środa, 11 maja 2022

Od Soreya CD Mikleo

Mikleo nie był za bardzo zadowolony, ale pomimo tego nie mówił nic złośliwego. Albo przynamniej powstrzymywał się, póki ja tu jestem, ale zaraz chcę sobie uciąć krótką drzemkę, więc później różnie może być. Chociaż, może jak będzie dla niej niemiły, to prędzej zrezygnuje sama...? Zgodziłem się na tę opiekę z dwóch powodów: by Miki trochę odpoczął oraz by Junko mogła spłacić te jej dziwny dług, jaki zaciągnęła u mnie, kiedy ją uratowałem. Później nie będzie miała żadnej wymówki, by się ze mną spotykać, wiec ja będę miał spokój. No i Miki też. Potem wszystko wróci do normy... i jeszcze później będę musiał porozmawiać z Mikim o propozycji szefa. Jeżeli jemu będzie to pasować, no to zgodzę się na takie pracowanie, a jeżeli nie, to jeszcze go pomęczę. W ostateczności poproszę Alishę o pomoc, rozkaz królowej na pewno nie zostanie zignorowany, ale to naprawdę będzie taka ostateczna ostateczność, której mimo wszystko wolałbym uniknąć. 
- Wiesz, wydaje mi się, że mała jeszcze nie zna cię na tyle dobrze, by zachować się spokojnie na spacerze. Na razie baw się z nią w domu lub na podwórku. I uważaj na nią, bo jest strasznie ruchliwa – poinstruowałem ją, mimo wszystko martwiąc się o małą. Bądź co bądź, Junko jej nie zna i nie wie, do jakich rzeczy jest zdolna. 
- Nie martw się, damy sobie radę i będziemy się świetnie bawić, prawda? – spytała się Misaki, ale dziewczynka nie wyglądała na specjalnie przekonaną. Cóż, widzi ją pierwszy raz, no, drugi raz, a ona nie przepada za obcymi. Długo przekonywała do Alishy i pani Caityn, Lailah polubiła znacznie szybciej, ale to dlatego, że jest serafinem, a przynajmniej tak mi się wydawało. Dlatego wątpiłem, by Misaki w ciągu pięciu dni przekonała się tak w stu procentach do Junko, ale nie powinna także za bardzo marudzić, ponieważ mama i ja zawsze będziemy blisko. 
Dziewczyny poszły bawić się do salonu, a ja przytuliłem się do pleców mojego ukochanego i odrobinkę naburmuszonego anioła. Szczerze, to też tak odrobinkę myślałem, że dzięki dodatkowej pomocy będziemy mieć odrobinkę czasu dla siebie, ale Junko chyba się to nie do końca podobało. Wiem, że mojemu mężowi nie podobały się te przypadkowe dotknięcia, i ja także miałem ich dosyć, no ale co miałem zrobić? Nie dawałem dziewczynie żadnych sygnałów mogących sugerować, że chciałbym z nią zawrzeć jakąś głębszą relację. 
- Pójdę się przespać troszkę przed pracą. Dołączysz do mnie później? – spytałem, opierając brodę o jego ramię. 
- Robię teraz obiad. Poza tym, ktoś musi mieć tą dziewczynę na oku. I jak ci wlezie, albo spróbuje wejść do łóżka...
- To wtedy oboje ją wyrzucimy i zakończymy naszą współpracę wcześniej. Uwierz mi, też nie chciałbym mieć jej w naszym łóżku, do niego tylko ty masz dostęp – wyszeptałem mu do ucha i ucałowałem delikatnie jego płatek. 
- Jeżeli tak to ma się skończyć, to może sobie próbować – na te słowa zaśmiałem się cicho. 
Dzisiaj nic wyjątkowego nie działo się ani po mojej drzemce, ani nic w jej trakcie. Widać było podczas obiadu, że Junko próbowała zagaić rozmowę z naszym synem, ale ten nie chciał za bardzo z nią rozmawiać, czego nie do końca rozumiałem. Może jeszcze mogłem zrozumieć Mikleo, owszem, ale przecież Yuki’emu nic nie zrobiła. Chyba, że nasz syn podświadomie przyjął zachowanie mamy... ech, co ja mam z tymi aniołami. Nie chcąc, by dziewczynie było przykro, ja zacząłem z nią rozmowę, troszkę ignorując niezadowolone spojrzenie męża. Nie robiłem niczego złego, tylko z nią rozmawiałem, zachowując jednocześnie dystans, by sobie nie pomyślała czegoś dziwnego. 
- Widzisz, nie było tak źle – powiedziałem cicho do Mikleo, kiedy pomagałem mu sprzątaniu po obiedzie. 
- Nie musiałeś aż tak się do niej uśmiechać – burknął niezadowolony, delikatnie pusząc policzki. 
- Nie chciałem, by poczuła się niechciana. Poza tym, niedługo wychodzimy, ale przed tym chciałem się ciebie o coś spytać. Niby mogę zmienić trochę swój tryb pracy, ale to ma wyglądać tak, że jeden tydzień będę robił chodził do pracy rano, a następnego tak jak teraz. I tak na zmianę. Myślisz, że to dobra propozycja? – spytałem, naprawdę chcąc znać jego zdanie. To są dosyć ważne decyzje, o których chyba musimy decydować razem, a przynajmniej tak mi się wydawało. 

<Owieczko? c:>  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz