czwartek, 5 czerwca 2025

Od Daisuke CD Haru

 Kiedy otworzyłem oczy, było jakoś tak... inaczej. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z kilku faktów; było ciemno i nie było przy mnie Haru, a burza dalej trwała. To mi się nie podobało. Czemu mnie nie obudził? Zjadł coś przed wyjściem? Na pewno nie. Tak to jest, jak przez chwilę nie patrzę. Ale że jego ogarnięcie mnie nie obudziło... Nie podobało mi się to. Nie powinienem był zasypiać, a Haru nie powinien mi na to pozwalać. 
Podniosłem się do siadu, rozglądając się jeszcze zaspany dookoła. Burza za oknem szalała, co mnie też niepokoiło. Nie powinien opuszczać domu w taką nawałnicę. Może chociaż weźmie przykład od swoich kolegów i przesiedzi zmianę w ciepłym budynku. Nie powinienem nigdy więcej zasnąć przy nim. Powinienem spędzać z nim czas, jak najwięcej czasu, i upewniać się, że niczego mu nie brakuje. 
Podniosłem się z łóżka i udałem się do łazienki, by tam się umyć. Chciałem to zrobić z Haru, ale niestety wyszedł, zanim się zorientowałem. Chociaż, to może jednak nawet lepiej...? Dziwnie się czułem, kiedy dotykałem swoje ciało, jeszcze nie przyzwyczaiłem się do tych zmian, które we mnie zaszły, więc co to było było, gdyby Haru się ze mną mył? Ale jutro już będę gotowy. A już na pewno lepiej gotowy niż w tej chwili. 
Umyłem się, ubrałem na swoje ciało koszulę mojego męża i wróciłem do pokoju, by zająć się swoimi włosami. Czułem, że jeszcze byłem śpiący, ale nie chciałem iść spać bez męża. Za jakieś trzy godziny, może cztery, Haru do mnie wróci, a przez ten czasu na pewno zdążę coś porobić. Dalej muszę się zająć rachunkami. Lepiej to zrobić teraz, kiedy i tak czekam na Haru, niż później, dzięki czemu będziemy mieć chwilę dla siebie. Wpierw jednak musiałem zająć się włosami; mimo, że je rozplotłem i rozczesałem, one lekko falowały. Nie najgorzej to wyglądało. Nie mogłem jednak je zostawiać tak same sobie, związałem je w luźnego koka i po tym zakryłem je jedwabną chustą, by się nie niszczyły. Skoro Haru się podobały, musiałem o nie dbać. 
Podczas pracy czas szybko mi mijał i nim się zorientowałem, mój mąż już wchodził do pokoju. Przemoczony, zmarnowany, ale cały, i to się liczyło. Od razu wstałem od biurka tylko po to, by pójść po ręcznik i pomóc mu trochę w osuszeniu się. 
– Chodź tutaj. Strasznie zmokłeś, jakbyś całą noc na dworze spędził – wymamrotałem, ostrożnie wycierając jego włosy. 
– Bo spędziłem. Trzeba było pracować – odpowiedział, na co pokręciłem głową z niedowierzaniem. 
– W takiej ulewie? Co, jak cię rozłoży jakaś choroba? – zapytałem, przyglądając się mu niepewnie, nie przerywając wycierania go. 
– Zło nigdy nie śpi, nawet podczas deszczu. A i tak praktycznie nie choruję, więc o to się martwić nie musisz – uśmiechnął się do mnie ładnie i chwycił moją dłoń, by przysunąć ją do swoich ust i ją całować. 
– Praktycznie. A co, jeżeli teraz ci się to przydarzy? – zapytałem, jak zawsze zmartwiony o niego. 
– Jestem silny, poradzę sobie. Zastanawia mnie natomiast, czemu ty nie śpisz – zapytał, zabierając ode mnie ręcznik. 
– Czekałem na ciebie, oczywiście. Uciekaj do łazienki się przebrać – popędziłem go, mając już wielką ochotę na położenie się. Byłem zmęczony, i miałem ochotę na wtulenie się w jego ciało i zamknięcie oczu. Ale wpierw Haru. Musiałem się nim zająć, upewnić się, że ma wszystko, czego potrzebuje. 
– Czy przed pracą coś jadłeś? – spytałem, stając w sędziach łazienki. Mogłem też przy okazji trochę sobie na niego popatrzeć. Jego ciało było piękne, nie to co moje, więc zamierzam trochę pokorzystać. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz