niedziela, 15 maja 2022

Od Mikleo CD Soreya

Nie pojmowałem, zachowania mojego męża czując, że znów wymyślił sobie coś, czym będzie teraz mógł się katować beznadziejny mąż, beznadziejny ojciec i przyjaciel i sam Bóg wie co jeszcze siedzi mu w głowie. I niby wiem, że mogę poznać jego myśli, jednakże nie chcę tego robić bo szanuje jego prywatność, tak jak on szanuje moją, w tej sprawie mamy zasady, których nie ustalaliśmy, a które przestrzegamy i bez tego.
Cicho wzdychając, wstałem z łóżka, na którym zdążyłem się już usadowić, nie miałem zamiaru spać bez męża, a on na pewno tej nocy do mnie sam nie przyjdzie, wymyślając sobie jakieś zadanie, które w ogóle potrzebne nie będzie a on i tak będzie chciał je robić.
Wychodząc z pokoju, stanąłem na schodach, dostrzegając męża, rozmawiając z Edną, mówili bardzo cicho, a ja postanowiłem, że nie będę im przeszkadzać, jeżeli mój mąż nie przyjdzie do mnie do godziny, sam po niego pójdę, zaciskając siłą do łóżka.
Nie przeszkadzać im w rozmowie wróciłem do łóżka, wpatrując się w sufit, myśląc o naszym przeciwniku.
- Mormo, znasz tamtego demona? - Spytałem, nagle przypominając sobie, że on przecież tez jest demonem i może znać naszego wroga.
~ Znam, Armes to król demonów umiejący więcej niż nie jeden demon - Odparłem, czym w ogóle mnie nie pocieszył.
- Król demonów? Mamy z nim jakieś szanse? - Dopytałem, chcąc wiedzieć, na czym stoimy.
~ Ty i on? Nie. My razem i on już tak - Wyznał, czym przyznam, bardzo mnie zaciekawił, my i on tak? Ciekawe co ma na myśli.
- Co masz na myśli? - Spytałem, chcąc wyciągnąć z niego, najwięcej jak się da.
~ Mam na myśli to, że nasze połączenie pomoże pokonać króla demonów - Wyjaśnił, cóż może miał racje on i ja to jedno, pakt z mężem to drugie, ale jeśli połączymy to w jedno, możemy być tak silnie by pokonać demona, muszę porozmawiać o tym z mężem. Może i to szalone, ale warto spróbować. Z drugiej strony, jeśli demon przejmie kontrolę nad moim ciałem to i przejmie nad jego a wtedy może sprowadzić złą stronę męża, a tego wolałbym uniknąć..
Wzdychając ciężko, postanowiłem odsunąć myślenie o tym na później, teraz pora pójść spać może, gdy się zbudzę, mój mąż będzie już przy mnie..
Niestety otwierając oczy późną nocą, od razu dostrzegłem brak obecności męża, co lekki mnie zmartwiło. Czy on znów nie może spać?
Zmartwiony od razu wyszedłem z pokoju, schodząc po schodach na dół.
- Sorey? Dlaczego nie śpisz? - Spytałem zmartwiony, dostrzegając męża siedzącego na kanapie z Coco na kolanach.
- Nie mogę spać, dlatego wziąłem warte, by was pilnować - Wyznał, głaszcząc kota po futerku.
- Warte? Kochanie, po co warta? Nie ma już niebezpieczeństwa, a nawet gdyby było, wyczułbym je, nie musisz trzymać warty.
- Może i nie muszę, ale chcę - Wyznał, wstając z kanapy, podchodząc do kominka.
- Sorry, co się dzieje, martwię się o ciebie - Wyznałem, niepewnie zerkając na męża. Czując, że coś jest nie tak, nie wiedząc tylko co.
- Wszystko w porządku, ja, ja po prostu. Chciałbym zrobić dla was wszystko, a nie umiem zrobić nic - Wyznał, dorzucając drewna do kominka, w którym palił się ogień.
- Kochanie nie trzeba nam wszystkiego - Spokojnie zacząłem, rozsiadając się wygodnie na kanapie, wpatrując się w niego.
- A co wam potrzeba? - Pytając, usiadł obok mnie, kładąc dłoń na moim policzku, wpatrując się w moje oczy. - Nie mogę was ochronić, jestem do niczego - Dodał.
- Nie mów tak, jesteś cudownym człowiekiem i zrozum wreszcie, że jedyne czego nam potrzeba to tylko tego byś nas kochał i przy nas był - Wyznałem, uśmiechając się delikatnie, kładąc swoją dłoń na jego dłoni.
- Tylko tyle? - Spytał zaskoczony.
- Aż tyle, dla ludzi nawet to czasem jest wyzwaniem - Wyjaśniłem, wstając z kanapy, całując męża w czoło, wyciągając dłoń w jego stronę - Chodź, położymy się spać, oboje jesteśmy zmęczenie - Poprosiłem, uśmiechając się delikatnie. Chcąc, aby mój mąż poszedł ze mną sam spać, nie chce, czując się lepiej, gdy mam go przy sobie.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz