wtorek, 10 czerwca 2025

Od Mikleo CD Soreya

Naprawdę szczerze już nie mogłem się doczekać, tak strasznie chciałem już go zobaczyć, przytulić, poczuć jego dłonie, jego zapach po prostu obecność.
Ostatnie chwile, cały ten dzień dłużył mi się niemiłosiernie, ciekawe czy i on tak ma, czy już czuję, że do mnie wraca, że zaraz przy nim będę i znów nadrobimy stracony czas tym razem, nie musząc się martwić o czas, który znów będzie chciał mi go odebrać.
Ten straszliwy dzień płynął strasznie wolno, nie potrafiłem się skupić na niczym innym, wciąż myśląc o ukochanym mężu, tak bardzo chciałem go już zobaczyć i nie jestem pewien, ile jeszcze czasu u niego będzie trwał ten mój jeden dzień, jednak wiem, że już jutro zobaczę go i znów będę szczęśliwy.
– Widać po tobie, że już nie możesz się doczekać jego powrotu – Lailah, widząc moją ekscytację
– Oczywiście, że nie mogę, w końcu znów będę miał ukochanego męża przy sobie – Odpowiedziałem, zachowując się trochę jak małe dziecko, które ekscytowało się na prezent niespodziankę.
I coś w tym było, to był mój prezent niespodzianka, mężczyzna, dla którego żyje i przy boku, którego żyje, wreszcie wróci. A ja znów będę czuł się kochany i bezpieczny.
Co jest jeszcze lepsze, nasze dzieciaki już kończą rok szkolny i tak naprawdę nic nie dzieje się u nich na zajęciach, Lailah, zdając sobie z tego doskonale sprawę, zaproponowałam, że po powrocie Soreya zabierze na jakiś czas nasze dzieci, aby mogły zmienić miejsce pobytu. A my będziemy wtedy mogli się sobą nacieszyć.
Poczekamy jednak na decyzję Soreya, nie chcemy w końcu decydować bez niego, aby później nie złościł się za podejmowanie decyzji bez niego.
– Wyglądasz jak szczeniaczek, cieszysz się na jego powrót bardziej niż jego własne dzieci – Zauważyła, trochę się ze mnie śmiejąc. A czy mnie to bolało? Absolutnie nie, było mi to całkowicie obojętne, jeśli ją to bawiło, niech się cieszy, ja nie mam z tym najmniejszego problemu.
– Cóż, nasze dzieci, one przechodzą okres buntu, nie cieszą się na nikogo ani na nic. Każdy z nas to przechodził, tak więc nie mamy do nich o to żalu, przynajmniej ja nie miałem, nie mogłem jednak wypowiadać się za mojego męża, chodź, podejrzewałem, że i on był wyrozumiały, bo w końcu, gdyby nie był, nasze dzieci miałyby sporo kłopotów z powodu swojego zachowania.
– Wiem, zauważyłam, dojrzewanie jest bardzo burzliwe – Zgodziła się, spędzając ze mną dzień trochę mnie, uspokajając, za to byłem jej naprawdę wdzięczny, bo gdyby nie ona to chybabym tu oszalał, najprawdopodobniej wyszedłbym z siebie i stanął obok, a tak przynajmniej miałem powód do wyciszenia się, i to pomogło mi w spokoju wyczekać powrotu mojego męża.
– Idź już spać, gdy rano się obudzisz, on już na pewno będzie obok – Lailah chyba była, już mną zmęczona. A może tylko mi się zdawało, to nie miało znaczenia, postanowiłem zrobić to, co kobieta mi zaproponowała.
– Masz rację, pójdę się położyć dobranoc – Odparłem, postanawiając pójść, się umyć, aby pięknie pachnieć, gdy mąż mój wróci. Używając wszystkiego, co możliwe, aby moja skóra była idealna.
Dopiero po tej pielęgnacji skierowałem się do sypialni, zajmując swoje miejsca twarz do poduszki męża, która mimo upływu tyłu dni wciąż nim pachniała…

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz