Nie rozumiałem, dlaczego się tak martwił, przecież nic się nam nie stało zresztą i tak by się nie stało, był z nami silny Serafin, którego demony się boją. To już, chociażby ten fakt powinien go uspokoić, zresztą ruiny znam jak własną kieszeń, w niejednych byłem i niejedne opuściłem cały i zdrowy zdecydowanie nie ma co panikować, za długo już na tym świecie żyje, aby panikować i przejmować się rzeczami niemającymi sensu.
– Skarbie trochę za bardzo panikujesz, przecież wiesz, że nic by nam się nie stało, ja i Lailah dobrze pilnowaliśmy dzieci, były bezpieczne, poza tym na nie jednych ruinach zęby zjadłem, nie dałbym się tak łatwo pokonać – Stwierdziłem, skupiając całą swoją uwagę na włosach, które teraz były dla mnie najważniejsze.
Musiałem w końcu równo je uciąć, aby jakoś wyglądały.
– Zawsze mogło ci się coś stać albo nie daj Boże naszym dzieciakom, to było bardzo nieodpowiedzialne – A on znów swoje, na Boga, po co się tak stresować? Przecież wie, że potrafię się sam obronić, a jednak, mimo to stara się na siłę mnie chronić, tylko przed czym? Nawet nie wie, w jakich ruinach byliśmy i co tam robiliśmy, nic nie wie, ale już ocenia, już stwierdza, że coś by się nam stało, a skąd ma taką pewność? Nie ma, a jednak ocenia.
Westchnąłem ciężko, nie przejmując się za bardzo jego słowami, niech sobie tam uważa, co chcę.
Ja i tak wiem lepiej, a jego słowa niczego nie zmienią.
– To co, chciałbyś pójść zwiedzić jakieś ruiny? – Dopytałem, zerkając na jego grzywkę, którą też musiałem ładnie podciąć, aby było z nią wszystko w porządku.
– Muszę to przemyśleć, to strasznie niebezpieczne – Gdy to usłyszałem, odzywałem się na chwilę od niego, przyglądając mu z uwagą.
– Co powiedziałeś? – Musiałem się upewnić, że dobrze słyszę, czy on serio tak uważa? Przecież to nieprawda w całe tak nie jest, ruiny nie są niebezpieczne, zdecydowanie nie są.
– Że są niebezpieczne? – Zapytał bardziej, niż stwierdził, ale to mi wystarczyło, abym trochę się na niego obraził, jak on tak może, co to w ogóle ma znaczyć?
– Co się stało z moim mężem? Przecież kochałeś ruiny, dlaczego tak o nich teraz mówisz? – Dopytałem, chcąc zrozumieć jego podejście do całej tej sprawy, wciąż nie rozumiejąc, co się z nim stało, piekło go aż tak zmieniło? A może to fakt, iż jest demonem? Nie mam zielonego pojęcia.
– Oj Miki, to, że nie uważam ruiny za niebezpieczne, nie oznacza, że ich nie lubię, bo lubię i chcę tam iść, problem tylko jest w tym, że nie chcę cię narażać, boję się o ciebie, a takie miejsce może cię skrzywdzić – Wytłumaczył, obserwując mnie z uwagą.
Kolejny raz westchnąłem głośno, wracając do układania jego włosów, które wyglądały już znacznie lepiej już przedtem.
– Proszę, twoje włosy są już ułożone i ładnie obcięte – Wyjaśniłem, poprawiając jego kosmyki, porzucając temat ruin, skoro nie chcę, nie będę z nim o tym rozmawiać, w ostateczności zawsze mogę udać się sam do Ruin, o to nie powinien się złościć. A przynajmniej taką, mam nadzieję.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz