Ten pomysł w ogóle mi się nie podobał, sam doskonale umiem zająć się swoim dzieckiem i nie potrzebuję o tego pomocy dziewczyny, która robi wszystko, aby mieć jak najbliższy kontakt z moim mężem, który naturalnie nie zdaje sobie z tego sprawy.
- Nie potrzebuje pomocy ani odpoczynku. Nie masz pewności czy Misaki już zaakceptuje i nie będzie ciągle płakać, nie mając nas przy sobie - Nie chciałem się na ten pomysł zgadzać, był głupi ponadto, jeśli będę widział dziennie tę dziewczynę na pewno prędzej czy później dojdzie między nami do konfliktu, czuję to w kościach, ta dziewczyna zrobi wszystko by poderwać faceta, który nawet nie jest nią zainteresowany co za porażka.
- Miki, żeby było jasne. Nie uważam, że ją potrzebujesz ani, że sobie nie radzisz, po prostu czuje, że możesz być troszeczkę zmęczony ciągłym pilnowaniem dzieci, zajmowaniem się domem i po części nawet mną, ta dziewczyna pomoże ci kilka dni z małą, a ty będziesz mógł odetchnąć i nazbierać sił. Nie daj się prosić, zobaczysz, jeszcze będziesz chciał, by została z nami na dłużej - Słysząc jego wypowiedz, prychnąłem cicho, tak na pewno będę chciał, o niczym innym tak bardzo nie maże, jak właśnie o tym.
- Dobrze, niech ci będzie kilka dni, jeśli coś przez ten czas zrobi nie tak, obiecuje ci, że wyleci - Zgodziłem się mimo wszystko trochę niechętnie, nie chciałem tej dziewczyny w naszym domu, jednak jeśli ma to je pomóc spłacić dług i się od nas odczepić nie mam innego wyboru..
Sorey uśmiechnął się do mnie szeroko, całując w czoło, nie wiem, z czego on się tak cieszy to głupie.
- Nie pożałujesz, zobaczysz - Wyznał, tak jakby już był tego pewien, ja natomiast uważałem inaczej, pożałuje i to bardzo tej decyzji, czego jednak nie robi się dla świętego spokoju.
- Obyś miał racje - Po tych słowach przestaliśmy rozmawiać o dziewczynie, skupiając się na naszej rodzinie, jesteśmy tu by spędzić miło czas, a nie myśleć o jakieś Junko. Tym problemem zajmę się później, a na razie skupię cała swoją uwagę na dzieciakach i mężu bawiąc się dobrze w towarzystwie osób, które kocham.
Reszta dnia upłynęła nam w bardzo przyjemnej atmosferze, namówiony przez dzieciaki pokazywałem im wodne sztuczki, które próbował naśladować Yuki ale i Misaki świetnie się przy tym bawiąc. Mała Emma w tym czasie podziwiała starania naszego syna, który ewidentnie chciał pokazać się z jak najlepszej strony swojej przyjaciółce. Patrząc na nich widzę mojego męża i mnie jako dzieci, również byliśmy tak blisko, zawsze razem miło tak cofnąć się do wspomnień patrząc na dzieci, które uświadamiają nam troszeczkę, jak szybko płynie czas i jak dawno temu to wszystko się wydarzyło.
Wieczorem, gdy na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy, wróciliśmy do domu, dzieciaki były padnięte, dlatego od razu poszły się myć, a śpiącą już Misaki Sorey zaniósł do pokoju. Nastała więc cicha, w której bardzo przyjemnie przygotowywało mi się posiłek dla rodziny. Żeby nie było, lubię słuchać, jak dzieci się śmieją, sam jednak czasem jestem już tym zmęczony, może faktycznie ta Junko nie jest aż takim złym pomysłem, byleby tylko zajmowała się dziećmi, a nie moim mężem, bo to chodź duże dziecko, jest moim dzieckiem i od niego niech trzyma ręce z daleka.
- Nad czym moja piękna owieczka tak myśli? - Wyszeptał mi do ucha, znajdując się za mną nie wiadomo skąd. Najwidoczniej tak bardzo skupiłem się na myśleniu, że znów straciłem kontakt z rzeczywistością.
- Nad tą dziewczyną, zastanawiam się, od kiedy zacznie przychodzić do dzieci. Muszę się na to przygotować - Wyznałem, poprawiając swoje rozpuszczone włosy, dziś jak nic dzięki temu, że mój mąż ma wolne, poproszę go, by zajął się moimi włosami, troszeczkę zaczynają mi przeszkadzać, gdy są rozpuszczone.
- Może po weekendzie? Myślę, że to będzie najlepszy czas - Zaproponował, z czym się zgodziłem, to dobry pomysł będę miał jeszcze troch czasu, by się oswoić z jej obecnością w naszym domu.
- To dobry pomysł - Przyznałem mu racje, stawiając na stole gotowe kanapki.
- Pomóc ci w czymś? - Na to pytanie kiwnąłem głową, w sumie jedzenie było już gotowe, herbatę zaraz skończę, trzeba więc pójść po dzieci, by nie krzyczeć na cały dom, gdy śpi Misaki.
- Tak, możesz pójść po dzieci - Dałem, mu proste zadanie nagle coś sobie przypominając.
- Sorey? - Mój mąż cofnął się na chwile do kuchni, patrząc na mnie wyczekująco.
- Rozmawiałeś z szefem? - Widząc minę mężczyzny, westchnąłem cicho, wszystko już wiedziałem. Zapomniał, no nic, zdarza się a mu to już zdecydowanie za często, przyzwyczaiłem się już do tego.
- Nie ważne, idź po dzieciaki, na pewno już są głodne - Zmieniłem temat, nie ciągnąc go dalej to i tak byłoby bez sensu, chyba częściej będę musiał mu o tym przypominać.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz