Jego słowa jeszcze bardziej mnie zdenerwowały. Wie i tego nie ukrywa? Więc skoro wie, czemu się nie poprawia? Nie miałby żadnego problemu i pytania, gdyby mnie tylko posłuchał, bo zaraz po tym zacząłem głośno myśleć, jakie kwiaty mogłyby tu pasować. Zresztą, i tak nie kupiłby ich od razu, jeszcze musiałem przeanalizować w głowie inne koncepcje i kompozycje kwiatowe, i sprawdzić, które to kwiaty nam tu się najlepiej sprawdzą. Jedyne, co on miał zrobić, to mnie wysłuchać do końca i wszystko by wiedział, a nie się wyłączać w połowie. Ja tu się produkuję, mówię, przedstawiam mu swoje pomysły, a on sie wyłącza, tak to nie powinno wyglądać.
– Więc mógłbyś zacząć nad sobą pracować, skoro o tym wiesz. Skoro ja potrafiłem przyjąć twoją krytykę do siebie i się poprawić, ty także powinieneś być w stanie to uczynić. Nie miałbyś żadnych problemów i pytań, gdybyś się skupił i mnie do końca wysłuchał – powiedziałem cicho, odsuwając się od niego, dalej obrażony.
– Wiem, nie popisałem się. Twoje piękne blade lico mnie rozprasza – dalej próbował mnie udobruchać, i chwycił moją dłoń, by ucałować jej wierzch. – Przy tak pięknej kobiecie, jaką jesteś, ciężko mi zachować skupienie. Strasznie mnie rozpraszasz.
– Podobam ci się więc bardziej jako kobieta, niż jako mężczyzna? – spytałem, mrużąc podejrzliwie oczy. Nie wiem, czy podobała mi się ta myśl. Chcę mu się podobać, ale nie chcę mu się podobać bardziej, niż wcześniej. Chcę, by tęsknił za mną, za tym męskim mną. Ja już są sobą tęsknię.
– Podobasz mi się tak samo, jak wcześniej, po prostu dalej przyzwyczajam się do twojego wyglądu. To dopiero twój drugi dzień jako kobieta, dalej twój zapach, twój głos, twój wygląd to dla mnie nowość. Piękna nowość – wybrnął sprytnie, ale jakoś tak coś mu nie wierzyłem. Nie tak do końca. Będę go bacznie obserwował, tego, jak się zachowuje. – Pewnie masz jakieś piękne kwiaty na myśli, co?
– Czy piękne...? Sam nie wiem. Nie mam jakichś konkretnych na myśli. Na pewno wiem, których nie chcę, czyli kaktusów. Ładnie kwitną, ale jakoś te kolce i sama ich forma mnie odrzuca. Chciałbym liściaste, zielone. Tam w rogu stałaby może jakaś duża palma, albo coś w tym stylu. A tutaj bym może jeszcze dodatkowy kwietnik zakupił...? Chociaż nie, najpierw zapełnijmy parapety zielenią, a później będziemy patrzeć, czy czegoś nie dołożyć. Albo dajmy zioła w doniczkach. Będą pachnieć ładnie, ładnie wyglądać, i może nawet czasem zaparzyć? O, i koniecznie musimy mieć kwiaty z kolorami liściami, jak na przykład kalateę, tego nie odpuszczę, potrzebujemy trochę koloru tutaj się przyda, nie sądzisz? Coś kwitnącego też musi się pojawić. Może storczyk, albo orchidea. Może jakieś róże...? Chociaż, nie, one są delikatne, nie wiem, czy by mi się tu utrzymała. Ale kolory muszą być, prawda? – tu zwróciłem się w stronę Haru, ale kiedy tylko zobaczyłem jego minę już wiedziałem, że pogubił się w połowie. – Na jutro ci przygotuję listę, co kupić – dodałem, ciężko wzdychając. Wszystko sam muszę tu robić, jednak już dopilnuję, by tu wszystko pięknie wyglądało. Może chociaż z listą wszystko poprawnie zrobi, łatwiej już chyba mieć nie może.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz