Naprawdę? To w tym tkwił cały problem? Boi się, że śmierdzi? Zdziwiło mnie, że aż tak bardzo go to paraliżuje. Zdecydowanie powinien porozmawiać o tym z jakąś kobietą, może wtedy zrozumiałby, że nie ma w tym nic wstydliwego ani odpychającego.
Owszem, wyczuwałem krew. Czułem cykl każdej kobiety, która pojawiała się w tym miejscu. Ale nigdy nie przywiązywałem do tego większej wagi. To tylko krwawienie, coś tak naturalnego jak oddech czy bicie serca. Nie powinien tego demonizować ani nadawać temu znaczenia, jakiego nie miało.
- Oj, Daisuke… - Westchnąłem cicho, patrząc na niego z odrobiną rozbawienia, ale i szczerego współczucia. - Za bardzo się tym przejmujesz. To zwykłe, comiesięczne krwawienie, które jest częścią życia każdej kobiety. Zdążyłem się do tego przyzwyczaić dawno temu.
Przesunąłem dłonią po jego ramieniu, chcąc dodać mu trochę otuchy.
- I nie jesteś jedyny, który przez to przechodzi. Wiesz, większość kobiet, które tutaj pracują, także ma swoje dni. Przywykłem już do tego zapachu, nie jest dla mnie obrzydliwy. Jest po prostu sygnałem, że przyszły trudne kobiece dni. Nic więcej.
Moje słowa wybrzmiały spokojnie i pewnie. Chciałem, żeby zrozumiał, że nie ma w tym żadnej winy ani powodu do wstydu.
Moja śliczna panienka spojrzała na mnie niepewnie. Wciąż widziałem, jak bardzo się wstydziła i jak mocno bała się tego, co się wydarzyło. A przecież to naprawdę nic takiego, tylko miesiączka, zwyczajna część kobiecego życia.
- Zapewne tylko tak mówisz, żeby mnie uspokoić… - Wyszeptała, spuszczając wzrok.
I tyle by było z mojej rozmowy z nią. Tłumaczę jej, staram się jak najjaśniej pokazać, że wcale, absolutnie wcale mi to nie przeszkadza… A w zamian? Negowanie moich słów, podważanie moich intencji. Westchnąłem cicho, czując lekkie zrezygnowanie.
Chyba powinienem porozmawiać z moją mamą. Może jeśli doświadczona kobieta poruszy ten temat spokojnie i bez skrępowania, ona wreszcie poczuje się lepiej i zrozumie, że nie ma się czego wstydzić.
- Skarbie, rozumiem, że jest ci ciężko, bo to twoje pierwsze krwawienie. Rozumiem też, że możesz się wstydzić, bo jeszcze nie do końca pojmujesz, co właściwie dzieje się z twoim ciałem, i boisz się tego, co inni mogą sobie pomyśleć. To zupełnie naturalne - Powiedziałem spokojnie, chcąc dodać mu otuchy. - Ale proponuję, żebyś porozmawiał o tym z jakąś kobietą. Jeśli chcesz, mogę poprosić moją mamę. Ona jest starszą, doświadczoną kobietą i z pewnością z łatwością będzie w stanie ci pomóc i wszystko wytłumaczyć - Zaproponowałem to, bo nie chciałem, żeby się zadręczał i nakręcał wstydem. Właśnie po to tu przyszedłem, żeby mu pomóc, jeśli tylko mi na to pozwoli. Na razie jednak bronił się przed tym ze wszystkich sił, jakby nie chciał dopuścić do siebie ani mojego wsparcia, ani prostych faktów. A przecież nie robiłem niczego złego. I obaj doskonale o tym wiedzieliśmy.
Na moje słowa uniósł głowę, ale w jego oczach nadal tliło się zmieszanie. Poruszył lekko palcami, jakby nie wiedział, co zrobić z rękami, i odchrząknął cicho.
- Ja… - urwał, zagryzając wargę. - Nie wiem, czy chcę o tym rozmawiać… tak po prostu. Z kimkolwiek. Nawet jeśli to twoja mama. - Jego głos zadrżał, a policzki zapłonęły jeszcze mocniej. - To… wstydliwe. Wstydzę się… siebie. - Szepnął, co oczywiście doskonale rozumiałem, to trudna sytuacja ale nie bez wyjścia.
- Nie musisz się wstydzić, zapewniam cię że będzie dobrze - Dodałem, chwytając jego dłoń.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz