Uśmiechając się do męża, przytuliłem do jego ciała, ciesząc się bliskością osoby, którą kocham.
- Oczywiście, że czuję się już lepiej, nie musisz się o mnie martwić - Zapewniłem, odsuwając po kilku chwilach od niego. - Uciekaj się umyć, przygotuję nam coś do jedzenia - Dodałem po chwili cicho, aby nie obudzić córki, wychodząc z pokoju.
- My? Chcesz ze mną zjeść? - Zaskoczony spojrzał na mnie, zamykając cicho drzwi do pokoju dziecka.
- Tak, ja. Chcę zjeść wspólną kolację to coś złego? - Dopytałem, lekko zaskoczony jego szokiem.
- Nie, to nic złego. Po prostu raczej nie jadasz ze mną posiłków - Wyznał, z czym nie mogłem się nie zgodzić, tym razem jednak bardzo chciałem pobyć z nim, zapalić świeczki zjeść wspólnie posiłek i tak bez powodu porozmawiać o wszystkim i niczym. Wypada, doceniać to, co się ma.
- Nie jadam, a raczej jadam sporadycznie i dziś jest ten sporadyczny dzień - Wyznałem, schodząc po schodach na dół, zostawiając męża na górze samego, niech weźmie długą relaksacyjną kąpiel, a w tym czasie ja przygotuję nam kolacje przy świecach i winie, tak po prostu bez okazji jednocześnie niczego nie oczekując, chcąc tylko miło spędzić czas.
Tak jak podejrzewałem mój mąż, zażył długiej relaksacyjnej kąpieli, nim zszedł do mnie, nie ukrywając zaskoczenia z kolacji, wina i świec.
- Z jakiej to okazji? - Spytał, wchodząc głębiej do kuchni, nic nie rozumiejąc, z tego, co właśnie dostrzega przed swoimi oczami.
- Tak, w sumie to bez okazji, chciałem spędzić z tobą czas, zjeść dobrą kolację, napić się wina. I nie, nie ma to żadnego drugiego dna. Chciałbym, abyśmy oboje się po prostu zrelaksowali i chociaż na chwile zapomnieli o tym, co nas czeka w przyszłości, sytuacja jest, jaka jest a mimo to mamy chyba prawo spędzić trochę czasu sam na sam prawda? - Na moje słowa mój mąż poszedł do mnie, łącząc nasze usta w długim i namiętnym pocałunku, którego pragnąłem nigdy nie przerywać.
- Czym ja sobie na ciebie zasłużyłem? - Zapytał, gdy odsunął się ode mnie, głaszcząc po policzku.
- Nie ważne czym, ważne, że przy tobie jestem i zawsze będę - Wyszeptałem, ślicznie uśmiechając się do mojego najdroższego człowieka. - A teraz usiądźmy i zjedzmy, nim nam wystygnie - Pośpieszyłem nas, zasiadając przy stole.
Wspólny posiłek, rozmowy, wino sprawiło, że ta kolacja była naprawdę przyjemna, wszystko było wręcz idealne i dla tego tak bardzo się cieszyłem, gdy miałem okazję spędzić czas z ukochanym człowiekiem, nawet siedząc w domu przy kolacji.
Ten dzień zakończył się spokojnie, po kolacji odczuwając zmęczenie, zaciągnąłem męża do łóżka, by wspólnie położyć się i odpocząć, póki mamy jeszcze na to czas.
Kolejny dzień również zaczął się bardzo spokojnie, nad ranem, gdy mała zaczęła płakać, przyniosłem ją do naszej sypialni, kładąc pomiędzy nami, bawiąc się z nią w sposób jak naj ciszy, by nie wybudzić męża ze snu. Niestety nasza córeczka dość głośno okazywała radość, co wybudziło Soreya ze snu.
- Dzień dobry moja kruszynko - Przywiał się z córeczką, która bardzo cieszyła się na widok taty.
- Dzień dobry owieczko - Tym razem odezwał się do mnie, całując w czoło. - Jak ci się spało? - Dopytał, przytulając małą do siebie.
- Dobrze, wypocząłem i dziś znów jestem gotowy na trening, a ty? - Odpowiedziałem, jednocześnie samemu zadając pytanie.
- Czuję się dobrze, ale ty chyba mimo wszystko powinieneś dziś wypocząć, wczoraj troszeczkę przesadziłeś - Miał racje, co jednak miałem robić? Nim zdążyłem zadać to pytanie, po domu rozszedł się dźwięk pukania do drzwi. Sorey szybko wstał z łóżka, oddając mi małą, zakładając buźkę i spodnie wyszedł z pokoju, idąc do drzwi, gdzie stał sługa Alisy wręczający mojemu mężowi zaproszenie na bal mający na celu uczcić zaślubiny Alishy z jakiś tam księciem, no proszę, czyżby nasza Alisha się zakochała? Bo nie robi tego dla kraju prawda? To byłoby głupie.
- Pójdziemy? - Zapytałem, szczerze chcąc iść, a jednocześnie nie chcąc, Misaki poznałaby wielu ludzi, a to dobrze by jej zrobiło, w tłumie nikt by jej nie zaatakował z drugiej strony troszkę to niebezpieczne, sam nie wiem, dostosuję się do tego, co powie Sorey, niech o podejmie męską decyzję.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz