piątek, 6 maja 2022

Od Soreya CD Mikleo

 Faktycznie, byłem nieco głodny, dlatego z chęcią podreptałem z nim do kuchni. Nie spałem już od dłuższego czasu i zdążyłem porobić już kilka rzeczy, jak na przykład odebrać list i nakarmić Coco, która przez cały czas mi towarzyszyła. Swoją drogą, kotka zachowywała się tak, jakby w ogóle nie jadła. Może miała nadzieję, że Mikleo coś by jej dał...? Cóż, w razie takiego przypadku zareaguję, nie możemy pozwolić, by kotka jadła za dużo, bo przytyje, a to nie jest dla zwierzątek za zdrowe. I tak w sumie, w domu było coś za cicho.... gdzie tak właściwie był Yuki i Codi? Może chłopiec wyprowadził psa na spacer? Albo poszli do Emmy. Był weekend, więc w sumie mała pewnie miała wolne, więc mogli się spotkać. Tak, to wytłumaczenie miało sens. 
- Nic nie dawaj Coco, już jej dałem jeść – powiedziałem, siadając przy stole z Misaki na kolanach. Tak jak myślałem, Coco od razu zaczęła ładnie przymilać się do Mikleo, a on od razu był gotów dać jej jeść. A tak jej nie lubił, tak jej nie pozwalał spać z nami w łóżku... Czasami go naprawdę nie rozumiem. Momentami miewam wrażenie, że jest bardziej problematyczny od kobiety, a to przecież nie lada wyczyn. 
- A może chociaż tak troszeczkę...? – spytał, patrząc jej w oczy. Był nią totalnie zauroczony, co było urocze i niezrozumiałe dla mnie, ale nawet pomimo tego zauroczenia powinien być twardy i nieustępliwy, a jak doskonale wszyscy wiedzą, on taki nie jest. 
- Miki, dobrze wiesz, ze nie możesz – powiedziałem, z rozbawieniem przyglądając się jego rozterce. 
- Tak, tak, wiem – powiedział w końcu, cicho wzdychając. 
- Swoją drogą, czemu dzisiaj spałeś w starej koszuli? – spytałem niewinnie, gładząc Misaki po włoskach. Jej kosmyki stawały się coraz to dłuższe i coraz to bardziej przypominała ludzką mamę. I oby jej włoski były coraz to dłuższe, jestem pewien, że będzie prześliczną dziewczynką. 
- Ano wiesz, jakoś tak z przyzwyczajenia wziąłem, a później już nie chciało mi się jej zmieniać – odpowiedział wymijająco, po czym podał mi gorący obiad i zabrał z kolan moja małą księżniczkę. 
- Wiesz, że możesz mi zawsze powiedzieć, jeżeli ta koszula ci się nie podoba. Przecież się nie pogniewam – wyjaśniłem, biorąc widelec do ręki. 
- Nie, nie, jest śliczna, tylko jakoś tak trudno mi się przestawić. W końcu z ta starą koszula mam wspaniałe wspomnienia – słysząc jego słowa, zmarszczyłem brwi. Jakie wspaniałe wspomnienia? Jest to koszula z czasów, kiedy byłem zły, a nie wiem, czy to były takie wspaniałe czasy. Nie wspominając o tym, że przecież kilka razy podarłem i ubrudziłem krwią tę koszulę, co było widać po zszyciach i bielszych plamach. Tak, to były wspaniałe wspomnienia... cóż, najwidoczniej będę miał nową, niebeską koszulę. Na mnie na pewno będzie dobra. 
- Wychodzę dzisiaj wcześniej do pracy, ale może też wcześniej wrócę. Dzisiaj będę pomagał strażnikom z gwardii królewskiej w zachowaniu porządku na przyjęciu w zamku – oznajmiłem Mikleo, kiedy już wszystko zjadłem. Muszę przyznać, że mój mąż naprawdę poprawił się w gotowaniu. No cóż, ja także, ale nie w takim stopniu, jak Mikleo. Dobrze wiedzieć, że chociaż on z nas dwóch progresuje w tej kwestii. 
- Pewnie na przyjęciu będzie sporo ludzi – zaczął Mikleo, a ja doskonale poznałem ten ton. Chyba mu się nie podobał ten pomysł, albo raczej to, że jego tam nie będzie. 
- Pewnie tak, ale ja idę do pracy, a nie miło spędzać czas z ludźmi. Nie gniewasz się o to, prawda? – spytałem, wstając od stołu i podchodząc do niego, by położyć dłonie na jego biodrach. Też mi się to nie do końca podobało, ale to nie moja wina. To już było od dawna ustalone, tylko o tym nie wiedziałem, bo nie było mnie w pracy, a królowej przecież nie mogę odmówić. No i także musiałem być u niej wcześniej, bo miałem zająć się jej włosami, stąd jej list. 
- Tylko nie rozmawiaj za bardzo z kobietami – bąknął, odrobinkę się pesząc. 
- Oczywiście, mój słodziutki zazdrośniku – odezwałem się rozbawiony i ucałowałem go w usta. – Dla twojej pewności Alisha będzie moją przyzwoitką. Później możesz się jej spytać, czy dobrze się zachowywałem – dodałem, poprawiając jego włosy. Zawsze bawiło mnie to, że Miki był zazdrosny o inne kobiety, w końcu one nigdy mnie nie pociągały, chyba, że to był Miki jako kobieta, to wtedy już tak, ale to był jedyny przypadek. 

<Mikleo? c:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz