wtorek, 3 czerwca 2025

Od Daisuke CD Haru

 Cieszyłem się, że Haru udało się znaleźć zajęcie, które pozwoli zająć mu trochę czasu i też pozwoli mu trochę ode mnie odpocząć. Nawet nie mogę sobie wyobrazić, jak strasznie irytujący dla niego musiałem być, ale też było to silniejsze ode mnie. Jeszcze do siebie samego nie przywykłem, co nie do końca mi się podobało. To wszystko powinno postępować o wiele szybciej. Powinienem się bardziej zachęcać do niektórych rzeczy. 
Wyrzucając już zbędne myśli z głowy skupiłem się na pracy i liczeniu musząc zachować przy tym oczywiście jak najbardziej skupiony umysł. Jedna mała pomyłka może być naprawdę kosztowna, dlatego nawet jeżeli dzisiaj to wszystko skończę, to jutro i tak na trzeźwo trzeba będzie to sprawdzić. Po niecałych trzech godzinach wiedziałem jednak, że tego nie skończę; liczby zaczęły mi się nieco zamazywać, a oczy przymykać, i już wiedziałem, że nie mogę się zmuszać do dalszej pracy. Wpierw muszę się zmusić do małego przebudzenia. Odłożyłem pióro i przetarłem zmęczone oczy. Drzemkę już jedną miałem, tak więc druga odpadała, tyle czasu to ja tracić nie mogłem. Może kawa. Albo wyszedłbym na świeże powietrze. Świeże powietrze powinno mi bardzo dobrze zrobić. Trochę szkoda, że nie zgodziłem się na spacer z Haru, ale gdybym wiedział, że aż tak mnie zamuli, to spytałbym się, czy nie mogę dołączyć. 
Podszedłem do drzwi balkonowych i otworzyłem je, od razu drżąc z powodu zimnego wiatru. Cofnąłem się na chwilę, by opatulić się kocem, i tak dokładnie okryty opuściłem pokój, zajmując miejsce na krześle. Nad ziemią wisiały ciężkie, ciemne chmury, zwiastujące ulewny deszcz, ewentualnie burzę. Nie satysfakcjonowało mnie ani jedno, ani drugie, a to wszystko z powodu pracy męża, do której dzisiaj wychodził. Wolałbym, by dla niego pogoda była przystępna, bo co, jeśli przemoknie do suchej nitki, zmarznie i zachoruje? Albo będzie się męczył z tymi grzmotami? Jak na złość w tym samym momencie rozległo się ponure, wręcz złowieszcze brzmienie. 
– Tutaj jesteś – usłyszałem za sobą otwierane drzwi. – Zastanawiałem się, gdzie się podziałeś. 
– Musiałem zaznać trochę świeżego powietrza. Ale za długo tu sobie nie posiedzę – westchnąłem cicho, po czym skierowałem głowę w jego stronę, by móc na niego patrzeć. Od razu byłem w stanie dostrzec nerwowe tiki za każdym razem, kiedy burza dawała o sobie znać. – Chodźmy, chłodno się robi. Co tam u twojej mamy? – zapytałem, podnosząc się z krzesła wraz z kocem pomimo tego, że jeszcze bym posiedział na balkonie. Podobnie jak z chęcią spędziłbym czas z mężem, a w środku rezydencji może te odgłosy nie będą dla niego aż takie złe. 
– W porządku, chociaż czuję się trochę znudzona. I sama mi mówiła, że z chęcią by tutaj pomogła w obowiązkach domowych – wyznał, przepuszczając mnie do środka pierwszego. Nie rozumiałem trochę tej dwójki. Nie muszą przejmować się niczym, mogą rozwijać swoje pasję, odpocząć, poświęcić czas całkowicie sobie, a oni co? Haru wybrał pracę w straży, a jego mama jest znudzona. Pracowali ciężko całe życie, powinni się cieszyć z możliwości takiego odpoczynku, jaki im tu oferuję. 
– Jeżeli jej zdrowie nie zabrania i lubi pracę w ogrodzie, mogłaby od czasu do czasu wspomóc mojego ogrodnika. Należy przygotować ogród na zimę, ale to naprawdę nie jest konieczne. Może poświęcić swój czas, na co tylko ma ochotę. Podobnie jak i ty – odpowiedziałem zgodnie z prawdą, odkładając koc na łóżko. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz