piątek, 24 kwietnia 2020

Od Soreya CD Mikleo

Powoli uniosłem powieki. Zauważywszy serafina ognia zdałem sobie sprawę, że to wszystko nie było jakimś dziwnym, pokręconym snem. Podniosłem się powoli do siadu, czując, jak coś zsuwa się z mojego czoła – tym czymś okazał się być okład. Czyli musiało być ze mną trochę nieprzyjemnie. Zauważyłem także, że nie byłem ubrany w ten dziwaczny strój. Miałem na sobie zwykłą, czarną koszulkę oraz spodnie.
Kiedy napotkałem zmartwione spojrzenie Mikleo, uśmiechnąłem się do niego ciepło, mimo zmęczenia. Czułem się podobnie jak po pierwszej przemianie z Mikleo, o ile nawet nie gorzej. Poczułem nagle mocne pacnięcie w tył głowy.
- Ej, a to za co? – spytałem przyjaciela, masując lekko tył głowy.
- Może to pomoże na twoją głupotę – burknął, krzyżując ręce. Chłopak siedział na brzegu łóżka, podczas kiedy Lailah stała nieopodal posłania i patrzyła na mnie niepewnie.
- Jak się czujesz? – usłyszałem ciepły głos białowłosej.
- Chyba jestem trochę zmęczony i głodny – powiedziałem ostrożnie. – Jak długo byłem nieprzytomny?
- Przez trzy dni leżałeś z wysoką gorączką i gdyby nie Alisha, nie przeżyłbyś – odpowiedział mój przyjaciel. Brzmiał na naprawdę zmartwionego i miałem nieprzyjemne wrażenie, że za coś się obwiniał. Muszę z nim koniecznie porozmawiać, ale bez obecności Lailah.
- Wow – byłem zdumiony. Za pierwszym razem byłem nieprzytomny przez kilka godzin, co wydało się bardzo krótkim czasem w porównaniu do tych trzech dni.
Już chciałem wygrzebać się spod ciepłej kołdry, ale powstrzymał mnie przed tym Mikleo lekkim pacnięciem w czoło. Napuszyłem policzki niczym małe dziecko i pokazałem mu język. Chyba ja sam doskonale wiedziałem, jak się czuję i czy mam siłę wstać. Spałem przez trzy dni i to mi w zupełności wystarczało. Nie mogę wiecznie leżeć, poza tym chciałem coś zjeść, byłem naprawdę głodny.
Drzwi nagle otworzyły się i do środka weszła Alisha. Widząc, że już wstałem, rozpromieniła się. Przysiadła na łóżku i spytała się, jak się czuję. Wzdychając cicho odpowiedziałem jej to samo, co wcześniej i dodając przy tym, że jestem trochę głodny. Dziewczyna poprosiła służbę o przyniesienie posiłku tutaj, za co byłem jej bardzo wdzięczny.
- Obawiam się, że jeden ze służących rozpowiedział wieść, że jesteś pasterzem – powiedziała ostrożnie, podczas kiedy ja napychałem policzki jedzeniem. – Będziesz teraz trochę rozpoznawalny.
- To źle? – spytałem, kiedy w końcu przełknąłem jedzenie.
- Uprzedzam cię, że możesz spodziewać się szeptów, kiedy opuścisz pokój. Prosiłabym również, abyś nie poruszał się sam po zamku ze względów bezpieczeństwa – z tonu jej głosu mogłem wywnioskować, że i ona się o mnie martwiła.
- Nie jest sam – na dźwięk głosu Mikleo moje usta wyniosły się w uśmiechu.
- Racja – uśmiechnęła się delikatnie, ale zaraz przybrała poważną minę. – Co się stało? Byłeś długo nieprzytomny.
Wziąłem głęboki wdech i zacząłem mówić jej wszystko, co wiem. Mikleo znów się nie odzywał, a ja znów odnosiłem wrażenie, że się czymś zadręczał. Ku mojej uldze, czasem wtrącała się Lailah, uzupełniając moje wypowiedzi i poszerzając moją wiedzę. Wytłumaczyła także dziewczynie, na czym polegał pakt pomiędzy człowiekiem i Serafinem i że właśnie taki zawarliśmy. Nadal trzymałem w tajemnicy pakt z Mikleo, ale zacząłem poważnie zastanawiać się nad tym, czy nie powiedzieć o tym blondynce.
- Więc naprawdę jesteś pasterzem – podsumowała blondynka, delikatnie się uśmiechając. Musiała zauważyć moje zmęczenie, bo podniosła się z łóżka, jakby z zamiarem wyjścia stąd. – Nadal jesteś słaby i musisz wypocząć. Lailah, czy uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz ze mną? Znajdę ci pokój, w którym mogłabyś wypocząć.
- Muszę zostać przy Soreyu… - zaczęła niepewnie, ale szybko jej przerwałem.
- Możesz iść, Alisha ma rację – posłałem jej ciepły uśmiech.
Dziewczyny wkrótce wyszły, zostawiając mnie sam na sam z Mikleo. Chłopak widocznie unikał mojego wzroku.
- Co się stało? – spytałem chłopaka, a kiedy ten wzruszył ramionami i mruknął, że „nic takiego”, przysunąłem się bliżej niego i przytuliłem go od tyłu. – Widzę, że się o coś obwiniasz, ale nie wiem, o co – wymruczałem, kładąc mu podbródek na ramieniu.

<Mikleo? c:>

614

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz