie chcąc go za bardzo wybudzać. Może jeszcze udałoby mu się na chwilę zamknąć oczy.
- Nie, nie mogę... Ile spałem? – wymamrotał, podnosząc się do siadu.
- Nie mam pojęcia, jak już wszedłem, spałeś - powiedziałem, zgarniając włosy z jego czoła. Kiedy były krótsze, znacznie łatwiej się puszyły, ale z powodu ich barwy już nie wyglądał jak owieczka, ale jak... jak taki pudelek. Uroczy i puchaty. - I jak się czujesz? Lepiej? - spytałem, przyglądając mu się uważnie. Niby dwadzieścia minut, może mniej, a wyglądał na wypoczętego. Czyli miałem dobry pomysł z tą drzemką, a Miki pewnie i tak nie przyzna mi rację. On będzie miał swoją i koniec. - Więc co, teraz gorąca kąpiel? - zapytałem, kiedy Miki pokiwał głową.
- Po gorącej kąpieli człowiek zazwyczaj chce spać - odpowiedział, leniwie się przeciągając.
- Gorąca kąpiel także rozluźnia mięśnie i odświeża, a później już dopilnuję, byś nie zasnął - wymruczałem mu do ucha, po czym delikatnie musnąłem wargami jego szyję. - W takim razie idę napełnić balię - dodałem z lekkim śmiechem czując, jak jego ciało drży pod wpływem mojego dotyku. Zauważyłem jedną zmianę, a mianowicie jego ciało zareagowało bardzo gwałtownie, co do tej pory nie miało miejsca. Zazwyczaj jego reakcje były subtelne, lekko zauważalne, a teraz... aż ja byłem w lekkim szoku. Nie, żeby mi to przeszkadzało, po prostu było to dla mnie nowością, zazwyczaj trochę musiałem się napracować, by Miki reagował tak gwałtownie. Cóż, nie zamierzam narzekać, mi tam się podoba taki rozwój sytuacji.
<Aniołku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz