piątek, 13 maja 2022

Od Soreya CD Mikleo

Więc to niebezpieczeństwo wyczuwał Mikleo w ciągu tych dwóch ostatnich dni... usiadłem na kanapie z ciężkim westchnięciem. Ostatnio troszkę za dużo demonów kręciło się wokół naszej rodziny, najpierw Mormo, teraz ten cały Armes czy jak to mu tam było. Tak mało jest aniołów na świecie, że wszystkie do nas ciągną? Może to zabrzmi samolubnie, ale miło by było, gdyby zaczęły nękać inne anioły. Teraz to ja na pewno stracę pracę, ponieważ nie opuszczę rodziny, kiedy grozi jej tak wielkie niebezpieczeństwo. Owszem, pieniądze są ważne i przydałyby się nam do bardzo wielu rzeczy, ale w tym momencie najważniejsze jest jej bezpieczeństwo. A później... cóż, jakoś sobie radę tam. Może już nie będę miał stałego źródła dorobku, ale na pewno zawsze uda mi się coś znaleźć. Na pewno damy sobie radę, jednak na razie muszę skupić się na tym, by ciągle przy nich być. 
Martwiła mnie jeszcze jedna sprawa. Było już dawno po dziesiątej, a Junko nadal nie było. Może trochę za ostro wczoraj trochę zareagowałem...? Powinienem być bardziej wyrozumiały, w końcu była młoda, a jak wiadomo, jak ktoś jest młody, to i głupi, oczywiście poza Mikim, Miki jest mądry cały czas. Co, jeżeli zrobiła sobie krzywdę, bo odrzuciłem jej zaloty...? Czemu to wszystko jest takie skomplikowane? Jak raz przez chwilę jest miło i fajnie, tak nagle później dzieją się rzeczy, przez które tak troszkę odechciewa mi się żyć. 
- Uważam, że nie powinniśmy wpuszczać tutaj Junko. Lailah powiedziała, że nie powinniśmy wpuszczać obcych ludzi do domu. A ona jest obca – głos Mikleo wyrwał mnie z zamyślenia. 
- Tak... chyba masz rację – odpowiedziałem, wzdychając cicho. – Później z nią o tym porozmawiam, bo jeszcze chyba przeżywa moje odrzucenie i dlatego jej nie ma. 
- W porządku? – mój mąż zmartwił się moim stanem, siadając obok mnie. Misaki od razu wyciągnęła rączki w moją stronę, mówiąc cichutko „tata”. 
- Tak, ja tylko zastanawiam się, jak to będzie później. Stałej pracy tak łatwo nie da się znaleźć – wyznałem, biorąc moje małe słoneczko na rączki i delikatnie je do siebie tuląc. 
- Czekaj, Sorey, o czym ty mówisz? – no tak, powiedziałem B i całkowicie zapomniałem wspomnieć o A. Ludzie zazwyczaj robią odwrotnie, no ale ja mam bardzo od dziwny sposób życia. 
- Grozi wam niebezpieczeństwo, więc to jasne, że będę teraz siedział w domu. Wolnego na czas nieokreślony na pewno nie dostanę, więc pozostaje mi tylko się zwolnić. Zresztą, i tak zamierzałem to zrobić, jeżeli dalej miałbym pracować na nocki. Czułem, że powoli was tracę i gdyby naprawdę to nastąpiło... 
- Nie nastąpiłoby. Wiemy, że pracujesz także na nasze małe zachcianki – słowa Mikleo sprawiły, że poczułem się choć odrobinkę lepiej, ale wiedziałem, że raczej tak miło by nie było. Przecież całkiem niedawno Mikleo miał do mnie pretensje, że pracuję na nocki, Yuki także nie był z tego powodu zadowolony, więc prędzej czy później miałbym domu małą awanturę. 
- Zajmę się teraz małą, a ty się prześpij. Widzę, że jesteś zmęczony, a ja trochę zajmę się domem – powiedziałem, kiedy Mikleo położył głowę na moim ramieniu. Niby ja też byłem śpiący, ale byłem także przyzwyczajony do niespania nieco dłużej niż Miki, więc teraz zajmę się dziećmi, a później się trochę prześpię. W końcu, już teraz odpocząłem, więc nie jest ze mną tak źle. 
- Ja jestem aniołem, więc jestem bardziej wytrzymały. To ty powinieneś odpocząć – odpowiedział Mikleo, od razu podnosząc głowę z mojego ramienia, żeby to pokazać, jaki on jest wyspany. 
- Właśnie, jesteś aniołem, więc jesteś bardziej wytrzymały i silniejszy, dlatego musisz być wyspany. Z naszej dwójki to ty masz większe szanse z demonem – powiedziałem, całując go w policzek. Doskonale wiedziałem, że ja z demonem nie dam sobie rady. Mogę co najwyżej robić za dywersję, by w razie wypadku jak najdłużej go zająć, aby Miki zdążył zabrać dzieci w bezpieczne miejsce. Tylko do tego się nadaję, a i to nie jest takie pewne. – Połóż się, a jak wstaniesz, to wtedy ja odpocznę. Na taki układ pójdziesz? – zaproponowałem, poprawiając malutką na rękach, która już zasnęła. Najwidoczniej po prostu chciała do taty, albo po prostu do nas obojga. W tym momencie spała sobie tak spokojnie, nie wiedząc, że jest wyjątkowa i że przez to grozi jej niebezpieczeństwo... zrobię wszystko, by dalej trwała w tej niewiedzy. Żaden demon się do niej nie zbliży, dopilnuję tego, choćbym miał przypłacić za to własnym życiem. 

<Owieczko? c:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz