To był całkiem dobry pomysł, dziś spokojna degustacja win, które trzymaliśmy w piwnicy, a jutro wspólnie zjemy przepyszny posiłek. Byłem tego pewien, w końcu przygotuje go mój mąż, a on, kiedy tylko chce, potrafi naprawdę wiele.
- Zgadzam się, to naprawdę dobry pomysł - Zapewniłem, uśmiechając się promiennie.
Moja odpowiedź najwyraźniej mu wystarczyła, bo natychmiast pociągnął mnie za dłoń. Ja jednak, zanim pozwoliłem się prowadzić, musiałem najpierw osuszyć jego ciało, żeby nie musiał marznąć bardziej, niż i tak już dla mnie marznie.
- Dziękuję. Wiesz, że nie musiałeś? - Odparł, całując delikatnie moją dłoń.
- Nie musiałem, ale mogłem - Stwierdziłem spokojnie, pozwalając, żeby poprowadził mnie prosto do domu. A że jezioro było niedaleko, dotarliśmy tam naprawdę szybko.
- Rozgość się wygodnie, a ja w tym czasie wszystko przygotuję - Poprosił, puszczając moją lodowatą dłoń.
Posłusznie zrobiłem to, o co prosił, i usiadłem, czekając na jego powrót z parą lampek i wina.
W czasie, gdy Sorey przygotowywał wino, ja spędzałem czas w towarzystwie naszych dwóch psiaków, które ewidentnie potrzebowały odrobiny czułości. Trochę o nich zapomnieliśmy, tak bardzo chcąc nadrobić wspólnie stracony czas. Na szczęście myślę, że nasze psy nie będą miały nam tego za złe.
- Już mam, bardzo proszę - Odezwał się mój mąż, który właśnie pojawił się w salonie i podał mi lampkę wina. Sam usiadł na kanapie obok mnie.
- Dziękuję - Odparłem i od razu zaciągnąłem się zapachem wina. Był delikatnie ostry i chyba lekko gorzki. Nie byłem pewien, czy mi zasmakuje, zdecydowanie wolałbym coś słodszego.
Nie czekając na Soreya, od razu wziąłem pierwszy łyk. A że wina było niewiele, wystarczył jeden łyk, żeby wypić całość.
- To… nie było zbyt dobre - Przyznałem szczerze, odstawiając pustą lampkę na stół.
Sorey roześmiał się cicho i wstał z kanapy, żeby przynieść jeszcze inne rodzaje wina.
I tak oto degustowałem wino za winem, aż w głowie zaczęło mi już lekko szumieć. Jakoś od razu bardziej miałem ochotę poszaleć.
Mając już dość picia, odstawiłem obie lampki na stół i bez wahania wślizgnąłem się na kolana mojego męża, uśmiechając się do niego uroczo.
- Czyżby mój piękny aniołek miał już dość degustacji wina? - Zapytał, kładąc dłonie na moich rozgrzanych policzkach.
- Tak, mam już dość - Przyznałem z lekkim rozbawieniem. - Zdecydowanie bardziej wolałbym, żebyśmy teraz się zabawili.
Bez ostrzeżenia połączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku.
Sorey oczywiście odwzajemnił go z równą pasją. Jego dłonie powędrowały w dół, zaciskając się mocno na moich pośladkach.
W pewnym momencie oderwał swoje usta od moich i odsunął mnie delikatnie, patrząc na mnie z tym swoim tajemniczym uśmiechem.
- Możemy się zabawić… pod warunkiem, że ładnie się dla mnie ubierzesz - Wyszeptał, lustrując mnie spojrzeniem jak drapieżnik swoją zdobycz.
Nie mając z tym najmniejszego problemu, wstałem z jego kolan i ruszyłem do sypialni, gdzie znajdowało się wiele ubrań, które kupił mi mój mąż albo które sam wybrałem, żeby sprawić mu przyjemność.
W sypialni zdecydowałem się na strój pokojówki, miałem nadzieję, że to właśnie ten zestaw spodoba mu się najbardziej. Rozpuściłem włosy, żeby ładnie komponowały się z całym strojem, i kiedy upewniłem się, że wszystko wygląda perfekcyjnie, wróciłem do mojego męża, odpowiednio przebrany.
Jeśli będzie chciał dodać coś jeszcze albo zmienić jakiś detal, nie będę miał z tym najmniejszego problemu. Najważniejsze było, żebym wyglądał dokładnie tak, jak sobie tego życzył.
<Pasterzyku? C;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz