Było prawie perfekcyjnie, ale nie mogłem narzekać. Chciałem, aby obiecał mi coś innego, nie wymagałem od niego, by już nigdy do nikogo się nie odezwał, w końcu nie wszyscy ludzie go pragną. Wolałbym, aby nie dawał zielonego światła tym, którym się podoba, tak jak to miało miejsce dzisiaj. Nawet się cieszyłem, że już jutro idziemy do Lailah i wróci do swojej anielskiej postaci. Na razie lepiej, abym tylko ja go widział, może będę brany za wariata, ale Miki cały czas będzie przy mnie, a ja niczego więcej nie potrzebuję do szczęścia. Przynajmniej w tym momencie.
Okręciłem jeden z jego brązowych kosmyków wokół palca strasznie żałując, że nie są choć odrobinkę dłuższe. W tym momencie bardzo by mi się to przydało, ale jakoś to zniosę. Już jutro wrócą jego wspaniałe, długie fale, którymi będę mógł się bawić tyle, ile będę chciał. Nadal mam jeszcze kilka urlopu, więc na pewno z chęcią go wykorzystam. Tak samo jak teraz chętnie wykorzystam chwilę spokoju; Misaki usnęła, do odebrania Yuki'ego mamy jeszcze trochę czasu, więc grzechem byłoby nie skorzystać z takiej wspaniałej okazji.
– Tak dla jasności, nie chcę, byś do nikogo się nie odzywał. Nie chcę, byś swoim zachowaniem dawał nadzieję tym, którym się podobasz – wyjaśniłem, po czym delikatnie podgryzłem skórę na jego szyi.
– Postąpię tak, jak tego chcesz – wyszeptał, odchylając głowę do tyłu, dając mi tym samym lepszy dostęp do swojej szyi. To mi się podobało, i to bardzo.
– Cieszy mnie to – wymruczałem, wstając z krzesła, jednocześnie chwytając go mocno za uda. Miki od razu domyślił się, o co mi chodziło, i oplótł swoje nogi wokół mojego pasa, czym znacznie ułatwił mi przeniesienie go do sypialni.
– Ale nie musiałeś mi zostawiać tak wiele śladów na szyi – odpowiedział, przeglądając się uważnie swojemu odbiciu w lustrze. Cóż, gdyby nie wywoływał u mnie zazdrości, nic takiego nie musiałbym robić. – Muszę jeszcze jutro przejść przez miasto.
I doskonale o tym wiedziałem. Zamierzałem go jutro nawet zaprowadzić obok straganu tamtego chłopaka. Chcę, aby zobaczył, że Miki już jest czyjś i że nie powinien go podrywać. Co prawda najprawdopodobniej nie będzie miał ku temu takiej okazji, ale ja po prostu chcę, aby wiedział na przyszłość. Podszedłem do niego i przycisnąłem usta do jego ramienia, zostawiając na nim kolejny czerwony ślad. Tu już go nikt nie zauważy, więc nie powinien się na mnie gniewać.
– Powiedzmy, że to będzie twoja kara – wymruczałem, przesuwając dłońmi po jego biodrach, na których znów pojawiły się siniaki, jak to przy nieco ostrzejszym seksie. Jak zwykle musiałem odreagować całą tę złość, jaką czułem i na Mikleo, i na tego kupczyka. – Zbieram się po Yuki'ego – dodałem, tym razem całując go w policzek. – Pójdziesz ze mną?
– Z tą szyją? – spytał rozbawiony, zakładając moją niebieską koszulę. Tak właściwie, to ile ona ma lat...? Jest dosyć stara i wcale bym się nie zdziwił, jeżeli niedługo zaczęłaby się niszczyć. Kolor już dawno wypłowiał, więc chyba najwyższy czas ją wyrzucić. Miałem kilka nowszych koszul, więc najwyżej weźmie sobie jedną z nich. Albo specjalnie kupię mu jakąś nową... kurde, gdybym o tym pomyślał wcześniej, jeszcze dzisiaj bym to zrobił. A tą wyrzucę. – Poza tym, trochę jestem zmęczony i chyba bym się położył.
– Nie wymęczyłem cię za bardzo? – spytałem, przyglądając się uważnie jego odbiciu w lustrze.
– Byłeś perfekcyjny – wymruczał, i ucałował mnie w usta. Jak na moje nie byłem perfekcyjny, nie myślałem i dałem się ponieść swoim emocjom zdecydowanie za bardzo. Mogłem być lepszy i miałem tego świadomość.
– Jeśli tak sądzisz – westchnąłem cicho, nie do końca się z nim zgadzając. – Zostawię Misaki, skoro jeszcze śpi. I zamknę drzwi, by nikt obcy do domu nie wszedł. I postaram cię nie obudzić, jak już wrócę... – zacząłem wymieniać, dopóki Mikleo nie uciszył mnie dość długim pocałunkiem.
– Dam sobie radę, nie zginę przez te dwie godziny – odpowiedział rozbawiony, kładąc mi dłoń na policzku. Swoją drogą, rano będę musiał znowu ogolić policzki, trochę mnie przeraża, jak szybko na mojej twarzy pojawia się zarost. Już sam jestem wystarczająco stary, a to mnie tylko postarzało jeszcze bardziej.
– Jesteś teraz człowiekiem, więc jesteś narażony bardziej niż kiedykolwiek, to naturalne, że się martwię – wyjaśniłem, chwytając jego dłoń i całując jej wewnętrzną stronę. – W takim razie ja idę, a ty się połóż, jutro wolałbym się znalazł u Lailah jak najwcześniej – dodałem, odsuwając się od niego, by móc się ubrać. W końcu nie wyjdę po Yuki'ego bez ubrań.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz