Udając się do kuchni, odłożyłem brudne naczynia w wyznaczone miejsce, zastanawiając się, co takiego mógłbym przygotować na deser, sobie i co najważniejsze mojej pięknej panience, która wszystkiego nie zje, bo przecież to nie zdrowe, tego za dużo, a na to nie ma ochoty, czasem ciężko jest zrozumieć, co siedzi jej/mu w głowie…
I wtedy właśnie mnie olśniło. Sałatka owocowa to była pierwsza myśl, która wpadła mi do głowy, gdy spojrzałem na owoce, myślę, że mój mąż będzie zadowolony, on lubi delikatne i zdrowe dania, na pewno nie będzie narzekał.
I oczywiście mogłem poprosić służbę o zrobienie deseru, ale po co? Kiedy mogę przygotować to sam.
A więc zrobiłem to sam, przygotowałem sałatkę z owocami, pilnując, aby wszystko było dobre i ładnie wyglądało.
Moja panienka lubi zwracać na takie szczegóły uwagę, a ja nie chcę, aby się złościła, złość piękności szkodzi, a ona jest zbyt piękna na to.
Po przygotowanym posiłku nałożyłem obie porcje do miseczek, stawiając na tacy, aby zabrać ją do mojej drugiej połówki, która niby tak jeść nie chciała, a już zerkała, co tam mu przyniosłem.
– Co tam masz? – Nim zdążyłem odpowiedź, moja panienka dostrzegła to, co jej przygotowałem, nim zdążyłem odpowiedzieć na jej pytanie. – Sałatka owocowa? No proszę, jak ty mnie dobrze znasz – Odparł zadowolony, zabierając posiłek, za który od razu się zabrał, a to ciekawe przecież tak bardzo nie chciał jeść, sam mi to mówił, a teraz co? Jego zachowania robią się dziwne, ale w sumie, czy mi to przeszkadzało? Raczej nie, chociaż trochę mi się to podoba, nie jestem w stanie stwierdzić po nim, czego chce i jak zareaguje.
To trochę chore, ale mnie to kręci, i to chyba bardziej, niż mogłem podejrzewać.
Uśmiechając się łagodnie, położyłem tace na stole, patrząc przez chwilę na moją piękną panienkę, która zajadała się swoimi deserem.
– Smakuje ci? – Zapytałem, jeszcze nie, jeszcze swojej porcji na to przyjdzie odpowiedni czas teraz wolę poświęcić uwagę mojemu mężowi w ciele idealnej kobiety.
– Jak zawsze smakuje, chociaż wciąż uważam, że powinieneś poprosić kucharza, on ma za to płacone, a ty? – Przerwałem mu, wiedząc, co chce w tej chwili mi powiedzieć.
– A ja mam twój uśmiech, i to mi wystarcza, jest wszystkim, na czym mi zależy – Stwierdziłem, zbliżając się do niego, aby ucałować jego policzek.
Daisuke westchnął cicho, przyglądając mi się uważnie.
– Ty jesteś po prostu niemożliwy – Zauważył i że on coś odkrył nowego? Przecież wiadomo, że ja jestem nie tylko niemożliwy, ale i bardzo głupi, a to akurat nikogo nie powinno zaskakiwać.
– No wiesz, nie odkryłeś niczego nowego – Zauważyłem, szczerząc się do niego jak głupi do sera.
Za to dostałem w nos i nie wiem, czy w ogóle mi się to podobało, psy nie lubią takich zabawach i co prawda ja jestem człowiekiem, natomiast też może drażnić mnie to czy owo, jednak, czy zwrócę mu na to? Raczej nie, jest na tyle rozkoszny, abym mógł mu wszystko wybaczyć.
– Jesteś mądry, tylko głupka udajesz – Zauważył, z czym nie mogłem się zgodzić, jestem głupi, i to fakt.
– Nie, ja po prostu jestem głupi, a ty jesteś za bardzo zakochany, aby to zauważyć – Wyjaśniłem, chwytając jego dłoń, aby ucałować jej wierzch.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz