Mój narzeczony po części miał racje, bez niego bym zginął, ostatnimi czasy ciągle pakuje się w tarapaty i nie mogę nad tym zapanować, ja to nie wiem co się ze mną dzieje, z biegiem lat staje się coraz to głupszy, to całkiem ciekawe a niby to zawsze byłem taki inteligentny, ciekawe co teraz się stało, że tak się zmieniło. Z wiekiem staje się głupszy, to zdecydowanie jest to.
Karocia można by rzec, trochę życie mi uratował, gdyby nie on pewnie dalej szlajałbym się tu i tak. Sypiając, z kim popadnie, pracował byle gdzie, nawet na czarno nie przejmując się ani domem, ani rodziną, ani tym bardziej co chyba najważniejsze swoim zdrowiem, bo i po co życie jest jedno, trzeba przeżyć je, najlepiej jak się da, niestety moje najlepiej jak się da, wcale taki nie było, a ja rozumiem to dopiero, teraz gdy mam przy sobie istotkę, którą kocham i z którą chce przeżyć resztę swoich dni.
To całkiem ciekawe jak jednak osoba potrafi zmienić nasze życie, w moim przypadku osoba, która normalnie by do mnie nie pasowała, będąc za spokojną i rozważną, wciąż zastanawiam się, jak to się stało, że jesteśmy ze sobą już prawie dwa lata i co ważniejsze jak długo Karotka jeszcze będzie w stanie ze mną wytrzymać, bo mam ciężki charakter i doskonale o tym wiem.
- Kocham cię - Szepnąłem, całując go w czubek głowy, zamykając swoje oczy, odczuwając lekkie zmęczenie, jutro będzie ciężki dzień i musimy być wypoczęci, by jakoś go przeżyć.
- Ja ciebie też kocham - Wyszeptał wtulony w moje ciało.
W takim momencie jak ten nie wiem jak on, ale ja odpłynąłem w ciągu kilku minut, chcąc odpocząć przed jutrzejszym dniem.
Następnego dnia wstałem wczesnym rankiem bardzo wczesny jak dla mnie za wczesnym, szczerze powiedziawszy, wolałbym jeszcze trochę pospać, jednak jeśli poświecę czas na spanie, stracę czas na pracę w naszym tymczasowym domu, a dom musi być przygotowany, na naszą dzisiejszą wprowadzę. A pomyśleć, że gdyby nie mój plan związany z pracą u Króla wszystko byłoby dobrze, a my dalej żylibyśmy spokojnie w naszym domu, nie przejmując się nikim ani niczym.
~ Super pomysł, wpakowałeś nas w kłopoty jak zawsze Taiki. - Skarciłem sam siebie w myślach, wciąż nie mogąc przeżyć tego, co się stało, tym bardziej że to z mojej winy.
Zmęczony przetarłem dłonią twarz, idąc do łazienki, gdzie przygotowałem się, chociaż troszeczkę do wyjścia, nie muszę wyglądać jakoś super i tak nikt poza moim narzeczonym nie jest w stanie mnie zobaczyć. To znaczy. Jest, ale mam na myśli to, że siedząc w domu i tak nikt nie będzie na mnie patrzyć.
Wzdychając ciężko, nie mając życia w sobie, wyszedłem z łazienki, podchodząc do łóżka, aby zbudzić mojego narzeczonego, który słodko jeszcze sobie spał.
- Karocia wstawaj - Szturchnąłem go delikatnie, wybudzając ze snu, szczerze mówiąc, moje serduszko pękało z żalu, nie chciałem go budzić, ale musiałem, wiem przecież, że gdybym tego nie zrobił Karocia, by się obraził na mnie i miałbym problem.
- Już? - Spytał, zaspany przecierając dłonią zaspaną twarz.
- Tak chodź, przygotuję nam jakieś szybkie śniadanie, a ty w tym czasie przygotuj się do wyjścia - Poprosiłem, całując go w czoło, czochrając jego włosy, by tak z rana przypomnieć mu, że żyje.
- Taiki weź - Burknął, poprawiając swoje i tak wyglądające zabawnie włosy.
- Wezmę to ja cię wieczorem, teraz nie mam na to czasu - Zaśmiałem się, na co mój lisek pokazał mi język, wychodząc z pokoju, idąc do łazienki. Dając mi cichy sygnał, bym dał mu teraz spokój, zajmując się tym jedzeniem, którym zająć się w końcu miałem..
- Też cię kocham - Zawołałem, kierując się do kuchni, by przygotować nam jedzenie, o którym wcześniej wspominałem, musieliśmy przecież być najedzeni przed wyjściem, by mieć siłę do pracy i wieczornej przeprowadzki.
<Karocia? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz