Zastanowiłem się chwilę nad jego wypowiedzią, to trochę przykre, że tak potoczyło się jego życie, jednak ja na kołysankach się znam i jeśli tylko zechce, nauczę go ich, tak aby mógł śpiewać je naszemu dziecku.
– W takim razie ja nauczę cię kołysanek, a znam ich naprawdę wiele – Od razu chętnie zaproponowałem swoją pomóc, nie mając nic przeciwko, aby go nauczyć, w końcu naprawdę znałem wiele kołysanek, a więc w czym problem, aby i on się ich nauczył?
– Tak? To skoro je znasz, ty będziesz je śpiewać naszemu dziecku, a nie ja, co ty na to? – Oczywiście już chcę się wymigać. O nie, nie ma tak dobrze, to on będzie mamą i też musi uczestniczyć w życiu dziecka, A może, kto wie, te kołysanki połączą go bardziej z dzieckiem, ja w to wierzę i wiem, że będzie świetnym rodzicem
– Oj nie, nie wymigasz się, to ty masz piękny głos i musisz go wykorzystać, poza tym dziecko jest bliżej zawsze z mamą, niż z tatą, a ja nie mam zamiaru tego kwestionować – Wyjaśniłem, nie mając zamiaru mu odpuścić, nauczę go tych kołysanek, tak jak on nauczył mnie wiele nowych i ciekawych rzeczy, które przydadzą mi się w życiu.
– Nie odpuścisz mi prawda? – Mruknął, chowając się w moich ramionach, aby uzyskać jak najwięcej ciepła bijącego od mojego ciała.
– Oczywiście, że nie, przecież doskonale mnie znasz – Oczywiście dodam trochę złośliwe, ale czy to coś złego? W tej chwili, w sumie nie za bardzo, nawet szczerze nie wiem, czy można nazwać to złośliwością, bo nie robię niczego złego, po prostu zauważam pewne fakty i głośno o nich mówią to chyba nic złego, chociaż wszystko zależy od punktu widzenia.
Mój mąż przewrócił, teatralnie oczami ciężko przy tym wzdychając, ewidentnie było widać, że udaje zresztą, nawet gdybym tego nie zobaczył, to bym poczuł zapachy zachowania i emocje w tej chwili są dla mnie prostsze do odczytania, a to wszystko dlatego, że nie muszę patrzeć, ja po prostu czuję.
– Pomyślę nad tym, gdy będzie trochę bliżej ciąży albo rozwiązania – Wyjaśnił, a ja kiwnąłem posłusznie głową, nie mając z tym problemu.
W końcu się nauczy, to znaczy, jeśli bardzo będzie chciał, bo tak szczerze, jeśli powie mi, że bardzo tego nie chcę. Odpuszczę, w końcu nie będę go do niczego zmuszał, tak nie można.
– Oczywiście, a teraz co chciałbyś robić? – Zapytałem, tuląc go do siebie, czując chłód, który od niego bije, moje biedactwo taki zimny, co ciekawe, jest znacznie chłodniejszy żyć zazwyczaj, czym jest to spowodowane? Nie wiem, chociaż mogę przypuszczać.
– Chcę tak trwać w twoich ramionach najdłużej, jak się da nie myśleć o tym, co zrobimy później – Wytłumaczył, trochę, trzęsąc mi się na kolanach.
– Zimno ci, może powinienem nakryć cię dodatkowo kocem? Myślę, że to by ci pomogło szybciej się wygrzać – Zapewniłem, tak po prostu, martwiąc się o niego.
– Nie – Zatrzymał mnie, bardziej przylegając do mojego ciała, o ile bardziej się w ogóle da. – Nie trzeba – Dodał, a ja, nie mając innego wyjścia, zgodziłem się, mając nadzieję, że moje ciało mu wystarczy do szczęścia.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz