I właśnie tego się obawiałem, zbyt wiele chce wziąć na siebie, zbyt bardzo boi się konsekwencji, które mogą się wydarzyć. Ale czy na pewno się wydarzą? Nie musi brać wszystkiego na siebie, może dzielić się tym wszystkim ze mną, ja, choć nie jestem w stanie zbyt wiele zrobić, mogę z nim porozmawiać i może właśnie to mu w jakiś sposób pomoże?
– Skarbie nie bój się, rozumiem, że się martwisz, rozumiem, że masz prawo się obawiać porodu, próby zajścia w ciążę, czego, jak wyglądasz.
Ale pomyśl sobie, czy gdybym nie był zadowolony z twojego wyglądu, okłamywałbym cię? Czy już wielokrotnie nie pokazałem ci, jak szczery przed tobą jestem? Przecież cały czas powtarzam ci, że jesteś piękny, proszę bardzo, mi się podobasz i że nie wyobrażam sobie życia bez ciebie i chciałbym, abyś w końcu to zrozumiał i zaakceptował. A jeśli chodzi o dziecko, skarbie, jeśli nam się nie uda to nic, naprawdę to nic takiego, nie zawiodę się na tobie, naprawdę nie musisz się tak przejmować to nic takiego, przecież nie każdy musi mieć dziecko własne z krwi i kości. Przecież ostateczności zawsze możemy adoptować, nie rozumiem, dlaczego tak bardzo się przed tym wzbraniasz – Odparłem, całując jego zimną dłoń.
Moja żona westchnęła głośno, kręcąc głową, temat adopcji dziecka był dla niej bardzo ciężki, a ja tak naprawdę nie rozumiałem, dlaczego, co złego jest w posiadaniu cudzego dziecka? Chyba nie rozumiałem, oczywiście takie osoby jak on powinny mieć potomstwo z krwi i kości, aby miały wszystkie cechy matki i ojca, aby każdy wiedział, że to dziecko jest na pewno nasze, nie rozumiałem tego i chyba nie zrozumiem, to wszystko nie ma najmniejszego sensu, ale może właśnie nie rozumiem tego, dlatego że jestem inny. Zwykły szary strażnik, który nigdy nie powinien w rzeczywistości być z kimś, takim jak Daisuke.
Jesteśmy z dwóch innych światów i nie rozumiemy czasem się z różnych powodów, ale czy to coś złego? Nie po prostu jesteśmy inni. Najważniejsze, że się kochamy i nic innego nie ma najmniejszego znaczenia.
– Haru już ci mówiłem, że nie chcą adoptować dziecka, chciałbym dać ci własne dziecko tak, abyś był najszczęśliwszym ojcem na świecie, bo dzięki temu będę pewien, że spełniłem wszystkie twoje marzenia, uszczęśliwiając cię, tak jak chciałem – Wytłumaczył, spuszczając wzrok, nie chcąc patrzeć mi w oczy, a to dlaczego? Pojęcia nie miałem, przecież już ci rozmawialiśmy, powinna patrzeć mi w oczy, abyśmy zrozumieli swoje emocje, które najczęściej kryją się właśnie w oczach.
Westchnąłem ciężko, że zdecydowanie za dużo bierze na siebie, nie tak powinna to wszystko wyglądać, zdecydowanie to wszystko nie powinno być tak. Mam wrażenie, że do wszystkiego się zmusza, a przecież nie o to mi chodziło, nie chciałem, aby robił coś na siłę, nie chciałem, aby cierpiał, a teraz mam wrażenie, że cierpi tylko dlatego, że za bardzo chce mnie uszczęśliwić, a przecież nie musi, już tyle razy mu to powtarzałem, ale on uparł się i chce dać mi dziecko, mimo że nie jest tego pewien.
– Może zróbmy tak, na spokojnie daj sobie czas, a gdy już będziesz gotowy,spróbujemy i jeśli się uda super, a jeśli nie trudno, tak już jest życie, ale to nie znaczy, że mnie zawiodłeś, naprawdę bądź tego pewien – Poprosiłem, całując jego czoło z łagodnym uśmiechem na twarzy.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz