Nie mogłem się na to zgodzić. Nie mam czasu na takie rzeczy, im dłużej czekam, tym przecież ta szansa na ciążę jest mniejsza. Nie mówiąc już o jego potrzebach, przecież jego libido jest strasznie wysokie. I on ma na mnie czekać? A co, jeżeli nie da rady? Przecież jest tylko człowiekiem, a raczej wilkołakiem, ma swoje potrzeby, więc jeżeli ich nie spełnię, to zrobi coś bez pomyślunku, coś głupiego, coś, nad czym nie będzie w stanie zapanować. Ale czy też jest sens teraz próbować? Chociaż, można spróbować, bym się szybciej przyzwyczaił, i też zadbamy o jego potrzeby. Tak, tak zrobię.
- Nie mogę zaniedbywać twoich potrzeb – powiedziałem cicho, zerkając na niego szybko tylko po to, by zaraz spuścić wzrok.
- Daj spokój, nie jestem zwierzęciem. Mogę się powstrzymać, i na ciebie poczekać tyle, ile potrzebujesz, moja piękna panienko. Przez chwilę nie myśl o mnie, dobrze? Skup się na sobie, przez kolejny tydzień, i rób tak, by to tobie było dobrze – zaproponował, gładząc delikatnie mój policzek.
- Muszę o tobie myśleć. Jak nie będę o tobie myśleć, to zaraz nie będziesz jeść, zapomnisz o używaniu kosmetyków na skórę, włosy, ubierać się będziesz słabo, zapomnisz o swoich podstawowych potrzebach... nie, ja nie mogę się skupiać tylko na sobie. To nie jest możliwe. I jeszcze przez tydzień. Przecież to tak strasznie dużo czasu – pokręciłem głową, nie mogąc się zgodzić na jego pomysł. Jak kiedyś myślałem tylko o sobie, tak teraz nie potrafię tak robić. Nie po to się zmieniałem, by teraz stać się ponownie gorszą wersją siebie.
- No dobrze, więc ty skupisz się na moim dobru. A ja zajmę się tobą. I będziesz się mnie słuchał. Mamy taką umowę? - zaproponował, chwytając mój podbródek, by unieść moją głowę.
- Widzę tutaj pewne nieścisłości, które powinniśmy przedyskutować, ponieważ jestem tak jakby trochę na straconej pozycji... - zacząłem, tak trochę niepewnie, nie chcąc jeszcze mówić mu "tak".
- Lepszej propozycji nie będzie. Więc? - wymusił na mnie szybką reakcję.
- Więc tak. Ale tylko do końca tygodnia, dłużej niż siedem dni nie wytrzymam – burknąłem cicho, pusząc delikatnie moje policzki.
- Moja grzeczna Panienka – odparł zadowolony, po czym pocałował mnie w usta. - A teraz zjemy kolację, ty pójdziesz spać, a ja do pracy – dodał, nakładając na mój talerz tosty. A sądząc po zapachu, były to tosty z ricottą, pieczoną papryką i ziołami, czyli jedna z moich ulubionych przekąsek. Odkąd służba wie, że jestem kobietą, jakoś tak mam wrażenie, że mnie trochę rozpieszczają, zwłaszcza kucharz. Same potrawy, które lubię. No i jeszcze Haru z tymi deserami. Znaczy, na razie tylko jeden raz mi przyniósł, ale coś czuję, że teraz może mi tak częściej robić, jak nie codziennie. I sam już nie mam pojęcia, czy mnie ten pomysł martwi, czy może ekscytuje, bo co to może dla mnie wymyśleć...
- Nie pójdę spać. Wolę na ciebie poczekać i zasnąć dopiero, kiedy wrócisz do mnie bezpieczny – odpowiedziałem, nalewając swoje zioła, które pomimo smaku dalej piłem z nadzieją, że mi pomogą.
<Piesku? c:>
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz