niedziela, 29 czerwca 2025

Od Daisuke CD Haru

 Jemu łatwo było mówić. On tego nie przeżywał, niczym się nie musiał przejmować, był w końcu sobą. Nerwowo zagryzłem wewnętrzną część policzka. Jedyne, czego chciałem, to tego, by się to po prostu skończyło. 
– Nie mogę po prostu tutaj tego wszystkiego przeczekać? – wymamrotałem cichutko, przyglądając się uparcie swoim dłoniom. 
– I co, każdy kolejny cykl będziesz spędzał w łazience? Nie wiadomo, jak długo zajmie ci zajście w ciążę. A później, jak będzie dziecko? Też będziesz musiał trochę tą kobietą pobyć. Ignorowanie problemu go nie rozwiąże. A taka rozmowa z kobietą dobrze ci zrobi. Powinieneś już ją odbyć dawno temu. Przyprowadzę tu mamę, dobrze? – zaproponował, na co pokręciłem głową. 
– Najpierw muszę się umyć – odpowiedziałem cicho, nie czując się dobrze z faktem, że miałbym kogokolwiek widzieć w takim stanie. Już Haru mnie takiego widzi, a to i tak dużo za dużo. 
– Przygotuję ci więc kąpiel. I ty się na spokojnie tutaj wykąp, a ja przyprowadzę mamę – stwierdził, samemu za mnie decydując. A ja dalej nie wiedziałem, czy był to dla mnie taki dobry pomysł. Jego mama chyba nie polubiła mojej kobiecej wersji. I nawet nie wiem, jak mam ubrać w słowa to, o co chcę zapytać. I to jeszcze obcą kobietę? Chociaż, czy to ma znaczenie, z kim bym rozmawiał? Tak samo skrępowany czułbym się przy Suzue, czy kimkolwiek innym. Najchętniej bym jakoś sam sobie z tym poradził, nawet jak sobie nie radzę. Szukałbym sposobu do skutku. Lepsze to niż najedzenie się wstydu przed obcą kobietą. Wystarczy mi już, że przed Haru się wstydzę. – Proszę, kąpiel gotowa, przyniosłem ci też ubrania na przebranie. No już, nie przejmuj się tak. Naprawdę cię kocham, i nic mi w tobie nie przeszkadza – dodał, podchodząc do mnie i pomagając mi podnieść się z podłogi. Od razu skrzywiłem się mimowolnie, czując to okropne uczucie w podbrzuszu. Zaraz też na moich policzkach pojawił się rumieniec wstydu. Miałem wrażenie, że już zaczynam przeciekać. Paskudne uczucie. 
Haru westchnął cicho, ale nic mi nie odpowiedział. Zamiast tego zostawił mnie samego, a ja mogłem w końcu się umyć. I mimo, że miałem ochotę posiedzieć sobie w tej wodzie na długo, nie mogłem tego zrobić. Znaczy się, mogłem, ale jakoś tak miałem wrażenie, że ta krew przez to, że myję się w wodzie stojącej, bez żadnego ujścia i wymiany, będzie zaraz na moim ciele, i wcale nie będę czysty. Ciekawe, co mnie prędzej wykończy, to bycie kobietą czy ja sam i moje myśli. 
Zabezpieczyłem się, ubrałem i powoli, niepewnie, dalej strasznie się wstydząc wszystkiego. Nie chciałem wychodzić do pokoju. Czułem się w tej łazience całkiem bezpiecznie, ale kiedy po kilkunastu minutach się rozległo pukanie do drzwi wiedziałem, że nie mogę tego dłużej odkładać. 
– Już? To świetnie. Chodź, przyniosłem ci jedzenie, mama zaraz do ciebie zajrzy... No już, uśmiechnij się. Wszystko będzie w porządku – uspokoił mnie, chwytając moją dłoń i ucałował mnie w jej wierzch. 
– Nie wiem, czy to dobry pomysł. Nie wiem, jak się wysłowić. O co się spytać. I nawet nie wiem, czy mnie ona lubi, wczoraj była krytyczna wobec mnie – odpowiedziałem, zerkając na krzesło. Trochę się bałem usiąść, bo jeszcze zaraz bym wszystko pobrudził. 
– Mogę zostać z tobą, jeśli bardzo tego chcesz. Też mi zasugerowała, że dobrze by było, abym tak zrobił, bo to może mi ciebie pomóc zrozumieć. I też, jak będziemy mieć córkę, też się może okazać przydatne. Najważniejsze jednak jest to, byś ty się czuł komfortowo. No i byś mówił. Co czujesz. Jak się czujesz. Tego nikt za ciebie nie zrobi – wyjaśnił, na co powoli pokiwałem głową na znak, że go rozumiem. 
– Wolałbym, żebyś został. Przynajmniej na początku – przyznałem cicho, ze wzrokiem wbitym w swoje dłonie. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz