niedziela, 5 kwietnia 2020

Od Josha CD. Lithium

- Spełnisz każde moje życzenie?
Kiwnęła głową.
- To nie śpij na krześle.
Mężczyźnie wcale nie podobała się wizja tego, że blondynka kolejną noc spędziłaby na niewygodnym krześle, w niewygodnej pozycji. Doświadczył już wystarczająco jej nadopiekuńczości i upartości, żeby wiedzieć, że musiał coś wymyślić żeby dziewczyna się go posłuchała.
- Przepraszam, ale tego nie zrobię - delikatny, jakby niemrawy uśmiech zagościł na jej twarzy. Josh pokręcił głową i podrapał Egona za uchem.
Wilk dotrzymywał mu towarzystwa cały czas, odkąd został wpuszczony do środka mieszkania i był wręcz jak cień - a teraz psisko wyglądało na zmęczone. Ziewnęło szeroko i ułożyło się na ziemi, sprawiając że Chimera nie mógł dłużej go pieścić po jego gęstym futerku. Toteż usiadł po turecku, po chwili opierając twarz na dłoni i wpatrywał się w Vane, szukając rozwiązania. Musiało coś być, co by ją zmusiło żeby…
- Egon wybrał podłogę, a ja nie mam do czego się przytulać… - westchnął głęboko, udając na twarzy ból. Ach, tak, aktorstwo to jego pasja.
Przypomniało mu się po prostu reakcja i słowa dziewczyny gdy zastała go przytulonego do wilka. Nie wiedział jakie skutki będą mieć jego słowa, ale i tak miał nadzieję że to coś zadziała. Czy coś.
- Co masz na myśli? - spytała, jakby wyczuwając, że do czegoś dąży.
- Przytulanie się bardzo by mi pomogło w leczeniu, Lith. Ale nie mam do czego, lub kogo się przytulać - przymknął oczy i pokręcił głową, a gdy je otworzył - widział blondynkę, która najwyraźniej głęboko się zastanawiała nad czymś.
- Ach, biedny ja, chyba pójdę już spać. Dobranoc Lith - rzekł, tym samym kładąc się, ale nawet nie przykrywając. Nie czuł potrzeby. Po czym zamknął oczy i cicho miał nadzieję, że nie zaśnie za szybko, gdyż jednak poczuł, że faktycznie jest zmęczony.
Nastała cisza.
A po paru minutach, gdy już tak naprawdę powoli tracił nadzieję (i faktycznie zasypiał), usłyszał jak dziewczyna wstaje, a po chwili powoli kładzie się obok niego. Uśmiechnął się lekko, po chwili jednak wyganiając uśmieszek z twarzy i odwrócił się do niej.
- Jeżeli ma ci to pomóc w leczeniu, to zrobię wszystko żeby przebiegło ono jak najszybciej i jak najlepiej - powiedziała, próbując znaleźć wygodną pozycję - po czym zaczęła się w niego wpatrywać. Josh zmarszczył brwi.
- Lith, śpij. Jest już późno. Nie zasnę dopóki ty tego nie zrobisz.

Ale i tak zasnął pierwszy.
Tym razem nie miał najlepszego snu.
Moment kiedy jego rodzeństwo i ojciec ich opuścili, a potem ślad po nich zaginął. Wszystkie wizje “a co jeśli”, rozpacz jego matki. Jej śmierć.
Toteż gdy się obudził, z oczu spływały mu słone łzy, a on sam się trząsł. Nie obchodziło go też to, że teraz wręcz był przyklejony do dziewczyny, która chyba też się powoli budziła. Po prostu, ten sen go złamał. Więc po prostu schował twarz w zagłębieniu jej szyi i pozwolił łzom spływać.

<Lithium?>

Liczba słów: 455

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz