sobota, 28 czerwca 2025

Od Mikleo CD Soreya

 To było naprawdę przyjemne uczucie. Zdecydowanie bardziej podobało mi się wspólne spędzanie czasu tutaj, gdzie była tak lubiana przeze mnie zimna woda i towarzystwo faceta, którego kochałem.
Oderwałem się od jego ust dopiero wtedy, gdy zabrakło mi powietrza. Od razu spojrzałem mu w oczy, czując przyjemne ciepło rozlewające się po całym ciele.
- Na twoje szczęście nie potrafię takich sztuczek… Bo wiesz, gdybym umiał, kto wie, może już byś mnie nie trzymał - Wyszeptałem między kolejnymi pocałunkami, którymi nie przestawałem go obdarowywać.
- Zatem muszę cię mocno trzymać, żebyś przypadkiem nie spróbował mi uciec - Odparł z uśmiechem i jeszcze mocniej ścisnął moje pośladki.
- Na twoje szczęście nie zamierzam uciekać. Zdecydowanie bardziej wolę, kiedy mnie przy sobie trzymasz - Wyszeptałem, wtulając się w jego ciało.
Potrzebowałem tej chwili bliskości, bo właśnie jej ostatnio najbardziej mi brakowało. Nie było go miesiąc, a ja tak strasznie tęskniłem. Dobrze, że wreszcie tu był, dzięki temu znowu czułem się bezpieczny.
- No już dobrze… My tu sobie tracimy czas, a ty musisz pływać. Mam wobec ciebie poważne plany, nie możesz mnie zawieść - Stwierdził z rozbawioną powagą, wypuszczając mnie z ramion.
A więc to by było na tyle. Pozostało mi grzecznie popływać i nabrać siły na dalsze, wspólne chwile.
Robiłem więc to, co do mnie należało, pływałem i jednocześnie bawiłem się z mężem, który najwyraźniej postanowił mnie trochę rozruszać. To było naprawdę miłe z jego strony. Jakoś od razu chętniej i z większą energią mi się pływało, gdy nie musiałem nudzić się tutaj zupełnie sam.
Mimo świetnej zabawy w końcu poczułem, że mam już dość. Znudziłem się i chciałem wrócić na brzeg, żeby odpocząć.
Od razu ruszyłem w stronę wyjścia z wody, dając mężowi wyraźny sygnał, że na dzisiaj wystarczy.
- Już? Jesteś pewien, że masz dość? - Zapytał, podążając za mną i chcąc się upewnić, że wszystko ze mną w porządku.
- Tak. Chciałbym już wrócić do domu i trochę się rozgrzać - Stwierdziłem spokojnie, wyciągając dłoń, żeby pomóc mu wyjść z wody.
- Ty… i rozgrzać? - Powtórzył zaskoczony. Położył mi dłoń na czole, jakby chciał sprawdzić, czy nic złego się ze mną nie dzieje.
- Tak - Przyznałem z uśmiechem, patrząc mu w oczy. - Wino w sam raz na rozgrzanie - Dodałem z zadziornym błyskiem w spojrzeniu.
Sorey pokiwał z rozbawieniem głową, a ja doskonale wiedziałem, co tak bardzo go bawi.
W końcu niewiele mi trzeba, żeby się trochę wstawić, a wtedy mam ochotę na wszystkie niegrzeczne rzeczy. Ale czy powinno mu to w ogóle przeszkadzać? Oczywiście, że nie. Powinien się cieszyć, przecież w takich chwilach może robić ze mną, co tylko zechce. Zresztą… on i tak może robić ze mną wszystko, na co ma ochotę, a ja nawet nie pisnę, tylko rozłożę przed nim nogi gdzie chce, jak chce i kiedy chce.
- W takim razie - Powiedział z błyskiem w oku - Zapraszam mojego słodkiego aniołka na degustację wina.
Ujął moją dłoń i z czułością pocałował jej wierzch, po czym pociągnął mnie za sobą w stronę domu.
- Degustację? - Powtórzyłem, unosząc lekko brwi. - A więc chciałbyś mi zaproponować kilka win, które mógłbym spróbować? - Zapytałem z udawaną powagą, mając wielką ochotę trochę się z nim podroczyć. Przecież obaj to uwielbialiśmy i obaj doskonale wiedzieliśmy, że w gruncie rzeczy nie mamy nic przeciwko temu.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz