niedziela, 8 maja 2022

Od Mikleo CD Soreya

Wciąż odczuwałem złość jednak nie na męża a na tamtą dziewczynę, jak ona się tam nazywała? Junko? No rak Junko siliła się do niego i gdyby mogła, skończyłaby z nim w łóżku, co za baba niech lepiej trzyma się od niego z daleka, bo przysięgam, że oczy jej wydrapie, jeśli następnym razem ją tu zobaczę.
~ Z twojej strony może i nie myślę sobie jednak, że z jej strony już tak. Ona cię podrywa i t na moich oczach - Burknąłem, w myślach nie chcąc, by pani Caitlyn musiała słuchać naszej wymiany zdań, która mogła jej nie interesować, z resztą to był gość, nie miał obowiązku nas wysłuchiwać, a raczej naszych lub bardziej moich rozterek życiowych.
 ~ Nie musisz się o to martwić, jak już mówiłem, ona mnie nie interesuje, jak i żadna inna kobieta, wolę mężczyzn a tak dokładnie to ciebie. Jesteś jedyną istotą, przy które chce się budzić i zasypiać i której ciało czaruje mnie mimo upływu lat - Mówiąc to, uśmiechnął się do mnie zadziornie, doskonale wiedząc, że jego słowa zawstydzą mnie, pozwalając sobie na nie dlatego, że nikt prócz nas tego nie usłyszy, telepatia ma swoje plusy.
~ No bardzo śmieszne - Prychnąłem cicho pod nosem, nakładając obiad na talerze, dziś będzie trochę więcej osób niż zwykle na nim, a i to w żadnym wypadku mi nie przeszkadzało, lubiłem towarzystwo mamy Emmy, miała wiedze i chętnie się nią dzieliła, a ja jako młody rodzic z chęcią ją przyswajałem, ucząc się od lepszych jak być dobrym rodzicem.
Czas spędzony w dobrym towarzystwie pozwolił mi zapomnieć o dziewczynie, która podrywała mojego męża, skupiając się na gościu, który opowiadał ciekawe historie z życia wzięte. To całkiem zabawne, gdy kobieta z takim bagażem życiowym i takim doświadczeniem opowiada tak zabawne historie. Rany chyba już zawsze będę powtarzał, że ludzie życie jest zabawne, przynajmniej nie musisz żyć wiecznie i patrzeć na umierający świat i rodzący się na nowo.
- Bardzo miło było mi z wami, ale powinnam się już zbierać - Kobieta wstała od stołu, poprawiając swój ubiór. - Po Emme przyjdę za dwa dni do zobaczenia - Kobieta pożegnała się z nami, wychodząc z domu, więc zostaliśmy tylko my, a raczej ja, bo mój mąż już wychodzi do pracy.
- Tym razem może odpuść sobie granie bohatera, niech twoi koledzy odprowadzają zdesperowane panienki do domu - Poprosiłem, starając się być miłym aniołem, nie chcąc wyjść na zbytniego zazdrośnika już i tak czasem odbija mi na punkcie zazdrości. Co mi się jednak dziwić mam przystojnego męża, które tego nie widzi i w tym cały problem..
Sorey westchnął cicho, słysząc moje słowa, miał już chyba trochę dość tego ciągłego powtarzania jednego i tego samego, co jednak mogłem poradzić, jestem zazdrosny, a mój mąż nie potrafi tego pojąć i jak ja mam, nie był zazdrosnym? Gdy ta dziewczyna sama tu przyszła nie przejmując się nawet tym, że mój mąż nie chce z nią rozmawiać, do tego czuje, że ta dziewczyna nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, jak nic próbując mi go jeszcze odebrać...
- Miki proszę cię - Podszedł do mnie, całując mnie w czoło. - Nie musisz odczuwać zazdrości, ta dziewczyna więcej tu nie pojawi się, a nawet jeśli to chyb, a już zrozumiałeś, że nie zdradzę cię ani z nią, ani z nikim innym prawda? - Kiwnąłem głową, przyznając mu rację. Wiem, że mnie nie zdradzi mam, tylko nadzieję, że ta kobieta dam mu spokój nie chcę później obrażać się na męża za jej zachowanie, bo to głupie a mimo to i tak to robię, nie do końca nad tym panując..
- Dobrze, już dobrze nic nie mówię, wróć tylko proszę, dziś normalnie z pracy, chce mieć się do kogo przytulić, poza tym jutro zaczyna się weekend i może pójdziemy na dłuższy spacer z dzieciakami? - Zaproponowałem.
- Bardzo chętne, chociaż przyznam, że wolałbym iść na spacer tylko z moim pięknym mężem - Wypowiadające te słowa ucałował moją dłoń, uśmiechając się przy tym.
- Nie powiem, że ja też bym tego nie chciał. Mamy jednak dzieci i nie możemy obarczać Laila czy Aliahy naszymi obowiązkami - Przypomniałem mu, czasem chcąc mieć więcej czasu sam na sam z mężem, niestety przy dzieciach jest to mało możliwe, dlatego nawet nie próbując proponować, może kiedyś gdzie dzieci dorosną, a na razie musi być tak, jak jest...

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz