środa, 4 maja 2022

Od Mikleo CD Soreya

Od rana wciąż trzymał mnie zły nastrój niby i mąż sam po mnie przyszedł w nocy, by spać ze mną, a nie kotem jednakże to nic nie zmienia, wciąż jestem obrażony, za  kota którego nie chciałem mieć. I że niby ja zgodziłem się na zwierzaka? Kiedy? A no tak Sorey wykorzystał mój słaby czas, by wzionąć kota naprawdę mądre z jego strony i kto to będzie się tym zajmował, gdy on będzie w pracy? Oczywiście, że ja, tak jakbym już miał mało pracy na głowie.
Wzdychając cicho, cały czas ignorując męża, podszedłem do córeczki, którą wypadało nakarmić, nim jej Tato zabierze ją ze sobą na targ.
Misaki naturalnie jedząc, musiała troszeczkę się przy tym bawić, zabierając mi łyżkę, którą była karmiona, rozrzucając przypadkiem jedzenie po ziemi. No i jak niech mama sprząta, w końcu od tego tu jest.
- Misaki, co robisz? - Uniosłem jedną brew, dostrzegając próbę nakarmienia kota przez dziecko.
- Coco! - Zawołała, śmiejąc się przy tym tak radośnie.
- Misaki nie wolno dokarmiać kotka - Tym razem odezwał się Sorey, na co mała posmutniała. - Nie smuć się moja kruszynko, pójdziemy za chwilę na targ i kupimy coś dla kotka, a wieczorem ty go nakarmisz co ty na to? - Mała klasnęła w dłonie, chociaż miałem wrażenie, że nie do końca wie, o co chodzi tacie, jednakże to nie było ważne, najważniejsze było to, że uspokoiła się, pozwalając dokończyć karmienie.
- Nie bądźcie za długo na dworze, nie kupuj, jej wszystkiego, co chce i uważaj na nią - Mimo tego, że wciąż byłem zły na męża za kota, przygotowałem córkę do wyjścia, prosząc go, by uważał. Tak wiem, jest odpowiedzialnym rodzicem, nigdy jednak nie wiadomo co może się wydarzyć.
- Spokojnie jestem dorosły, dam sobie radę włos z głowy jej nie spadnie - Zapewnił, chwytając mnie w pasie, łącząc nasze usta w pocałunku, który mimo obrazy odwzajemniłem, nie mogąc tak po prostu go odtrącić, w końcu nie zrobił niczego aż tak złego, to tylko kot a może aż kot jeszcze nie wiem.
Sorey uśmiechnął się do mnie, gdy oderwaliśmy się od siebie z widocznym triumfem na twarzy, jak on tak może, zawsze wiedzieć, kiedy jestem naprawdę zły, a kiedy udaje, jak nic czyta mi a myślach.
- Idźcie już - Mruknąłem, odwracając głowę w drugą stronę, starając się go ignorować, w końcu na swój sposób mi to wychodziło lub tylko mi się tak wydawało.
Mój mąż ucałował moje czoło, wychodząc z małą z domu, a więc zostałem sam. Yuki z Codi'm poszli bawić się na dworze, Sorey z Misaki poszłaś na targ, a więc zostałem sam, no prawie sam Coco została ze mną. Cudownie kot został ze mną w domu.
- I co ja mam z tobą zrobić? - Spytałem, patrząc na kotkę, patrząc prosto w moje oczy. Samica, słysząc moje słowa, podeszła do mnie siadając przy moich nogach, wyciągając jedną łapkę w moją stronę, tak jakby o coś prosiła. Przyznać muszę, to było słodkie, pierwszy raz widziałem, aby kotka robiła coś takiego.
Odrobinkę rozczulony jej zachowaniem kleknąłem przed nią, głaszcząc jej łepek, uśmiechając się pod nosem.
- Może nie jesteś taka zła - Mówiłem sam do siebie, przekonując się do kota. Na szczęście, gdy tylko uświadomiłem sobie, co robię, odsunąłem rękę od kota, wstając z kolan. Nie będę bratać się z wrogiem, nawet jeśli ten wróg jest słodki i puszysty.
Zostawiając wreszcie kota w spokoju, zabrałem się za sprzątanie, miałem trochę do zrobienia, by dom był czysty i odpowiedni dla małej.
Sprzątanie zajęło mi sporo czasu, nim spokojnie położyłem się na kanapie, zmęczony zamknąłem na chwilę oczy, nie by spać, a raczej, by chwilę odpocząć, już po chwili czując obecność kotki na moich kolanach. Zaskoczony spojrzałem na zwierze, które głodno mruczało, leżąc na moich kolanach. Westchnąłem ciężko, od niechcenia zaczynając ją głaskać. Wciąż nie oznacza to, że ją lubię, po prostu przyszła a ja nie mam serca jej wyrzucić z kolan. Niech zna moje dobre serce, dam jej te kilka chwil samemu ponownie zamykając oczy, relaksując się na kanapie, mając jeszcze trochę czasu dla siebie, nim mąż powróci z dzieckiem.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz