czwartek, 19 czerwca 2025

Od Mikleo CD Soreya

Odruchowo spojrzałem na ślady, które mi zrobił zdecydowanie się z nim, zgadzając, trochę go poniosło, ale czy to coś złego? Nie widział mnie dziesięć lat. A więc to logiczne, że mogło nie być w stanie zachować się zbytnio racjonalnie, poniosło go, a ja nie miałam z tym najmniejszego problemu, akceptowałem to, a nawet sam troszkę go nakręcałem, gdy jego zęby wbijały się w moją skórę, jęczałem, krzyczałem i drżałem pod nim, nie narzekając, nie powstrzymując go, pragnąc jedynie jego bliskości, bardzo podobało, mi się jak nie traktował, i choć nie jest to do końca zdrowe. Chętnie bym to powtórzył na każde możliwe sposób.
– Nie przejmuj się tym, nic mi nie jest, nic mi również nie będzie, zagoi się zresztą jak zawsze – Odpowiedziałem, uśmiechając się do męża z trudem, utrzymując zmęczone oczy.
– Oczywiście, że się zagoi owieczko, ale żeby ci w tym pomóc, użyjemy jeziora, w końcu, jeśli możemy ci jakoś pomóc, dlaczego by z tego nie korzystać. Prawda? – Ucałował mnie w czoło, głaszcząc delikatnie po głowie. – Śpij, zajmę się praniem i zaraz do ciebie wrócę – Zapewnił, a więc nie miałem powodu, by mu nie wierzyć, przecież by mnie nie oszukał, nie on.
– Dobrze, poczekam na ciebie – Obiecałem, widząc rozbawienie malujące się na jego twarzy, zdecydowanie mi nie wierzył, bo przecież nie wytrzymam do jego powrotu i chyba ma rację.
Gdy tylko wyszedł, ziewnąłem cicho, czekając na niego przez chwilę, nim moje oczy stał się zbyt ciężkie, aby walczyć ze zmęczeniem.
Zasnąłem i nawet tak naprawdę nie wiedziałem, kiedy i jak długo byłem sam, nim mój mąż do mnie wrócił…

Obudziłem się zaledwie trzy godziny później, a stwierdzić to mogłem po zegarze, który dawał mi jasną informację, która w tym momencie jest godzina.
– A ty, dlaczego już nie śpisz? Zdecydowanie za krótko i za mało miałeś snu. Powinieneś spać tyle, ile potrzebujesz, aby mieć siłę na następny dzień, teraz mamy dla siebie dużo czasu i ja na pewno nie chcę go zmarnować – Usłyszałem, gdy tylko nasze oczy się spotkały.
– Nie jestem już śpiący, wręcz przeciwnie wolę spędzać czas z tobą, niż spać – Odpowiedziałem, rozciągając się leniwiec dopiero wtedy, odczuwając dyskomfort całego mojego ciała.
Odruchowo skrzywiłem się, odczuwając ból nawet na pośladkach, chodź tam nie pamiętam, aby mnie gryzł.
– Wszystko w porządku? – Od razu spanikował, chodź tak naprawdę, nie wiem, dlaczego, przecież nic wielkiego mi się nie działo, trochę bolało mnie ciało, w końcu to normalne, gdy ty twoje ciało zostanie pogryzione.
– Tak spokojnie nie martw się, to tylko drobny dyskomfort. Warty tego, co mi dałeś – Odparłem, zbliżając się do jego ust, aby delikatnie je ucałować.
– Chcesz może pójść od razu nad jezioro? – Zaowocował, chyba naprawdę, nie chcąc, abym cierpiał. Tylko czy ja cierpiałem? No faktycznie może odrobinę.
– A nie możemy po prostu sobie jeszcze poleżeć? Tu jest mi tak dobrze – Zapytałem, kładąc głowę na jego klatce piersiowej naprawdę, nie chcąc w tym momencie ruszać się z łóżka, wystarczyła mi jego obecność do pełnego szczęścia.

<Pasterzyku? C;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz