sobota, 7 czerwca 2025

Od Soreya CD Mikleo

 Czekałem z niecierpliwością na to, jak moja Banshee wróci do mnie, do piekła, z wiadomościami miałem nadzieję bardzo dobrymi. Musiały być bardzo dobre. Najbardziej to wolałbym, by już do końca tam została z nimi, ale ani ona nie chce tam zostać, ani Miki nie chce, by zostawała. Czemu? Ja tu nikogo nie potrzebuję. Mam siebie, i moją wydzierganą Owieczkę, to w najgorszych chwilach powinno wystarczyć, zwłaszcza, że jeszcze tak długo tutaj nie muszę zostawać. Jeszcze tylko dwa lata. To niedużo. Wytrwałbym te dwa lata bez Banshee i z przekonaniem, że moja rodzina wraz z nią będą bezpieczni. Czemu mój Miki musi być aż tak uparty? Dałby sobie pomóc, zaopiekować się nim, ale nie, musi się przejmować mną. Jestem dorosłym mężczyzną, który potrafi o siebie zadbać. A on jest moją słodką Owieczką, o którą muszę zadbać. Ja o niego, nie on o mnie. 
Związałem swoje włosy, które przez te wszystkie lata strasznie mi urosły i przeszkadzały mi w najprostszych rzeczach. Były takie momenty, w których chciałem chwycić za sztylet i je skrócić, ale rezygnowałem z tego powodu, głównie ze względu na mojego męża. Jeszcze mu się coś nie spodoba, jak wrócę w tak nierówno obciętych włosach. Na razie będę je związywał, a później, kiedy już wrócę, on się nimi zajmie. On to ma do tego talent, no i też będzie lepiej widział z tyłu, jak to tam wygląda. 
O ile wszystko będzie w porządku. 
Nie mam pojęcia, jak Banshee to robi, ale cicho weszła do pokoju, trochę mnie tym zaskakując, w ogóle jej nie zauważyłem ani nie usłyszałem. Ani nawet nie wyczułem, ale to też może dlatego, że skupiałem się na moim mężu i na tym, co u niego. Gdyby do mnie przyszedł teraz jakiś skrytobójca, no to jego zlecenie zakończyłoby się sukcesem. 
– I co, w porządku u nich? – spytałem od razu, czując nieprzyjemny uścisk w żołądku. Bo co, jeżeli ona mi powie, że jednak coś się stało? Było to możliwe. I to mnie to właśnie najmocniej mnie niepokoiło. 
~ Wszystko w porządku. I u twoich dzieci też. Chodzą do szkoły, i są grzeczne, a przynajmniej Mikleo na nich nie narzeka. Mówiłam ci, że za bardzo to przeżywasz. Skup się na robocie – odpowiedziała, wskakując na łóżko. 
– Ale na pewno wszystko w porządku? Nie oszukał cię? – pytałem, musząc znać więcej szczegółów. Potrzebowałem ich, by mieć pewność, że naprawdę nic mu nie jest. 
~ Wyczułabym, gdyby coś kręcił. Wszystko jest w porządku. Chwilowo wyrzuć go z głowy, skup się na pracy. Jak wrócimy na górę, będziesz się nim zajmować. Teraz masz poważniejsze zmartwienia – uspokoiła mnie, przymykając ślepia. 
Miała rację, powinienem się skupić na pracy, ale... dalej nie potrafiłem. Tak strasznie tęskniłem za moim mężem, nie potrafiłem go wyrzucić z głowy. Dwa lata... Jakoś sobie poradzę. Nie mam wyjścia, będę musiał jakoś to zrobić, zacisnąć zęby i dać sobie radę. Oby tylko Mikleo przez ten czas był bezpieczny. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz