I pomyśleć, że kiedyś bez problemu potrafiłem wstawać szarym rankiem i aktywnie działać przez cały dzień, aż do późnych godzin wieczornych, i tak co dzień. A teraz? Nawet nie było jakoś bardzo wcześnie, było około siódmej, a ja już miałem ochotę wrócić do łóżka. Taiki mnie strasznie rozleniwił... umyłem twarz zimną głową, od razu się rozbudzając. Szybko się ogarnąłem, jednocześnie biorąc bardzo szybką kąpiel na wypadek, gdyby postanowił spełnić swoją prośbę wzięcia mnie wieczorem... wiem, że pewnie tylko sobie żartował, ale nigdy nie można być pewnym. Poza tym, taka szybka kąpiel nie dość, że odświeża, to jeszcze rozbudza.
Po niecałych piętnastu minutach zszedłem na dół, biorąc na dół także pakunki nie za bardzo rozumiejąc, dlaczego Taiki ich nie wziął. Tak, wiem, będziemy jeszcze wracać tutaj na wieczór, ale jak teraz weźmiemy chociażby te swoje torby, później będziemy mieć mniej do noszenia.
- Włosów nie poprawiłeś – zauważył Taiki, stawiając talerze i kubki na stole.
- A nie wiem, czy jest sens, skoro i tak zaraz je potargasz. Czy to jest kawa? – spytałem, wskazując palcem na jego kubek. Kiedy kiwnął głową, spróbowałem łyczek i niemalże od razu się skrzywiłem. Rozumiem, dlaczego to rozbudza ludzi. Po takim smaku też bym się natychmiast rozbudził. – Obrzydliwa. Nie wiem, jak możesz to pić – wymamrotałem, popijając tym razem swoją cudowną herbatę.
- Z czasem się idzie przyzwyczaić – przyznał rozbawiony moją winą, siadając obok mnie. – Właściwie, to po co przyniosłeś torby? Jeszcze się nie wyprowadzamy.
- No niby nie, ale i tak robimy to dzisiaj. Później będziemy mieć mniej pakunków do zabrania ze sobą – odpowiedziałem, zabierając się za jedzenie.
- Wiesz, że to ma nawet sens – zaśmiałem się cicho na jego słowa.
- Tak, czasem mam dobre pomysły – przyznałem cicho, uśmiechając się do niego delikatnie.
Zjedliśmy śniadanie, wzięliśmy torby, po czym wyszliśmy na zewnątrz. Tam Taiki zmienił swoją postać, a ja usiadłem na jego grzbiecie, ponownie używając swoich umiejętności. To naprawdę jest wielka oszczędność czasu... szkoda, że wieczorem nie będziemy mogli tego powtórzyć, tylko pieszo będziemy musieli przejść te kilometry. Wątpię, by zwierzaki z taką chęcią weszły na grzbiet wielkiego gada. Poza tym, będzie podróżować z nami niemowlak, a taka podniebna podróż na pewno zakończyłaby się u niech chorobą, albo i nawet śmiercią, w końcu jego układ odpornościowy jest jeszcze za słaby.
- Myślę, że chyba zacznę od naprawy dachu – powiedział Taiki, kiedy znaleźliśmy się na miejscu.
- A czym chcesz go naprawić? – spytałem, patrząc na niego z niezrozumieniem.
- W szopie z tyłu mam wszystko, co jest potrzebne, a przynajmniej tak Kim mówiła.
- Och. W takim razie ja posprzątam w środku – powiedziałem i zabraliśmy się do roboty.
Bardzo dobrze, że poszedłem z nim. W tym domu nikt od dawna stopy nie postawił, oczywiście poza nami. Ale trochę brudu to dla mnie nic strasznego; tylko pościerać kurze, umyć podłogi i okna, zamieść dywany, wyprać pościele oraz zasłony... i chociaż roboty, jak tak się wymienia, nie było wiele, to każda była czasochłonna. Nie zdążę na pewno zrobić dzisiaj wszystkiego, ale chociaż doprowadzę domek do takiego stanu, że miło będzie do niego wejść. Poza tym, mamy bardzo dużo czasu do doprowadzenia go do perfekcyjnego stanu.
- Padam z głodu – odezwał się zmęczony Taiki, kiedy przyszedł do mnie po południu i opadł zmęczony na krzesło w kuchni.
- W takim razie musimy iść do miasta i coś kupić. Tutaj niczego nie znajdziesz – odpowiedziałem niewzruszony, myjąc okno w kuchni. Przyznam, także miałem ochotę, aby coś przekąsić.
- Kurde, nie pomyślałem o tym... lepiej by było, abym się za bardzo nie pokazywał przy ludziach, bo ktoś może mnie rozpoznać.
- Widzę dwa wyjścia z tej sytuacji – zacząłem, odkładając szmatkę na bok i spojrzałem na niego, poświęcając mu w końcu trochę tej uwagi. – Możesz mnie puścić samego albo pójdziemy we dwójkę, tylko za pomocą iluzji zmieniłbym trochę twój wygląd – wyjaśniłem, czekając na jego decyzję. Przez wiele lat notorycznie nakładałem iluzję na samego siebie, by goście nie mogli zauważyć we mnie cech mamy i taty, dlatego sądzę, że na kimś też potrafiłbym to zrobić. Pozmieniałbym trochę rysy twarzy, zmienił kolor oczu i włosów, może także długość włosów, trochę także posturę ciała... chociaż nie, ciało już ma perfekcyjne, nie chciałbym tego niszczyć.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz