Dni od powrotu do domu płynęły spokojnie, nic złego się nie wydarzyło i w moim planie dnia nie miało. Spokój i opanowanie tylko to było mi do życia potrzebne…
Nie myślałem również o mężu, a to dlatego, że nie chciałem go martwicy, w końcu im mniej o nim myślę, tym dla niego lepiej, a przynajmniej taką miałem nadzieję.
Sądziłem szczerze, że jest skupiony na pracy i o nas nie myśli, w końcu tak byłoby naj rozsądniej, dlaczego więc mam wrażenie, że znów czuję obecność jego ogara? Mam nadzieję, że tylko mi się wydaje, że tak naprawdę Banshee jest przy nim, a nie przy nas, nie chcę, aby tu była, i to nie dlatego, że mam z tym jakoś problem, ja po prostu wiem, że on jest bezpieczny tylko wtedy, gdy ona jest u jego boku.
– Mamo Banshee wróciła – A więc jednak dobrze czułem, dlaczego on znów ją tu wysłał? Czyżbym ostatnim razem nie zbyt wyraźnie się wypowiedział o jej przebywaniu tutaj bez niego? Na Boga niech on w końcu pomyśli o sobie, a nie o nas, nie chcemy, aby spotkała go kara za brak jego zaangażowania w sprawę.
– Banshee mówiłem ci, że masz tu nie wracać – Zwróciłem się do suczki, gdy spotkaliśmy się w salonie.
Widziałem po niej, że uważa tak samo w rzeczywistości, nie chcąc tu przyjść, to pewnie Sorey chciał, aby się tu pojawiła, myśląc o nas, a to bardzo niedobrze.
Samica pokręciła swoim łbem, wysyłając mi wiadomości, którą odczuwałem po swojemu.
Westchnąłem ciężko, wiedząc, że jeśli mój mąż nie ogarnie się i nie zacznie myśleć, robiąc tego, co oni chcą może bardzo tego pożałować, a ja bardzo nie chcę, aby coś złego mu się stało, nie przeżyję tego. A było już tak dobrze, nie myślałem o nim i wszystko się znów układało, dlaczego i on nie potrafi o nas przestać myśleć? Musi się skupić na pracy, zdecydowanie to jest dla niego najważniejsze.
– Wracaj do niego, zapewnij go, że u nas wszystko w porządku, nic złego się nie dzieje, wróciliśmy do domu cali i zdrowi dzieci chodzą do szkoły, a ja czuję się bardzo dobrze, nie musi się o nas martwić, Lailah dobrze się nami opiekuje – Wytłumaczyłem, wiedząc, że samica wszystko przekaże swojemu panu, a przecież o to chodzi, aby wszystko przekazała mojemu mężowi, dzięki czemu ten nie będzie panikować. A przecież na tym mi najbardziej zależy.
Samica pożegnała się z nami i miałem szczerą nadzieję, że to był ostatni raz, kiedy widziałem ją przed powrotem Soreya, naprawdę nie chcę, aby się tu pojawiała, ma dbać i pilnować mojego męża, a nie przychodzić do nas tu. My świetnie sobie radzimy, bo nie jesteśmy sami, a ona, kiedy wraca do nas, pozostawia go całkiem samego, a to bardzo niebezpieczne. A ja nie chcę każdego dnia bać się o niego, wiedząc, że nasze dni i jego dni to nie ten sam czas.
Dobrze więc abym miał przy sobie kogoś, takiego jak Banshee.
Miałem nadzieję, że nasza Banshee wróci do niego najszybciej, jak tylko się da, dzięki temu będzie znów bezpiecznej szczęśliwy, a tylko to ma dla mnie znaczenie…
<Pasterzyku? C: >.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz