środa, 11 czerwca 2025

Od Daisuke CD Haru

 Czy było za mało to, co mi dawał? Nie tak bym to określił. Daje mi wszystko to, co może mi dać od siebie, więcej od niego wymagać nie mogę. Zdecydowanie więcej to ja musiałem nad sobą pracować. I zrozumieć to wszystko, przyzwyczaić się, dowiedzieć, nauczyć... z każdym dniem zauważam coś innego w sobie, coś, czego wcześniej nie było. Trochę bardziej byłem chętny na czułości, to z pewnością. I coraz też częściej przyłapuję się na myśli, że tu w sypialni jest jakoś tak za mało kwiatów. A kiedyś kwiaty przecież były dla mnie całkowicie obojętne, zwłaszcza w pomieszczeniu. Stoją mi tu jakieś pojedyncze sztuki przy oknie, ale tego było zdecydowanie za mało. Tak, ostatnio mam w głowie naprawdę dziwne myśli, których nie potrafię wytłumaczyć, i nie wiem, czy one są normalne, nienormalne, mam się martwić, czy nie... w ulotce nic takiego nie było. A co to będzie, jak dostanę krwawienia? Trochę się naczytałem, odrobinkę nasłuchałem, i przeraża mnie to niemalże w tym samym stopniu, co zajęcie w ciążę. Zdecydowanie będzie to jedno z najbardziej niekomfortowych i obrzydliwych wydarzeń w moim życiu. 
– Nawet jakbym wymagał od ciebie więcej, nic by to nie dało. Już teraz dajesz mi wszystko to, co możesz. Teraz ja muszę wykonać swoją pracę i się nauczyć siebie od nowa. I tych wszystkich dziwnych rzeczy. Czasem mam wrażenie, że świat widzę w zupełnie innej palecie barw, niż do tej pory – mruknąłem, wpatrując się w tańczące płomienie ogniska. 
– Może dlatego, że kobiety lepiej rozróżniają kolory – podsunął, ale to jakoś tak dla mnie mało logicznie brzmi. 
– Wcześniej też dobrze rozróżniałem kolory, więc nie mam pojęcia, czym to jest spowodowane. No i ten mój głos... dalej dla mnie jakoś tak dziwnie brzmi – westchnąłem, poprawiając wchodzącą mi w oczy grzywkę. 
– To tylko kwestia przyzwyczajenia. Dla mnie on jest bardzo ładny. Nie za wysoki, nie za skrzekliwy, nieirytujący... No taki w punkt idealny. Bardzo miło mi się go słucha – pocieszył mnie, odgarniając włosy, by ucałować mój kark. A to było bardzo miłe, bo skoro jemu mój głos pasował, to wielki komplement. Ma w końcu wyczulony słuch, więc jak jemu odpowiada, to jest naprawdę dobrze. 
– Oby dziecko uważało tak samo, jak ty – mruknąłem cicho, opatulając się szczelniej szlafrokiem. Przez to, że te włosy były mokre, było mi zimno. Ostatnio to w sumie cały czas mi zimno. Te kobiecie stroje nie są jakoś bardzo ciepłe. Może powinienem zakładać więcej warstw? Jakieś halki, czy co to tam się nosi. Może gdybym to robił, to tak źle by nie było. 
– Chciałbym cię usłyszeć, jak śpiewasz mu kołysanki – odpowiedział, szczerząc się głupio, na co pokręciłem z niedowierzaniem głową. 
– Nie będę śpiewał kołysanek. Nie znam żadnych – przyznałem zgodnie z prawdą czekając tylko, jak mój mąż usiądzie w fotelu przy kominku. A kiedy to uczynił, od razu mu się wpakowałem na kolana. Cóż mam powiedzieć, bardzo było mi go mało w ostatnim czasie. A mi brakowało bliskości i poczucia bezpieczeństwa, które mogę zaspokoić tylko i wyłącznie pozostając w jego ramionach. 
– Mama ci nie śpiewała żadnych kołysanek? – spytał zaskoczony, kładąc dłoń na moim udzie. 
– Nie mam pojęcia. Nie pamiętam, by tak było. I nie pamiętam, bym o nie prosił. Zdecydowanie bardziej wolałem, aby mi czytała. Albo żebym to ja czytał, a ona monitorowała, jak mi idzie – przyznałem, szukając ciepła w jego ramionach. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz