niedziela, 8 czerwca 2025

Od Daisuke CD Haru

 Jak na moje to uważałem, że mój mąż się za bardzo o mnie martwił. To bardzo miłe, że martwił się o ciążę, tam wiele rzeczy może pójść nie tak, ale o mnie nie trzeba. Sam o siebie zadbam, jak zawsze, tym się nie musi przejmować, o ciążę się obawiałem, bo tam tak wiele rzeczy może pójść nie tak, zaczynając już od samego początku. O to niech się martwi, to jest ważne. 
Odłożyłem na stolik pusty kubek, czując nieco większe zmęczenie niż przed wypiciem herbaty. Nie ma to jednak jak ciepły napój przed snem. I pełny żołądek. Widziałem po Haru, że i on jest znacznie bardziej zmęczony niż jeszcze chwilę temu. A z tego akurat byłem zadowolony. Zadbałem o jego potrzeby, jest najedzony, więc teraz spokojnie mogę iść spać. 
– I nie lepiej się czujesz? – zapytałem, dumny ze swojego pomysłu. Powinienem więcej razy stawiać na swoim, a jego zdanie, zwłaszcza jak chodzi o niego samego i o jego zdrowie, powinienem traktować z przymrużeniem oka. 
– Lepiej bym się czuł, jakbyś też coś zjadł – odpowiedział, na co pokręciłem głową. 
– Wypiłem ciepłą herbatę. To mi wystarcza – stwierdziłem, czekając cierpliwie, jak odłoży tacę i położy się wygodnie na materacu, bym i ja mógł się położyć obok, i wtulić w jego cudowne ciało. Że też mu w tych samych spodenkach nie zimno... Ja nie byłem lepszy, miałem na sobie tylko koszulę, jego koszulę, no ale też przytulałem się do niego, i opatulałem kołdrą, a on, gdyby nie ja, pewnie by się nawet niczym nie przykrywał, ani nie palił w kominku. 
– Skoro chcesz zajść w ciążę, powinieneś dbać o zapotrzebowanie wszystkich niezbędnych składników odżywczych, których w jednym śniadaniu nie będziesz miał. Powinieneś więcej jeść – odpowiedział, wyciągając ręce w moją stronę. Nie musząc nic mi mówić od razu się wtuliłem w jego ciało, zaciągając się tym leśnym zapachem, jaki bił od jego ciała. 
– Odkąd tak mało się ruszam, nie mam jakiegoś wielkiego apetytu – przyznałem, przymykając oczy. W końcu, co ja dzisiaj takiego zrobiłem? Trochę popracowałem, trochę pospałem, i gdzie ja miałem go śniadanie spalić? Może jak będziemy się starać, będę potrzebować tej energii i będę więcej jeść. Może. Na razie to tylko hipoteza. 
– Więc muszę pilnować cię, żebyś jadł – stwierdził, na co aż otworzyłem oczy i przeniosłem swoje spojrzenie na niego. 
– To ja muszę pilnować ciebie – odpowiedziałem, delikatnie pusząc policzki. 
– Więc ty będziesz pilnował mnie, a ja ciebie – stwierdził, na co uniosłem tylko brew. Trochę tego nie widziałem, ale można spróbować. 
– Jeżeli to ma sprawić, że będziesz jadł normalnie, to nie mam z tym problemu – stwierdziłem, postanawiając się zgodzić na ten pomysł, chociaż podchodziłem do tego pomysłu sceptycznie. 
– Zatem postanowione. Pilnujemy się – stwierdził, opatulając mnie kołdrą. 
– Mhm... Dobranoc – odpowiedziałem, tuląc się do niego, mogąc że spokojem zasnąć. Był w domu, najedzony i wygrzany, zatem mogłem spokojnie wypocząć. Znaczy, miałem nadzieję, że wypocznę, i tym razem żadne koszmary mnie nie będą nękać. Jeszcze niepotrzebnie bym tylko męża zmartwił. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz