Czyli mamy potencjalne miejsce, w którym moglibyśmy się zatrzymać. To dobrze, to znaczyło, że wszyscy jesteśmy bezpieczni i chociaż ten jeden problem mamy z głowy. Odwzajemniłem gest mojego narzeczonego czując, że właśnie tego potrzebuje. Nie przeszkadzało mi to, ja także z chęcią się do niego przytulałem. Uwielbiałem jego bliskość i zapach, i to tak bardzo, że miałem wrażenie, że nigdy mi się on nie znudzi.
– Przygotować ci coś do jedzenia? – spytałem wiedząc, że dzisiaj niewiele jadł, co mnie martwiło. Tak jak on martwił się o mnie, tak ja martwiłem się o niego, to raczej naturalne było.
– Wiesz, jakoś tak nie jestem głodny. Zjemy jutro przed wyjściem – odpowiedział, czym lekko mnie zaskoczył. Wręcz byłem pewien, że będzie głodny, w końcu jedyne, co dzisiaj zjadł, to śniadanie... i to on narzeka, że ja mało jem. Niech popatrzy na siebie. Mnie się nic nie stanie, jak nie zjem jednego czy tam dwóch posiłków, moje ciało jest małe, więc nie potrzebuje tak wiele jedzenia, a on jest dosyć wysoki, więc potrzebuje zdecydowanie więcej pożywienia do funkcjonowania. Tak to chyba działa, prawda? – Chyba, że ty coś chcesz teraz zjeść, to się nie krępuj. I tak powinniśmy się pozbyć jedzenia, który ma krótki termin ważności – dodał, ale ja pokręciłem głową. Skoro on nie je, to ja też nie jem, proste. – Na pewno nie jesteś?
– Tak, na pewno. Chodźmy się umyć i spać, pewnie musimy jutro nieco wcześniej wstać – odpowiedziałem, chwytając go za rękę i ciągnąc do łazienki. Co jak co, ale umyć się musimy, a gorąca kąpiel to też dobry sposób na relaks, a ten z kolei na pewno przyda się mojemu ukochanemu. Gdybym tylko wiedział, o której przyjdzie, już wcześniej przygotowałbym balię na taką kąpiel, no ale to nic takiego. Dużo czasu to przecież nie zabiera.
Kiedy już balia była wypełniona gorącą wodą i olejkami do kąpieli, zabrałem się za rozbieranie Taiki'ego. Całkiem sprawnie i bez żadnego ociągania odpiąłem guziki jego koszuli i ostrożnie ściągnąłem ją z jego ciała i podobnie uczyniłem ze spodniami. Widziałem, że Taiki był wykończony, więc nie chciałem go dodatkowo męczyć, to miała być jedynie szybka kąpiel i od razu prosto do łóżka spać. A kiedy nie patrzyłem za długo i za często na jego nagie ciało, nawet udawało mi się nie być zawstydzonym, co wziąłem za bardzo dobry znak.
– Nie zapomniałeś o kimś? – spytał, kładąc swoje dłonie na moich biodrach, czym zmusił mnie do spojrzenia na niego.
– Oczywiście, nie. Już miałem zamiar się rozbierać, dlatego wchodź do wanny, zaraz do ciebie dołączę – powiedziałem zgodnie z prawdą, odrobinkę zaróżowiony. Chciałem już nawet zdjąć swoją koszulkę, ale Taiki mi w tym pomógł sprawiając, że zawstydziłem się jeszcze bardziej. Jakim cudem to nadal możliwe, nie mam pojęcia, ale kiedyś uda mi się uodpornić i już nie będzie mnie tak łatwo zawstydzał. – Nie jestem małym dzieckiem, nie musisz mi pomagać – burknąłem, pusząc delikatnie swoje policzki, kiedy ten zaczął dobierać się do moich spodni.
– A ty mi pomagałeś – zauważył, chyba rozbawiony moją reakcją.
– No bo ty jesteś dzieckiem – na tę odpowiedź już się oburzył. Wiedziałem, że zrobił to specjalnie, ale i tak zagrałem w jego małą grę i pocałowałem go w usta. – No już, skarbie, nie obrażaj się.
– Powiedzmy, że się nad tym zastanowię – dodał, już całkowicie pozbawiając mnie spodni.
Po kąpieli, podczas której oprócz przekomarzanek i droczenie się, do niczego nie doszło, poszliśmy do łóżka. Zwierzaki nawet się nie podniosły, tylko pomachały ogonami na przywitanie i poszły dalej spać. Kiedy nasze ciała opadły na materac, Taiki od razu wtulił się w moje ciało, wzdychając głęboko. Pozwalając mu odpoczywać, już się nie ruszałem. Jedynie położyłem jedną ze swoich słoni na tych należących do niego, a drugą pod swoją głowę.
Obudziło mnie gładzenie po ramieniu, co było całkiem przyjemnym doświadczeniem. Otworzyłem leniwie jedno oko i zauważyłem, że na zewnątrz był ranek. Nie było jednak bardzo wcześnie, słońce było całkiem wysoko, czyli mogło być około siódmej.
– Hej, słońce. Czas wstawać. Zjemy coś i wychodzimy – usłyszałem łagodny głos Taiki'ego.
– Dobrze, daj mi moment – wymamrotałem, szeroko ziewając.
– A trzeba było wczoraj na mnie nie czekać – odpowiedział rozbawiony, wstając z łóżka.
– Ale ty wiesz, że to i tak by nic nie dało, bo i tak bym nie zasnął? – powiedziałem zauważając, że Taiki już był ubrany. Czyli wstał wcześniej i mnie nie obudził, a ja teraz będę się spieszyć, by nie musiał na mnie czekać...
– Zasnąłbyś, tylko jeszcze o tym nie wiesz. Słuchaj, a widziałeś gdzieś może mój portret rodzinny? Taki niewielki, stał tutaj na szafce nocnej.
– Spakowałem ci go wczoraj do plecaka, bo uznałem, że jest dla ciebie ważny. Musisz jeszcze jutro przejrzeć rzeczy, jakie tam włożyłem, bo nie jestem pewien, czy dobrze rozumiem twoje pojęcie „ważnych rzeczy” – odparłem, wstając z łóżka i leniwie się przeciągając. Byłem trochę ciekaw, co to za lokum nam znalazł i to jeszcze w tak krótkim czasie. W końcu było nas całkiem sporo, cztery osoby dorosłe, małe dziecko, no i trzy zwierzaki. I jeszcze za jaką cenę... w razie potrzeby, nie musiałbym ukrywać się z nimi, jeśli to miałoby zmniejszyć koszta. Ja jakoś dałbym sobie radę, a nie chciałbym obarczać ich dodatkowym kłopotem. I tak mają ich już dużo.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz