środa, 22 kwietnia 2020

Od Mikleo CD Soreya

Z uwagą wypisaną na twarzy i milczeniem na ustach przyglądałem się przyjacielowi dłuższą chwilę, zdążyłem zauważyć, że zaczyna się on uspokajać, te sny muszą być naprawdę męczące dla niego. Miał jeszcze czas, aby odpocząć, lecz znając go, z powodu koszmarów nie będzie chciał już spać. Wstałem dlatego z trawy, otrzepując się z wszystkiego, co mogłoby się mnie uczepić, podchodząc do chłopaka, aby usiąść obok niego na kocu. Aby lepiej móc się mu przyjrzeć.
Położyłem dłoń na jego czole, wpatrując się w jego oczy, widziałem w nich pojawiające się powoli ukojenie, powoli zacząłem, podejrzewać co śni mu się w tych koszmarach, oczywiście to tylko przeczucie nie mogłem być pewien tego w stu procentach.
- Nie zostawię cię - Szepnąłem, głaszcząc łagodnie jego policzek, koszmary zdarzały mu się coraz rzadziej, jednak wciąż były co powodowało niepotrzebny stres, który odczuwał. Chłopak przytulił mnie mocno, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi, trwając tak bez ruchu. - Wciąż jestem zły, za to, co powiedziałeś wczoraj - Przypomniałem mu, chociaż w tym momencie najważniejsze było dla mnie jego samopoczucie, już kij z tym gniewem jakoś to przełknę, chociaż nie powiem, ugodziło mnie to. I nie miałem zamiaru udawać, że nie.
Sorey zaśmiał się cicho, nie wypuszczając mnie z uścisku, najwidoczniej potrzebował kilku chwil, aby dojść do siebie, nie będę odbierał mu tej chwili, co nie oznacza, że nie dostanie w łeb, jeśli znów przegnie.
W końcu Sorey odetchnął z ulgą, odsuwając się troszeczkę, przybierając swoją standardową radosną twarz, nagle jednak jego mina zmieniła się na bardzo poważną, co wyglądało trochę zabawnie, on nigdy nie umiał udawać, poważnego od tego ja tu byłem nie on.
- A tak właściwie, kiedy oddasz mi książkę i rękawiczkę? - Spytał, na co wzruszyłem ramionami. Udając, że nie wiem, o co chodzi, czując jednak jego palce na swoich żebrach, lekko się skrzywiłem, nie lubiłem tej zabawy, wszystko mnie po niej bolało, a w dodatku nie potrafiłem przestać się śmiać, wolę nie wybuchać śmiechem przy śpiącej dziewczynie.
- Jak ładnie poprosisz - Odpowiedziałem, zdejmując jego dłonie z moich żeber, na co zastanowił się chwilę, robiąc tę swoją minkę proszącego psa, może gdybym był człowiekiem lub miał inny charakter, rozczuliłoby mnie to, w tym jednak wypadku ani drgnąłem, patrząc na niego ze współczuciem.
- Totalny idiota - Westchnąłem, w mojej dłoni po chwili pojawiła się książka i rękawiczka, patrząc na obie rzeczy, z uwagą dodałem. - Jeszcze jeden taki durny tekst przy tej pannie a obiecuje, że cię utopię - Ostrzegłem, podając mu jego własność. Widział, że mówię poważnie, dlatego pokiwał energicznie głową, mnie to wcale nie bawiło, naprawdę mnie ugodził w czuły punkt.
Szczęśliwe dziecko mając swoją własność, postanowiło od razu zabrać się do czytania, bo po co jeszcze się zdrzemnąć to przecież zbędne. Westchnąłem cicho, opierając plecy o jego ramię, wpatrując się w przestrzeń, skoro on czytał, siedząc, to ja korzystając, znalazłem sobie żywą podpórkę. Chłopakowi nie specjalnie to przeszkadzało, książka już go pochłonęła, a co za tym idzie, milczał jak grób, przynajmniej ten jeden raz.

Chłopak był tak pochłonięty czytaniem, że nie zauważył, gdy Alisha wstała, dziewczyna od rana była bardzo wesoła i ciągle mi się przyglądała, to mnie naprawdę peszyło, czy zemną, jest coś nie tak, czy raczej z nią?
Dziewczyna zamieniła, zemną kilka zdań, idąc nad rzekę, musiała przemyć twarz, aby dojść do siebie po nocy. Ja w tym czasie zabrałem przyjacielowi książkę, który oburzył się z tego powodu, nie chcąc jeszcze kończyć czytać, najwidoczniej coś bardzo go wciągnęło.
- Alisha wstała, poczytasz później - Mruknąłem, odwrócony do niego plecami, nie mając zamiaru oddać mu książki przynajmniej nie teraz. Chłopak fuknął cicho, opierając swój podbródek na moim ramieniu, kładąc mi dłonie na brzuchu.
- Oj Miki oddaj mi to, proszę - W jego głosie słyszałem błaganie, a jednocześnie zaczepkę, gdy zaczął mi dokuczać, nie mogąc mnie uprosić, jego dłonie macały mój brzuch, łaskocząc mnie przy tym, docinając mi różnymi słowami, które wywołały na mojej twarzy gniew, A dopiero co go ostrzegałem, odwróciłem gwałtownie głowę w jego stronę, łącząc nasze usta w pocałunku, aby odwrócić jego uwagę od książki, a jednocześnie trochę go przymknąć. 
Pocałunek nie trwał długo, to był dziwny odruch, przez który poczułem wielką dumę, go odsunąłem się od niego, na moich ustach pojawił się uśmiech, natomiast na twarzy mojego przyjaciela, no cóż, był cały czerwony, a jednocześnie zaskoczony moje poczynania bardzo go zaskoczyły, no cóż, jakoś musiałem go utemperować, dzięki bogu Alisha nic nie widziała, mogłaby za bardzo wziąć to na serio, a przecież ja tylko się mu odgryzłem ni więcej.
- A ostrzegałem - Mruknąłem, nie przestając mu się przyglądać, w sumie to było głupie, teraz dopiero zaczyna to do mnie dochodzić, ale skoro już to zrobiłem i tak nie cofnę tej chwili, mi tam się to nawet trochę podobało, żeby nie było. 

<Sorey? C:>

770

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz