czwartek, 5 maja 2022

Od Mikleo CD Soreya

 Prawdę powiedziawszy, powinienem nadal udawać obrażonego, zwracając tym samym uwagę ukochanego, co naturalnie działało tylko nie w tym stopniu, którym miało. Mój mąż zwracał na mnie uwagę naturalnie jednakże, gdy udawałem obrażonego, nie mogłem za bardzo się do niego przytulać, mówić, drażnić nie wspominając już o kochaniu się, a jak wiadomo, jestem zachłanną istotą, która potrzebuje duże uwagi a wszystko to wina męża, który poświęca mi jej za mało, bo gdyby tak poświęcał tyle ile potrzeba, nie musiałbym być aż tak zachłanny to chyba jasne.
- Cóż, prawdopodobnie mogłem już przestać się na ciebie gniewać - Wyznałem, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej, odrobinkę drażnią się z mężem, bo też czemu by nie, przecież oboje to lubimy i raczej tak nigdy żadne z nas na to nie narzekało.
- Oczywiście, prawdopodobnie - Cicho zaśmiał się, przysuwając bliżej mojego ucha. - A co musiałbym zrobić, aby mój aniołem w stu procentach przestał się na mnie gniewać? - Szepcząc cicho do mojego ucha, robił wszystko, by moje ciało przebiegały przyjemne dreszcze, co za drań robi wszystko, abym to ja błagał go o więcej, bowiem to ja zawiniłem i to ja muszę prosić o uwagę. Naturalnie cała wina zawsze leży tylko i wyłącznie po mojej stronie, bo jakby też mogłoby być inaczej. Chociaż gdyby się tak nad tym zastanowić ja faktycznie zawiniłem chociażbym tym, że obrażam się za obecność kota w domu, chyba powoli zaczyna do mnie dochodzić absurd całej tej mojej obrazy.
- Cóż myślę, że możesz coś zrobić, na przykład wspólną kąpiel chyba pomoże mi całkowicie się na ciebie od obrazić - Wyznałem, bawiąc się guzikami z jego koszuli, uśmiechając się przy tym zadziornie, tak jak lubił. Sorey zastanowił się chwilę, udając troszeczkę niedostępnego, aby w końcu zgodzić się na wspólną kąpiel, samemu nawet ją dla mnie przygotowując. Kochany mąż i jak ja mogę się na niego gniewać? A no mogę, bo i ten wspaniały człowiek czasem na to zasługuje.
Wspólna kąpieli była dla mnie przyjemnością, której przyznać musiałem, brakowało mi bardzo, tak szczerze to cieszę się, że ten nasz konflikt o kota dobiegł końca. Może i wciąż nie do końca jestem przekonany co do obecności Coco w domu, jednakże nie będę już z tego powodu się obrażał, przynajmniej będę się starał, a to dla mnie już naprawdę dużo.
Wychodząc z kąpieli, raczej z prośby męża założyłem na ciało nową koszulę, przeglądając się uważnie w lustrze, nie będąc co do niej przekonanym. Chyba jednak wolałbym założyć tamtą w tej jakoś mi dziwnie, chyba mi nie pasuje. Czy to na pewno ta sama koszula? Mam wrażenie, że mnie poszerza, a to nie najlepiej wygląda.
- Wyglądasz pięknie - Sorey dostrzegając moje pełne niepewności spojrzenie w lustrze, podszedł bliżej, przytulając się do moich pleców.
- Jesteś pewien? Trochę mnie chyba poszerza - Gdy to powiedziałem mój mąż, pokręciłem głową, ciężko przy tym wzdychając.
- Wyglądasz bosko w niej a jeszcze lepiej bez niej - To mi wystarczyło, aby uśmiech pojawił się na moich ustach. On zawsze wiedzieć co mi powiedzieć bym szczerze uśmiechał się do niego.
- I tak mi mów - Wymruczałem, łącząc nasze usta w zachłanny pocałunku, to całkowicie nam wystarczyło, byśmy wylądowali w łóżku, kochając się do rana. Najwidoczniej oboje potrzebowaliśmy swojej uwagi, w takim razie niw tylko ja tu jestem tym zachłanny aniołkiem.

Kolejne dni mijały dużo spokojniej, powoli zacząłem przyzwyczajać się do kota, mimo to wciąż czując jakiegoś rodzaju zazdrość, gdy Sorey poświęcał mu więcej uwagi niż mi, niestety musiałem to zaakceptować, bo kot zostaje z nami i moje niezadowolenie tego nie zmieni.
Dziś Sorey wracał do pracy, co oznaczało powrót do rzeczywistości, znów wszystko spadnie na moją głowę mam tylko nadzieję, że tym razem nic sobie nie zrobi, bo i ta myśl strasznie mnie przeraża.
- Uważaj, proszę, tym razem w pracy, następnej rany kutej ci nie potrzeba - Zwróciłem się do męża, przygotowując mu posiłek do pracy.
- Nie martw się, nic mi nie będzie, naprawdę będę uważał na siebie - Odparł, bawiąc się z małą, która cieszyła się z uwagi taty.
Nie byłem przekonany co do odpowiedzi męża, ostatnim razem też niby uważał i co mu z tego wyszło? Nic..
- Dobrze, tylko przypominam - Spokojnie skończyłem przygotowywanie posiłku, pakując wszystko to plastikowego pudełeczka, które włożyłem do jego torby, musząc pilnować, aby nie zapominał jedzenia do pracy. - A tak właściwie zastanawiam się, co powiesz, swoim kolegą w pracy, odnośnie co do tamtej wydarzenie u nas w domu - Przypominając sobie o tym, od razu poruszyłem temat, przypominając mojemu człowiekowi o całej tej sytuacji, która miała tu miejsce.


<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz