poniedziałek, 9 maja 2022

Od Taiki CD Shōyō

 Byłem zaskoczony, a jednocześnie bardzo wdzięczny mojemu narzeczonemu za spakowanie mojego rodzinnego portretu, to ważna pamiątka, której wolałbym nie zgubić. Wiem, że nic już nie zwróci życia moich rodziców dlatego obraz, który mam zawsze przy sobie zbliża mnie do nich, wywołując piękne wspomnienia, których nigdy nie zapomnę.
- Dziękuję - Zawołałem, za nim wyszedł z pokoju. - Za spakowanie portretu rodzinnego - Dodałem, widząc jego zdziwioną minę.
- Nie masz za co. Wiem, że to dla ciebie ważne. Nic wielkiego - Wyznał, nim zniknął za drzwiami. Cóż dla niego może i nie było to ważne, ale dla mnie, dla mnie to jedyny prezent, jaki mam po nich a co za tym idzie najważniejszy w całym moim życiu, obraz w pamięci zamazuje się, a ten znajdujący się w ramce nigdy nie zniknie i dla tego tak go cenię.
Wracając jednak na ziemię, przygotowałem nam szybkie śniadanie, nim Karotka przyszedł do kuchni. Musieliśmy się w końcu śpieszyć Kim nie będzie zadowolona, jeśli się spóźnimy, tym bardziej że oferuje nam dom, rany wciąż nie mogę w to uwierzyć.
- Mogę ci w czymś pomóc?
Tak, możesz usiąść i jeść - Odpowiadając na pytanie sam usiadłem do stołu, zerkając na stary zegar, musimy wyjść za niecałe dziesięć minut, aby zdążył na spotkanie. Jak ja nie lubię tak dalekiej odległości, tym razem jednak ta odległość ocali nam życie i doskonale to wiem.
Wszystko było robione na przysłowiowo wariackich papierach, przygotowanie się do wyjścia, zjedzenie śniadania i dojście na miejsce, na szczęście zdążyliśmy na styk. Kim już była na miejscu, uśmiechając się do nas ciepło.
- I jest mój wieczny spóźnialski przyjaciel - Zaśmiała się, zerkając na Karotkę. - Dzień dobry jestem Kim - Przedstawiła się, wyciągając dłoń w stronę mojego narzeczonego.
- Shōyō - Przedstawił się, jak zawsze będąc miłym liskiem, kochany mały lisek uwielbiam go.
- Dobrze skoro już jesteście. Chodźcie, pokażę wam dom, przy okazji Taiki ilu was będzie? - Spytała, cóż w sumie wczoraj powinna o to spytać, ale i ja o tym zapomniałem, nic się nie dzieje, nadrobimy to.
- Cztery osoby, w tym jedno dziecko no i 3 zwierzaki - Wyjaśniłem, na co dziewczyna kiwnęła głową.
- Ty, Shōyō, zapewne ciocia a te dwie pozostałe osób?
- Mój brat Shingo i syn cioci mały potwór - Wyznałem, co rozbawiło dziewczynę.
- Nic się nie zmieniłeś - Westchnęła, kierując nas w stronę małego domku. Ciasny, ale przynajmniej będzie na chwile własny. W środku jednak okazał się większy, niż na zewnątrz się wydawało. Mały salo połączony z kuchnią, łazienka i trzy pokoje wystarczająco dla naszej czwórki a zwierzaki one też znajdą swój kąt.
- Idealne ile będzie nas to kosztowało? - Przeszedłem, do rzeczy, gdy Karocia przechadzał się po pokojach, zwracając uwagę na szczegóły, które dla mnie nie miały znaczenia, jest przyjemnie i bezpiecznie więcej mi do szczęścia nie trzeba.
- Mówiłam ci już wczoraj, nic pomożesz mi tylko zadbać o dom, naprawisz usterki, odświeżysz dach i będziemy kwita - Wyznała, cóż trochę darmowa siła robota czy aby na pewno powinienem się zgadzać? Z drugiej strony nie znajdę na szybko nic innego, a czynsz też kosztuje. To chyba uczciwa wymiana, niech już będzie, mogę się na to zgodzić.
- Dobrze, zgadzam się. Zajmę się domem, tylko jedna prośba, gdyby ktoś pytał, nie znasz nas - Poprosiłem, co dziewczyna od razu zrozumiała kiwając głową. No i załatwione domek jest przyjemny i ma kominek mi nic do szczęścia więcej nie potrzeba.
- I co Karocia podoba ci się? - Zwróciłem się jeszcze do narzeczonego, by upewnić się, czy aby na pewno i mu odpowiada to miejsce, nie chcę, bowiem do końca sam decydować to nie na tym polega zabieranie go tutaj, niech też sam wypowie się w tej sprawie na temat tego domu..

<Karocia? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz