poniedziałek, 9 maja 2022

Od Taiki CD Shōyō

 Znalezienie bezpiecznego lokum dla czterech osób i małego dziecka nie było proste. Wszystko naprawdę zaczyna się komplikować a wszystko dlatego, że zachciało mi się współpracować z Królem. To znaczy, z jednej strony dobrze w końcu zdobyłem pieniądze, których nigdy bym nie miał z drugiej, gdyby nie ten wygnaniec wszystko byłoby dobrze, bądź tu dobry a w zamian za to jeszcze będziesz miał kłopoty.
Zmęczony miałem powoli już dość poszukiwania nowego lokum niestety znalezienie czegoś na szybko nie było wcale takie proste i zapewne nic nie byłbym w stanie znaleźć, gdyby nie Kim, dziewczynę poznałem dawno temu za czasów mojej edukacji w tym mieście. Tak to nie żart chodziłem do szkoły znajdującej się, prawie że dwie godziny od domu pieszo. No cóż, czasy są, jakie są, a ja nigdy nie narzekałem na odległość od domu, mając cudowne moce, które pozwalały mi znaleźć się w szkole dużo wcześniej, po latach dopiero uznałem, że chodzenie do szkoły tak daleko od domu nie jest fajne i zabiera zbyt dużo czasu, tym samym przeniosłem się do szkoły w moim rodzinnym mieście, by wszystko mieć bliżej. Z wiekiem stajemy się coraz to leniwsi i nawet nie próbuję tego ukryć.
- Taiki, co ty tu robisz? - Spytała, zaskoczona spacerując po parku, to ciekawe, że robi to ciemną nocą, gdy zazwyczaj jest niebezpiecznie. Odważna dziewczyna i chyba nic się nie zmieniła, przynajmniej tak mi się wydaje oczywiście z charakteru, bo wygląd to inna sprawa...
- Cześć Kim, cóż poszukuję mieszkania - Wyznałem, drapiąc się po włosach.
- Mieszkania? Co się stało? - Zaskoczona dziewczyna doskonale wiedziała, że mam dom po rodzicach, chyba dla tego zaskoczyło ją jeszcze bardziej to, iż poszukuję mieszanie, no cóż, jak się wali, to się wali już wszystko, bo czemu nie.
- A to długa historia, nabroiłem trochę i muszę zniknąć na jakiś czas z domu rodzinnego a żeby nie narazić rodziny. Muszę znaleźć im jakieś lokum - Wyjaśniłem, widząc minę dziewczyny, która wyrażała więcej niż tysiące słów.
- Cały ty zawsze musisz coś nabroić - Westchnęła ciężko zaczynając się nad czymś zastanawiać. - Wiesz co mam pomysł, po babci odziedziczyłam mały domek, który co prawda chciałam sprzedać, myślę jednakże, jeśli pomieszkacie tam jakiś czas, nie zbiednieję od tego, a ty za przysługę pomożesz mi w naprawie najbardziej przeszkadzających usterek w domku co ty na to? - Ta propozycja spadła mi wręcz z nieba, na naprawach się znam, więc nie było to żadnym problemem. Obie strony na tym skorzystają, dlatego nie mogę odmówić jakim głupcem musiałbym być gdybym to uczynił.
- Jak mógłbym się nie zgodzić, trafiłaś mi się jak ślepej kurze ziarno - Wyznałem, z radości aż tuląc dziewczynę do siebie. Gdyby nie ona nie wiem, jak to wszystko by się potoczyło, jednak to prawda głupi ma zawsze szczęście.
- Pokazać ci dziś dom czy wolisz zrobić to jutro za dnia? - Spytała, uśmiechając się do mnie delikatnie. Czasem dobrze jest mieć dobre relacje z ludźmi, dzięki temu, jak widać, właśnie ktoś ratuje mi skórę.
- Jutro z rana możemy się spotkać, dziś i tak jest już bardzo późno i pewnie i tak nie wiele będę w stanie zobaczyć - Wyznałem, woląc zrobić to jutro, zabierając ze sobą Karotkę, niech i on zobaczy, gdzie teraz przez jakiś czas się ukryjemy.
- W porządku, spotkajmy się jutro w tym samym miejscu - Dogadaliśmy się co do godzin porannych. Odprowadziłem następnie dziewczynę do domu, wracając późnym wieczorem do domu, zastając Karocie na schodach, tak jak się mogłem tego spodziewać, nie posłuchał mnie i postawił na swoje.
- A ty nie miałeś przypadkiem spać? - Zapytałem, zamykając po cicho za sobą drzwi.
- Miałem, ale nie umiem spać bez ciebie. Znalazłeś coś? - Dopytał, wstając ze schodów, szybko do mnie podchodząc.
- Tak, jutro ci wszystko opowiem i pokażę ci domek okej? Dziś już jestem zmęczony i chcę spać - Wyznałem, przytulając się do narzeczonego, ciesząc się z powrotu do domu i obecności mojego narzeczonego w moich ramionach. Wszystko powoi zaczyna się układać, byle było już tylko lepiej, a Król nigdy nie dowiedział się o moim małym spisku.

<Karocia? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz