Mimo, że Lithium nie była w stanie poprawnie odczuwać czy rozumieć emocji, dostrzeganie ich skutków w organizmie nie sprawiało dziewczynie większego problemu. Prosty system, który swego czasu wykuła na pamięć. Uśmiech - szczęście, zadowolenie; płacz - smutek, żal i tak dalej. W tej sytuacji, dosłownie przez ułamek sekundy dostrzegła w oczach mężczyzny swego rodzaju nieobecność. Jakby w jego głowie pojawiła się pewna myśl…? Może wspomnienie? Ograniczenie wiedzy Vane do opisów książkowych i definicji emocji, zdecydowanie utrudniało jej zrozumienie, co trapi jej nauczyciela.
- Lith. Nic mi nie jest. Naprawdę - powiedział po krótkiej chwili, wpatrując się ponownie w oczy dziewczyny. Niestety, ta była odporna na wszelkiego rodzaju “manipulacje” przy pomocy spojrzenia.
- Proszę następnym razem bardziej uważać. Posiadam bardzo ograniczoną liczbę kostek lodu w piwnicy, na wyjątkowe przypadki. - Przyjrzała się jeszcze raz ustom mężczyzny, które uległy poparzeniu. Odsunęła się po tym, powoli puszczając jego policzek.
- Tak, tak, spokojnie… - Ujął ponownie kubek kawy i odruchowo przybliżył go do swoich ust. Lithium już przewidziała do czego może dojść, dlatego od razu chwyciła jego nadgarstek i spojrzała mu w oczy.
- Jesteś wyjątkowo rozkojarzony, czy coś się stało? - zapytała spokojnie, przenosząc po chwili swoją dłoń na jego dłoń.
- Nie sądziłem, że jesteś tak nadopiekuńcza… Miałem najpierw trochę podmuchać i ostudzić, więc spokojnie. - Zaśmiał się cicho, spoglądając jej ponownie w oczy. Vane powoli odsunęła swoją dłoń.
- Nadopiekuńcza? - Przechyliła pytająco głowę, niezbyt rozumiejąc co ma na myśli. Wcześniej nie spotkała się z podobnym określeniem jej osoby.
- Nadopiekuńczy, czyli taki, który nadmiernie troszczy się o kogoś - podał jej prostą definicję, na co ta przybrała z lekka skrzywioną minę.
- W takim razie ty jesteś… Nadnierozważny - wymyśliła na miejscu jakieś słowo, zgodne z budową tego, które on podał. - I nad-nie myślący o swoim zdrowiu - podała kolejny wyraz. Powaga jaką przy tym zachowała, widocznie rozbawiła mężczyznę. Zaśmiał się ponownie i odłożył kubek na utrzymywany w drugiej dłoni talerzyk. - Nie mam w tym nic zabawnego, mówię poważnie… - dodała pod nosem, spoglądając przy tym w bok.
- Tak, tak. - Ponownie poczochrał ją po włosach, przez co te jeszcze bardziej się rozburzły. Szopa na głowie dziewczyny nabrała na rozmiarze. Dziewczyna zmrużyła oczy, przez moment chcąc go napomnieć, że czesanie jej całkiem długich włosów nie jest takie łatwe. Ostatecznie jednak cicho westchnęła i wróciła do kosztowania swojej herbaty.
***
Zbliża się noc, a co za tym idzie - pora na sen. Szczególnie tyczy się to pacjenta, dla którego najważniejszy był teraz odpoczynek. Zanim jednak Lithium wróciła do swojego podopiecznego, musiała zająć się samą sobą. Dlaczego musiała? Bowiem nie zrobiłaby tego z własnej woli. Joshua wręcz zaszantażował ją, by ta w końcu poświęciła trochę czasu dla siebie. \
Tak więc blondynka odbyła trochę skróconą wersję wieczornej toaletkę. Doprowadziła siebie do porządku w niespełna pół godziny, dzięki czemu po tym czasie mogła znowu znaleźć się w sypialni, przy swoim pacjencie. Nie wiedzieć czemu wolała nie spuszczać z niego wzroku nawet na moment.
- Już jestem. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam - powiedziała, siadając przy tym na krześle, które znajdowało się obok łóżka. Przeniosła jednocześnie na niego wzrok. Wolała nie zdradzać swojemu pacjentowi, że ma zamiar spać w tym samym miejscu co poprzedniej nocy. Na pewno spotkałoby się to z jego sprzeciwem. Postanowiła zwyczajnie zaczekać, aż to jego w pierwszej kolejności pochłonie sen. - Nie wiem czy wcześniej o tym mówiłam. Proszę bez skrupułów prosić o wszystko co jest ci potrzebne. Jestem twoim medykiem i spełnię każde twoje życzenie. -
<Joshua? :3
551
- Lith. Nic mi nie jest. Naprawdę - powiedział po krótkiej chwili, wpatrując się ponownie w oczy dziewczyny. Niestety, ta była odporna na wszelkiego rodzaju “manipulacje” przy pomocy spojrzenia.
- Proszę następnym razem bardziej uważać. Posiadam bardzo ograniczoną liczbę kostek lodu w piwnicy, na wyjątkowe przypadki. - Przyjrzała się jeszcze raz ustom mężczyzny, które uległy poparzeniu. Odsunęła się po tym, powoli puszczając jego policzek.
- Tak, tak, spokojnie… - Ujął ponownie kubek kawy i odruchowo przybliżył go do swoich ust. Lithium już przewidziała do czego może dojść, dlatego od razu chwyciła jego nadgarstek i spojrzała mu w oczy.
- Jesteś wyjątkowo rozkojarzony, czy coś się stało? - zapytała spokojnie, przenosząc po chwili swoją dłoń na jego dłoń.
- Nie sądziłem, że jesteś tak nadopiekuńcza… Miałem najpierw trochę podmuchać i ostudzić, więc spokojnie. - Zaśmiał się cicho, spoglądając jej ponownie w oczy. Vane powoli odsunęła swoją dłoń.
- Nadopiekuńcza? - Przechyliła pytająco głowę, niezbyt rozumiejąc co ma na myśli. Wcześniej nie spotkała się z podobnym określeniem jej osoby.
- Nadopiekuńczy, czyli taki, który nadmiernie troszczy się o kogoś - podał jej prostą definicję, na co ta przybrała z lekka skrzywioną minę.
- W takim razie ty jesteś… Nadnierozważny - wymyśliła na miejscu jakieś słowo, zgodne z budową tego, które on podał. - I nad-nie myślący o swoim zdrowiu - podała kolejny wyraz. Powaga jaką przy tym zachowała, widocznie rozbawiła mężczyznę. Zaśmiał się ponownie i odłożył kubek na utrzymywany w drugiej dłoni talerzyk. - Nie mam w tym nic zabawnego, mówię poważnie… - dodała pod nosem, spoglądając przy tym w bok.
- Tak, tak. - Ponownie poczochrał ją po włosach, przez co te jeszcze bardziej się rozburzły. Szopa na głowie dziewczyny nabrała na rozmiarze. Dziewczyna zmrużyła oczy, przez moment chcąc go napomnieć, że czesanie jej całkiem długich włosów nie jest takie łatwe. Ostatecznie jednak cicho westchnęła i wróciła do kosztowania swojej herbaty.
***
Zbliża się noc, a co za tym idzie - pora na sen. Szczególnie tyczy się to pacjenta, dla którego najważniejszy był teraz odpoczynek. Zanim jednak Lithium wróciła do swojego podopiecznego, musiała zająć się samą sobą. Dlaczego musiała? Bowiem nie zrobiłaby tego z własnej woli. Joshua wręcz zaszantażował ją, by ta w końcu poświęciła trochę czasu dla siebie. \
Tak więc blondynka odbyła trochę skróconą wersję wieczornej toaletkę. Doprowadziła siebie do porządku w niespełna pół godziny, dzięki czemu po tym czasie mogła znowu znaleźć się w sypialni, przy swoim pacjencie. Nie wiedzieć czemu wolała nie spuszczać z niego wzroku nawet na moment.
- Już jestem. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam - powiedziała, siadając przy tym na krześle, które znajdowało się obok łóżka. Przeniosła jednocześnie na niego wzrok. Wolała nie zdradzać swojemu pacjentowi, że ma zamiar spać w tym samym miejscu co poprzedniej nocy. Na pewno spotkałoby się to z jego sprzeciwem. Postanowiła zwyczajnie zaczekać, aż to jego w pierwszej kolejności pochłonie sen. - Nie wiem czy wcześniej o tym mówiłam. Proszę bez skrupułów prosić o wszystko co jest ci potrzebne. Jestem twoim medykiem i spełnię każde twoje życzenie. -
<Joshua? :3
551
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz