czwartek, 19 czerwca 2025

Od Daisuke CD Haru

 Nie rozumiałem, po co mielibyśmy dalej poruszać ten temat. Muszę się po prostu przekonać do jego słów, a tego raczej tak prędko nie zrobię. Jeszcze teraz te słowa jego mamy obudziły we mnie niepokój... Może ja po prostu powinienem mniej myśleć? Mniej myśleć, roztrząsać, tylko się skupić na moim działaniu. Prawda jest taka, że gdyby nie to moje myślenie, już dawno mielibyśmy pierwsze próby poczęcia dziecka za sobą. Jutro powinniśmy spróbować. Zresztą, powinna mu się należeć nagroda, jeżeli zakupi wszystkie kwiatki, jakie mu na kartce podałem. Chociaż, czy jest sens próbować, dopóki nie wystąpiło u mnie krwawienie? Nie mam pojęcia za bardzo pojęcia, jak to działa. 
– A po co mamy roztrząsać ten temat? Nic więcej tu się powiedzieć nie da. Zresztą, są rzeczy ważne i ważniejsze, a w tej chwili najważniejsze jest to, byś zjadł kolację przed pracą, a nie poszedł tam o pustym żołądku – powiedziałem, zachowując spokój i opanowanie w głosie. W tym akurat byłem bardzo dobry, miałem całe życie, by to sobie wyćwiczyć. Do prawda, przy takim Haru to mi się za bardzo nie przyda, on dzięki swoim zmysłom jest w stanie wyczuć dużo za dużo, co w takich sytuacjach jest problematyczne. To moje problemy, z którymi sobie muszę poradzić sam. Mam z kolei nadzieję, że jego zmysły pozwolą nam na wcześniejsze wykrycie ciąży. Chciałbym mieć pewność już wcześniej, nim będzie to odkryte przez medyków. Właśnie, wkrótce będę musiał zaprosić opiekę medyczną, by byli na miejscu w razie czego, to nigdy nie zaszkodzi. 
– A twoja psychika przypadkiem nie jest ważna? – zapytał, przyglądając mi się z uwagą, jednocześnie odsuwając dla mnie krzesło, bym mógł usiąść przy stole. 
– Moja psychika ma się w porządku. Nie, żeby to miała jakiekolwiek inne wyjście – odparłem, chcąc pominąć temat moich uczuć i tego, przez co teraz przechodzę. Nigdy nie było to moją mocną stroną, myślałem, że już to zauważył. 
– Wiesz, jeżeli powiesz mi, przez co przechodzisz, łatwiej będę to w stanie zrozumieć. Jak już to zrozumiem, będę w stanie ci pomóc. Po to tu jestem, i po to jesteśmy małżeństwem, by sobie pomagać, a nie trzymać te rzeczy dla siebie – powiedział, zajmując miejsce obok mnie. 
– Nie wiem, czy chcesz usłyszeć taką prawdę – mruknąłem, bawiąc się nerwowo swoimi palcami. 
– Każdą prawdę chcę usłyszeć. Nie będę cię oceniał – obiecał, uśmiechając się łagodnie i chwytając moją dłoń, by dodać mi otuchy. 
– Po prostu się boję. Wielu rzeczy. Tego, że to ciało będzie dla ciebie niewystarczające i nie będę w stanie cię zaspokoić. Że coś pójdzie nie tak podczas porodu, że stanie się coś ze mną, albo dzieckiem, albo z nami obojga i zostaniesz tutaj sam. O ile w ogóle do ciąży dojdzie, bo nie mam pewności, czy w ogóle będę w stanie w nią zajść. Nie chciałbym cię zawieść, nie mogę tego zrobić – wyznałem cicho, bawiąc się brzegiem swojej sukienki. I pomyśleć, że nie powiedziałem mu o zmartwieniach związanych z wychowywaniem naszego dziecka... chociaż to już jest naprawdę dalekosiężny problem, bo optymistycznie zakładam, że uda mi się nim zaopiekować nie wyrządzając mu krzywdy, o co bardzo prosto przy tak delikatnej istocie i całkowitym braku doświadczenia. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz